Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2012, 18:40   #36
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie

Cathil jadła, siłą rzeczy słuchała toczących się dookoła rozmów.
- Hej... Szanowny panie elfie... Jeśli można... - niziołek zwrócił się do maga - Cóżto się wam przytrafiło? - półczłowiek poklepał się po nodze dając do zrozumienia, że chodzi mu o ranę - Na szlaku jak mniemam?
- Nie, sprawdzałem tylko siłę własnych zębów. Trochę się musiałem nagimnastykować, żeby dosięgnąć do łydki, ale to była dobra rozgrzewka - elf odparł złośliwie. Wydawał się być drażliwy. Szybko jednak zmienił melodię i zaczął mówić do rzeczy. Może zawstydził go własny brak kontroli wobec tak nikłego zagrożenia, jakie stanowił niziołek - Tak, wilki. Dziwnie się zachowują. W zasadzie to moim zdaniem najlepsza na problemy z wilkami jest dieta z ludzi i chciałem sprawdzić, czy zadziała... No wiesz, gdyby wilki zjadły wszystkich mieszkańców tej wioski, byłoby po problemie, prawda?
To chyba miał być żart. Cathil uśmiechnęła się pod nosem. Poczucie humoru elfa było ciekawe.
- Straszne a zarazem piękne stworzenia trzeba przyznać - maluch pałaszował prostą strawę jakby od wieków nie widział ciepłego posiłku, co jednak, zważywszy na jego pulchną buziuchnę nie mogło być prawdą - Nie wiem co prawda co poradzić na tutejsze problemy ale Nena jest druidką i z pewnością coś wymyśli! - wypalił spoglądając na kobietę w dobrej jakości płaszczu. Cathil przydałby się taki płąszcz, zacisnęła usta w zazdrosną podkówkę i z westchnieniem zwróciła cała swą uwagę na talerz darmowej strawy. Trzeba się cieszyć tym co się ma.
- Dalej, niechże waść powie coś więcej o tych wilkach. Jestem w drodze, a moja sprawa należy do tych niecierpiących zwłoki. Jeżeli sprawa z wilkami nie jest równie poważna, ruszę w dalszą drogę jak tylko noga przestanie mi dokuczać - elf nie dość, że drażliwy to i niecierpliwy.
- Waszmość Państwo - rzekł wezwany z szynkwasu sołtys. - Sprawa staje się poważniejsza z dnia na dzień. Wilków jest coraz to więcej i nie dają nam żyć. Jak tak dalej pójdzie to strach ze wsi będzie wyjść. Już teraz bydła na pastwiska nie puszczamy. Jak długo tak jeszcze nam przyjdzie siedzieć jak borsukowi w norze?
- Zbierają się - burknęła Cathil znad talerza strawy, w tej kwestii przynajmniej miała coś do powiedzenia - A to dziwne, bo nie opuszczają zwykle swoich terytoriów. Wygląda, że wiele watah tu migruje, a to już zupełnie bez sensu. Atakują ludzi, albo dlatego że nie ma dla nich wszystkich dość pożywienia, albo z jakiegoś innego, tajemniczego powodu. Nie podoba mi się to. To nie jest zwykłe zachowanie wilków.
To była jak na nią bardzo długa wypowiedź. Teraz zamierzała wrócić do jedzenia.

[MEDIA]http://media.tumblr.com/tumblr_m4dymfMK3C1rpp7v8.gif[/MEDIA]

- Proponuję pułapki i obławę w świetle dnia - teraz skończyła mówić.
-Obława? Rozum postradałaś? Na taką watahę to trzeba rycerzy, nie jakiś wieśniaków z lutnią zamiast oszczepu. I czemu to nagle tyle osób interesuje się wilkami za murami? - powiedział, siadając do stołu kolejny elf, ależ się ich narobiło. Nie mogły siedzieć tam gdzie elfy zwykle siedzą? I jeszcze gada o zbrojnych na wilki. Od kiedy rycerze byli w polowaniu na zwierzęta lepsi od zwykłych wieśniaków?
