Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2012, 22:36   #3
KleoKot
 
KleoKot's Avatar
 
Reputacja: 1 KleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłośćKleoKot ma wspaniałą przyszłość
Die obudziła się, jak to ona, dość gwałtownie. Otworzyła oczy i rozejrzała się, niepewna tego, gdzie się znajduje. Zaraz jednak dotarła do niej kojąca myśl Klerina:
- Spokojnie, kochana. Nic ci nie grozi. Cieszę się, że się obudziłaś...
- Gdzie jesteśmy? Co się dzieje?
- Lepiej wyjaśni ci to pewnie ktoś ze znajdujących się tu... osób. Ta kobieta czuwała przy tobie cały czas. Ją zapytaj. Ja wiem niewiele więcej niż ty.
Die spojrzała prosto na nieznajomą.
"Gdzie jestem? I kim ty jesteś?" - zapytała językiem dłoni, niepewna jednak, czy zostanie zrozumiana.
*
- Oh? - Zeruel była zaskoczona. Nie sądziła, że "dziecię", jak zwykła zwać ocaleńca, będzie głuchoniema - Jesteś w Azylu. Istoty, których światy zniszczono, znalezły tu bezpieczne schronienie. Ja jestem Zeruel, Anioł Siły.
*
Co dziwne, mimo że Die widziała, jak poruszają się usta anielicy, usłyszała jej głos tak, jakby ktoś do niej myślmówił. Wyczuła też zaraz, że kobieta nie posługuje się tym darem. O co tu chodzi?...
Nie zdążyła się jednak dobrze nad tym zastanowić, gdyż zaraz padły słowa o zniszczonych światach. Dziewczyna zbladła gwałtownie i poderwała się do pozycji siedzącej.
"Jak to zniszczone?!" Zaakcentowała wypowiedź gwałtownymi ruchami dłoni.
*
- Każdy świat spotkało inne nieszczęście. Jeśli to Cię pocieszy, Twój miał względne szczęście, to "tylko" zły król. Byc może kiedyś go odzyskasz. Mój został doszczętnie zniszczony.
*
Herold przełknęła gęstą ślinę, która zebrała się jej w gardle.
- Klerin?
W odpowiedzi Towarzysz przesłał jej po prostu wszystkie informacje, które posiadał, a które dotyczyły sytuacji w Valdemarze do momentu ich odejścia. Jednocześnie przekazał, że król też tu jest, no i że na razie trzeba pomóc tu. Zeruel mogła zauważyć, że dziewczyna westchnęła i potarła oczy.
"Nie masz nadziei na powrót?" Na twarzy młodej kobiety widać było współczucie. Jak zwykle, inni zajęli pierwsze miejsce w jej umyśle.
*
- Niestety, nie. Miło, że pytasz- Zeruel uśmiechnęła się delikatnie - Słyszałam o świecie zamieszkanym przez produkty spożywcze. Jedynym ocalałym był chłopczym z piernika. Gigantyczne mrówki odgryzły mu obie nożki i wyżarły lukrowane oczka. Można powiedzieć, że obie mamy szczęście - jej uśmiech stał się kwaśnym grymasem.
*
Diehme zamrugała, zaskoczona. Przez chwilę siedziała, nie będąc w stanie zebrać myśli.
"Świat zamieszany przez produkty spożywcze?" Powtórzyła w języku migowym, wciąż niezbyt pewna czy ktoś sobie z niej nie żartuje.
"One..." zawahała się przez chwilę, po czym kontynuowała wypowiedź: "...czują?"
*
- Tak. Czuły. Kiedy ich świat został przejęty, spotkała je klęska. Nawet, gdbyśmy ocalili więcej, niż jedną osobę, nie miałyby szansy zaludnić ponownie innego świata. Tylko ich własny dawał im tą możliwość. Pierniczek jest ostatnim ze swojego rodzaju.
*
"Biedny... W twoim przypadku jest niewiele lepiej, prawda? Ja w pewnym sensie miałam szczęście, chociaż chyba wolałabym być..." Die opuściła dłonie i zacisnęła palce na pościeli. Odetchnęła głęboko.
"Dlaczego nasze światy zostały zniszczone lub zmienione w takim stopniu?"
*
- Istnieje inna grupa niż Azyl, która zmienia je celowo w ten sposób. Sama chciałabym wiedzieć, czemu spotkało nas tyle bezcelowego cierpienia.
*
Die odwróciła głowę i zagryzła wargi.
"Historia mojego świata zna wiele takich przypadków. Większość jest niemal mityczna, tak jak magia, ale wiem, że co jakiś czas zdarzał się jakiś paskudny osobnik, który chciał przejąć władzę albo nad jakimś miejscem, albo nad całym światem. Zwykle jednak byli potężniejsi niż Seirat - a to jemu się udało." Dziewczyna migała powoli, jakby dokładnie chciała przemyśleć każde słowo zanim je pokaże.
*
- Hmmmm... - Zeruel zamyśliła się, drapiąc się po brodzie - Jakby o tym pomyśleć, mnie spotkało to samo. Widzisz, u zarania czasu zabiłam wszystkich braci i siostry Jahwe, ostatniego z Elohim. Tylko o n zdołał się ukryć przed moją karzącą dłonią - spojrzała na swój krwawy szpon - Normalnie, nie powinien być w stanie mnie drasnąć, a tymczasem rzucił na kolana cały świat.
