Mitwickey uniósł z triumfem palec, ubabrując się przy okazji jajecznicą po całym płaszczyku. Człowiekowe śniadanie było iście przepyśniuchne i gnom ani chwili nie ustawał w prawieniu gospodyni komplementów... i wsuwaniu wszystkiego, co tylko sięgnąć mógł swoimi niezbyt długimi łapkami. Ale wracając do palca... - Wiecie, te rzeczy co żeśmy znaleźli w umrzykowym domku... to... uhh... Gdzie ja je właściwie miałem? - chwycił leżący koło jego krzesła tobołek z roztargnieniem przetrząsając jego zawartość. W końcu wzruszył ramionami. - Jak się kiedyś znajdą to będą nam bardzo przydatne! - stwierdził z przekonaniem, opisując im z przejęciem co też nie robiły te wspaniałe rzeczy i jakie będą bezcenne, gdy gnom tylko wreszcie przypomni sobie co właściwie z nimi zrobił... |