- Ja do rzezi niewinnych zwierząt ręki nie przyłożę - odparła spokojnie półelfka, ta druidka - Przepłoszyć, owszem, ale pułapki? - po chwili dodała - Wyczułam w ich aurze nepokój... i głód. Jeśli coś je gna czy spędza w gromadę, dobrze by było przyjrzeć się temu bliżej. Zwłaszcza, że droga przede mną daleka, no i tutejszych wieśniaków szkoda
Cathil wzruszyła ramionami, miała jedno pole ekspertyzy, nie miała zamiaru mieszać się w cudze. Mimo wszystko nie uważała by głodny i zaniepokojony wilk był godny politowania, wręcz przeciwnie - głodnego i zaniepokojonego wilka należało albo unikać, albo jak najszybciej zabić.
Sołtys ukłonił się w kierunku półelfki, posyłając jej uśmiech.
- Jeśli będziecie mnie jeszcze potrzebować, wołajcie - rzekł oddalając się do kuchni.
- Nie ma na tym świecie niewinnych - mruknęła Cathil, wciąż mając w głowie komentarz druidki - Są tylko ci co jedzą i ci co będą zjedzeni. Wolałabym nie należeć do tej drugiej grupy. Zaraz pójdę się rozejrzeć dookoła osady, poszukam tropów - zadeklarowała - Rozstawię trochę prostych sideł.
- Jak na mój gust - wtrącił zamyślony niziołek rozpoczynając filozoficzny wywód - to jeśli wilki napadają na ludzi i ich zwierzęta to... to chyba nie są dobre, nie? Przynajmniej ja wolałbym żeby trzymały się ode mnie zdaleka... - dodał wzdrygając się.
Ten drugi elf, nie mag przywołał ponownie sołtysa i zadał kolejne beżużyteczne pytanie.
- Co za to dostaniemy? - zapytał bez ogródek - Nie lubię narażać życia bez potrzeby, poza tym wilki mogą za kilka dni wyruszyć dalej, ile to już trwa?
- Tak, tak... rozumię... - gospodarz był wyraźnie zakłopotany. - No cóż... Tak jak mówiłem wilki zawsze były w tej okolicy i nie były czymś niezwykłym jednak od kilku tygodni... Ciężko powiedzieć. Na początku nie wydawało to się problemem. Jednak, może od tygodnia, tak, będzie tydzień może jak w ciągu dnia napadły na stado. Wcześniej to się nigdy nie zdarzało.
- Jeśli chodzi zaś o wynagrodzenie... - karczmarz westchnął głęboko. - Nie jesteśmy bogatą wioską. Nie trudnimy się handlem, tylko żyjemy z tego co da nam ziemia. Nie mamy wiele. Możemy dać wam dach nad głową i strawę.
Jego głos załamał się.
- To jak? Pomożecie?
Cathil kiwnęła głową, nie spodziewała się wiele więcej, a przyjazna wioska na tym terenie zawsze się przyda. Ludzka wdzięczność bywała najcenniejszą walutą.
- Przecie nie zostawimy was w potrzebie! - wylewne zapewnienia kurdupla wydawały się nieco przesadzone, a przez to sztuczne - Dolejcie no tylko jeszcze piwa dobrodzieju! Ta cała sprawa z wilkami to wydaje się mi być bardzo zagadkowa. Ciekawe, ciekawe... - mruczał chwile pod nosem - A powiedzcie no, w okolicy to znajdzie się co ciekawego prócz tych wilków? Mam na myśli cmentarzyska jakie, pobojowiska... jaskinie! O!
- Hah - prychnęła Cathil, to o to pierdzielowi chodziło. Istne, krwawiące serce.
- Gdzie w puszczy? - przez twarz karczmarza przebiegł bliżej nieokreślony grymas. - Nic mi o tym nie wiadomo.
- Jeżeli mam pomóc, to chciałbym mieć do pomocy wieśniaków. Może uda nam się przepłoszyć watahy? Wątpie, aby na widok kilkudziesięciu mężczyzn zbrojnych w widły miały ochotę tutaj wrócić. A jak się to nie uda, to na pewno przydadzą się ludzie do budowy jakiś pułapek. I Powieccie mi jeszcze, jest tutaj kowal? - trochę rozsądku zawitało wreszcie do tej rozmowy. Cathil wolała co prawda pracować sama, ale nie miała zamiaru zaglądać darowanemu koniowi w zęby.