*
Die spojrzała na anielicę przenikliwym wzrokiem.
"Dlaczego ich zabiłaś?" zapytała. Nie wyglądała tak, jakby oskarżała, ale jakby czuła, że to ważne.
*
- Cóż, wiele osób mnie o to pytało przez wieki. Najprostszą odpowiedzią jest to, że miałám więcej litości dla moich mniejszych braci i sióstr niż dla moich rodziców. Nie uwierzyłabyś, ale bogowie mojego świata stworzyli ludzkość i cały świat tylko i wyłącznie po to, by dostarczyć sobie taniej, powszechnie dostępnej rozrywki. Może by im potrafiła wybaczyć radykalną ludyczność, ale w momencie, gdy zaczęli ginąć ludzie, musiałam zareagować. Stworzyli mnie jako sędziego w ich zawodach, więc ich osądziłam.
*
Die skinęła głową na znak, że rozumie.
"Ludzie są ważniejsi niż władza. A jeśli nie ma jak bestii postawić przed sądem, trzeba zadziałać w ten sposób..." Chwila milczenia, podczas której Diehme spoglądała przez okno, została przerwana przez nią. "I on zniszczył twój świat?"
*
- Tak i nie. Podczas mojego ostatniego dnia na Sedeos spotkałam ludzi z innego świata, którzy mu widocznie pomagali. Wierzę (a Azyl to potwierdził), że to oni są odpowiedzialni za wszelkie zniszczenia.
*
"Rozumiem. U nas też był ktoś taki. Udało mi się z nim porozumieć, gdy szukałam przyjaciela..." Na myśl o Bernie, Diehme znów zacisnęła dłonie w pięści i zamknęła oczy. To nie czas na płacz po nim. Teraz trzeba pomóc...
"Powiedział, że pomagają Seiratowi przejąć Valdemar i..." zadrżały jej ręce, kiedy zdała sobie z tego sprawę. "I zniszczyć Heroldów..."
*
- Nie bój się, nic Ci nie grozi. W Azylu nie może pojawić się nikt, kto nie został do tego upoważniony. Twój Król także tu jest i zrobiono wszyskto, co można było. Teraz musimy pomyśleć przede wszystkim o przyszłości - krwawe, kosmate łapy zacisnęły się delikatnie na dłoni Die.
*
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno na te słowa, po czym delikatnie uwolniła swoją dłoń by móc mówić.
"To nie o siebie się martwię. Wiesz, tam, w Valdemarze, zostali inni Heroldowie. Walczą o Valdemar i giną. A ja siedzę tu i nie mogę im pomóc... I wiem, że będę może będę mogła pomóc wam w pokonaniu tych, którzy pomogli zniszczyć nasze światy, jednak..."
*
- Rozumiem, moja droga, naprawdę rozumiem. Widzisz, to, co nas spotkało, to nie tylko nasz osobisty problem. Cały znany multiświat zmierza ku zagładzie i jeśli czegoś nie zrobimy, nie będzie Valdemaru, Sedeos, niczego. Nawet Azyl upadnie, prędzej lub później. Wiem, że chcesz pomóc swoim ludziom, ja także mam nadzieję, iż ludzie Sedeos przetrwali i zrobiłabym wszystko, by wtargnąć do mojego świata siłą i zbawić ich. Niestety, słodka, rozgrywka przeniosła się na zupełnie inny poziom i jeśli chcesz nadażyć za liderem, musisz ruszyć się ze swojego pola.
*
Dziewczyna skinęła, pokazując, że wie i rozumie.
"Cieszę się, że będę mogła zrobić chociaż tyle. Mimo to, to naprawdę trudne. Wszyscy czujemy to samo, wiem, ale to niczego nie ułatwia." Diehme uśmiechnęła się lekko.
"Nie powinnam o tym teraz myśleć... Powiedz, jak mogę wam pomóc?"
*
- Nie wiem, maleńka - Zeruel uśmiechnęła się - Podejrzewam, że będziemy walczyć z innymi na pierwszym froncie w innych światach. Póki co, powinnaś odpocząć, dopiero co się obudziłaś.
*
Dopiero teraz Diehme poczuła, że rzeczywiście jest bardzo zmęczona. Pokiwała głową i położyła się z powrotem.
"Chyba masz rację" - stwierdziła, uśmiechnęła się rozbrajająco do anielicy i zamknęła oczy.

Kobiety rozmawiały w tym czasie często, poznawały się i - co może wydawać się zaskakujące - całkiem dobrze dogadywały. Die powoli dochodziła do siebie i coraz bardziej znać po niej było niecierpliwość i chęć działania, wciąż jednak Zeruel stopowała ją - z pomocą Klerina, nie chcąc, by Herold przeciążyła się i znów zapadła na zdrowiu.
 
__________________
The future is bulletproof!
The aftermath is secondary!
It's time to do it now and do it loud!
Killjoys, make some noise!
KleoKot jest offline