Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2012, 16:05   #61
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Bardzo sprytne to było. Przynajmniej w opinii krasnoluda, co tym gorsze się wydawało, bo dokładnie obmyślone musiało być.

Zamysł przez pewien czas mógł dojrzewać, czyli całkowicie zaplanowany był i każdego z nich mógł dotknąć.
W dzień Święta wszyscy w hulankę idą do późnej nocy, pozwalają sobie na wlanie w siebie większej ilości alkoholu niż zwykle, zaś jedyni czuwający strażnicy spozierają na zewnątrz.
Wnętrze całkiem niepilnowane wtedy było. Wszystko można było zrobić.

Sprytnie. Bardzo sprytnie.
Kto na coś takiego mógłby wpaść?

Większość z mieszkańców to prości ludzie, którzy nawet nie pomyśleliby o zabójstwie ojca nie mówiąc o zaplanowaniu czegokolwiek łącznie z wykonaniem.
W takim razie kto byłby w stanie?

Hubert Thalberg byłby wystarczająco sprytny na stworzenie takiego planu, ale Khazad od razu wykluczył go z grona podejrzanych.
Myśliwy skórował zwierzyny przez wiele lat, więc napatrzył się na wnętrzności oraz widok krwi.

Tymczasem w Świątyni pełno było krwi, trochę mózgu Fryderyka, plecionka oraz wymiociny między ławkami.
Pozostawienie treści żołądkowej było ewidentnym błędem zabójcy eliminującym z kręgu podejrzeń zarówno myśliwego jak i rzeźników. Również Marii Adler Hammerfist nie podejrzewał.
Stara zielarka musiała napatrzeć się w życiu na ludzi w różnym stanie zdrowia jako miejscowa uzdrowicielka.

W oddali pojawił się dom starszej kobiety, zaś krasnolud przełknął ślinę. Nigdy nie czuł się komfortowo w jej towarzystwie.
Zawsze była miła, sympatyczna i uprzejma, ale za każdym razem jak przy nikim innym, nie wiadomo z jakiego powodu czuł coś, co ciężko było mu nazwać. Jakaś niewygoda, wewnętrzny niepokój.

Niemniej trzeba było się do niej udać. Tak mu jego khazadzkie serce kazało poprzez ten dyskomfort siedzący w nim w jej towarzystwie oraz przekonanie o wiedzy, którą kobieta posiada.
Ona mogła wiedzieć co znaczyła plecionka, bo jakieś znaczenie mieć musiała. Było to pewne jak śmierć ojca Fryderyka.

Krasnolud nie spodziewał się jedynie, że Maria zacznie rozmijać się z faktami na wszelkie możliwe sposoby.
Nie chciał jednak naciskać na gospodynię w przeciwieństwie do pozostałych. Nie wiedzieć czemu ciągle tą samą taktykę stosowali brania na przesłuchanie, przez co zarówno ta głupia dziewucha - Angela mówić nie chciała. Podobnie zachowywała się zielarka.
Zdenerwowała się jedynie, obawiać o siebie zaczęła i w niczym uspokajanie przez Arno nie pomogło.

W końcu nie było co więcej starszej kobiety dręczyć. Zdradziła im w końcu pod pewnym naciskiem, że plecionka od wyznania Taala podchodzi.
Wyznaczyła tym samym kolejny ich cel.

-Musimy się wszyscy społem spotkać i obgadać co dalej, a nie miotać od chałupy do chałupy całą zgrają jak domokrążcy-powiedziała Marianka.
Nagły trzask szkła i krzyk!

Arno dopadł do okna, ale niewiele przez nie zobaczył. Poleciał w drzwi za resztą.
Maria Adler leżała nieruchoma z otwartymi oczyma i ciemnym płynem wypływającym z ust. Obok leżała potłuczona fiolka.
Na jej śmierć stawił się nawet kruk.

-Wilcza jagoda-zdiagnozował Jost, zaś krasnolud wiedział tylko tyle, że to trujące jest.

Cała wieś wkrótce wymrze od ich śledztwa albo obrazi się śmiertelnie jak zachowania nie zmienią i jęzora za zębiskami nie będą trzymali.
Pokręcił głową ze zrezygnowaniem spluwając na zewnątrz, po czym zamknął drzwi.
Woytek natychmiast pospieszył wójta poinformować o całym zajściu.

Hammerfist podszedł do łóżka, na którym kobieta spoczywała i przykrył ją jej własnym pledem.
Czuł się źle jak patrzyły na niego te nieruchome, martwe oczy.
Rozejrzał się po chacie starej Adler, gdy nagle jego wzrok trafił na coś, co było rzadko we wsi spotykane. Reikspiel.

"Istota Rośliny" oraz "Zioła dla Sioła". Pozostałych książek nie był w stanie przeczytać. Tych języków nie znał. Jego wzrok przyciągnęła jednak jedna książka. Tego języka nigdy na oczy nie widział.
Kiedy ją otworzył zobaczył ryciny, rysunki roślin i jakieś cyfry.

Ten składzik musiał obejrzeć Bert. Być może on zdołałby odcyfrować zapiski, lecz tą jedną księgę, która przykuła jego uwagę schował za pazuchę. Również z Bertem będzie musiał sprawę omówić.
Coś go khazadzkie serce pchało do tej księgi.

W końcu do środka wszedł Bauer z wieściami od wójta. Trzeba było śmierć Marii ukryć.

-My mamy uwagę od chaty odciągać czy przyciągać? Straszna tajemnica będzie jak warować któreś z nas będzie pod chałupą. Bo i zawsze któreś z nas waruje jak pies. Wcale uwagi to nie przyciągnie żadnej. No i co ozorkiem klepniecie jak kto przylezie? Że po co pod chatą rzyć zakorzeniacie ku piękności ogródka? Szczególne brodaty khazad z obuszkiem w łapie piękności dodaje. I dlaczego do Marii nie wpuszczacie? Zaraz cała wieś na jęzory to weźmie i tyle z waszej tajemnicy będzie-cmoknął w zamyśleniu.

-Schować gdzie trzeba zielarkę i dom jej w spokoju zostawić. I prawdę trzeba mówić! Oczywiścieśmy byli tu po poradę, a kiedyśmy wychodzili do lasu na jagody się wybierała. Może pod pniakiem jakimś na czas jakiś ją położyć i zadbać o to, by zwierzyna nie ruszyła?
Albo na zapleczu przemeblowanie zrobić, w rogu położyć i półkami zakryć? Żadne z nas nie ma tu co robić
-odchrząknął dalej czując się nieswojo w obecności Marii. Nawet jak jest już nieżywa.

-Teraz klapnijcie zadkami na chwilę i do kupy pozbierajmy to, co wiemy i zobaczmy co dalej-to mówiąc usiadł.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline