Miasto Kazan.
Stary, przykryty zszywaną wielokrotnie płachtą wóz zatrzymał się na rynku miasta Kazan. Bose, owłosione stopy woźnicy plasnęły w błoto, gdy zeskoczył z kozła, aby przyjrzeć się z bliska ogłoszeniu przyczepionemu do słupa. Wielkie złote litery cokolwiek już wyblakły w słońcu.
- Dudli pudli zupka z kundli - zamruczał wesoło odsuwając w tył kaptur.
Wbrew pozorom nie było mu jednak do śmiechu. Odkąd opuścił Willowhill już kilkakroć zatrzymywał wóz i kilkakroć zamierzał zawrócić. Za każdym razem jednak, gdy pękało w nim postanowienie, że nie pokaże się w swojej rodzinnej wiosce nim nie znajdzie receptury na wytworzenie złota, ukazywała mu się wykrzywiona w szyderczym uśmiechu twarz jego kuzyna po kądzieli, niejakiego Galdo, psia jego mać, Gavebolda. Wtedy prawie słyszał jego drwiący głos:
- Belmo, popaprańcze, jeśli ci się uda choćby ziarnko złota wyczarować, to niech mnie zawszały skunks pokąsa!
Zagryzał w tym momencie mocniej zęby, ocierał łzy rękawem i poganiał kuca trzaskając batem nad jego uchem.
~Niedoczekanie twoje Galdo! ~ odgrażał się w myślach. ~ Jeszcze zobaczysz, na co stać Belmo Goodmana! Nie na darmo brałem nauki u samego Gizdroły, kiedy ty uganiałeś się w tym czasie za Balbiną Putzlich, najładniejszą dziewczyną w Willowhill.
Na wspomnienie jej blond loków robiło mu się cieplej na sercu a stopy przebiegało mrowienie.
Jego liczna rodzina, wujowie, ciotki, kuzyni, kuzynki, pociotki, nawet stary, poczciwy dziadunio Malvi Goodman kręcili głowami, gdy oznajmiał im swoje zamiary.
- Beli - mruczał staruszek masując powykręcane reumatyzmem nogi - czego ty tam w szerokim świecie będziesz szukał? Wszystko, czego potrzebujesz jest tutaj, w Willowhill.
Belmo jednak wiedział swoje. Gizdroła, parający się alchemią, gdy nie zajmował się już mieszaniem nowych mikstur, snuł opowieści o swych przygodach, podczas których Beli Goodman wyobrażał sobie wysokie równe baszty Vienstadt, czy też potężne zaśnieżone szczyty Gór Krańca. Siła i wielkość trolli budziła w nim grozę, zaś sprawność i szybkość kohort Westlandzkich podziw.
Pamiętał lamenty matki załamującej ręce, gdy zapakowała mu na drogę ostatniego pieczonego indyka w sosie szafranowym.
Otrząsnął się z zadumy.
- Lord Savras, Pan na Zamku Duart poszukuje dzielnych ochotników - przeczytał na głos początek i zagłębił się w lekturze ogłoszenia.
Poprawił portki i kiesę, w której znajdowało się kilka ładnych, odpowiedniej wielkości otoczaków i dodawszy sobie odrobinę werwy mrucząc:
- Ele mej, w drogę hej! - wdrapał się na kozła i cmoknął na kuca, który ruszył dalej wyboistą drogą. Drogą do zamku Duart. Zamek Duart.
Zamek... Pojedyncza budowla na pustej przestrzeni.
~Samotny jak palec w... nosie ~ pomyślał. Co skusiło budowniczych tego zamku by wznieść tę warownię właśnie tutaj? Może właśnie nieprzebrane bogactwa ziemi, które mieli znaleźć?
Jakże to wszystko smutne w porównaniu do zielonego Willowhill.
W gospodzie przyjęto go z otwartymi rękoma, co przyjął za dobrą monetę. Okrąglutki karczmarz był człowiekiem miłym i otwartym. W stodole znalazło się miejsce dla jego wozu. Kuca wyprzężono i zaciągnięto do boksu, w którym dostał obroku. Jeść jednak dawano dość podle, co zauważył od razu.
Sam zamek zrobił na nim jednak duże wrażenie.
- Ołli szmołli - stęknął spoglądając na wysokie mury.
Nigdy nie widział zamku. Co prawda mistrz Gizdroła opowiadał mu o nich sporo ale co innego opowiadanie a co innego ujrzeć smukłe baszty obsadzone strażnikami na własne oczy.
Sama sala tronowa też była wspaniała. Nigdy nie widział tak dużej izby. Toż tutaj można było w chowanego się bawić! Przecisnął się przez spory tłumek do przodu, żeby cokolwiek widzieć. Tyle wielkich, umięśnionych mężczyzn. Każdy z jakimś niebezpiecznym narzędziem. Blizny na ich ciałach znaczyły, że niekoniecznie umieli się bezpiecznie z tymi narzędziami obchodzić. Zapalił fajeczkę i pykając słuchał.
- Macie jeszcze jakieś pytania? - Zapytał lord przesuwając lekko dłonią po pochwie miecza.
- Tego ten... - zaczął niziołek. - Jakie bogactwa właściwie spodziewamy się znaleźć? A... no i... jakich niebezpieczeństw mamy się obawiać?
Ostatnio edytowane przez GreK : 25-11-2012 o 21:24.
Powód: Usunięcie pogrubień.
|