- Nie mamy kowala. Przez naszą wioskę nie przebiega żaden szlak a po lesie ciężko poruszać się konno.
- To się, prawdę mówiąc, robi dość śmieszne. Po pierwsze, wilki to nie problem, do którego potrzebna jest pomoc. Może jeszcze zaraz zaczniecie prosić nas o pomoc w sianiu zboża i budowie nowej chaty. Zabicie wilka, nawet dla słabo uzbrojonego chłopa, nie powinno być problemem. Po drugie, co zrobiliście do tej pory? Naprawdę jedyne, co jesteś waść w stanie nam powiedzieć to “wilki atakują nam stada”? I czekaliście aż do wioski przyjdą przybysze, każdy z pewnością zajęty własnymi sprawami, żeby poprosić ich o pomoc? Po trzecie, jedynym sensownym rozwiazaniem wydaje się wysłanie w las grup łowców, by pozbyła się możliwie największej liczby wilków w okolicy wioski. Z tym, że... No właśnie, to jest zadanie dla łowców. Nie jestem w stanie w nim pomóc, nawet gdybym zainteresował się tak beznadziejną sprawą.Jak dla mnie istnieją dwie możliwości. Albo próbujecie zrzucić na nas zadanie, z którym sami powinniście się zmagać - i nie będę tu wnikał, czy chcecie nas wykorzystać by udając otrzymać od nas nie lada przysługę w zamian za “dach nad głową i strawę”, czy też wioska jest tak źle zarządzana, że nie jesteście w stanie sobie poradzić z byle problemem. W takim razie po prostu odejdę, ponieważ moje zadanie jest ważne. Albo też wiesz waść więcej niż chcesz powiedzieć... I w tym wypadku odejdę również, jeżeli w tym momencie nie usłyszę wszystkiego na temat tej sprawy... - mag był drażliwy, niecierpliwy, niewdzięczny i zżędliwy. Szkoda.
- Wybaczcie panie - twarz sołtysa poczerwieniała, nie wiedzieć czy z zakłopotania czy ze złości, tej drugiej jednak przynajmniej nie okazał. - Może wam się zdawać, że snujące się watahy nie są problemem, lecz nie stać nas na wynajęcie łowców, którzy by się nim zajęli a Gustaw, nasz myśliwy, no co tutaj dużo mówić, nie radzi sobie z nim. Nie wiem, panie, czego oczekujesz ode mnie usłyszeć w tej sprawie. Zrozumię, jeśli odejdziecie.
- Ten Gustaw - Cathil skończyła jeść i zamierzała zabrać się do pracy - Gdzie go znajdę?
- Jeśli akurat nie jest na polowaniu, a nie ma go tutaj, to powinien być u siebie - opisał dokładnie w której chacie mieszka myśliwy.
- Dobrze, pomogę, potrzebuję chwili wytchnienia od tego ciągłego marszu. Czy dostanę jeszcze od was nóż i ciepłe ubranie? Musiałem to sprzedać w zamian za łuk - mówiąc to westchnął głęboko. Serce Cathil zaczynało krwawić od jego wzruszającej historii i gotowości do poświęcenia.
- Myślę, że Gustaw będzie miał coś na zbyciu.
Kobieta niemal wzdrygnęła się gdy łucznik zwrócił się bezpośrednio do niej.
- Też się z chęcią rozejrzę, nie mam co robić w osadzie, sideł zastawiać nie umiem, ale służę ochroną, nie możemy wychodzić sami, jeśli tyle wilków jest za murami.
Łowczyni wzruszyła w odpowiedzi ramionami.
- Jak chcesz - mruknęła. Nie uśmiechało jej się niańczenie, ale nie mogła mu zabronić. Wytarła usta rękawem, wstała i ruszyła na spotkanie z Gustawem.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 26-11-2012 o 09:40.
F.leja jest offline