Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2012, 22:48   #136
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Felix & Wujaszek

Ten drugi kusznik mógłby zażądać o wiele więcej od swojego pracodawcy (zakładając, że takowy istniał). Niby przyozdobił kilku gości bełtami, ale gdzie w tym powód do dumy? Ustrzelił płotki - rozhisteryzowane pannice i pacyfistów o kupieckich krągłościach, którzy w życiu nie trzymali żelaza w dłoni. Grubsza ryba natomiast, kontynuując metaforę, pochłonęła go jednym kłapnięciem szczęk. Mowa, rzecz jasna, o Felixie.

Karafka zadziałała znakomicie, o wiele lepiej niż jako naczynie na płyny; jedno potknięcie skutecznie przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść chłopaka. Pawie Piórko wleciał na niego z rozpędem, wbijając kolano w miejsce wysoce prywatne i runęli razem na karczemne deski, posłuszni prawom fizyki. Felix zgrabnie i lekko, zachowując równowagę. Strzelec, z felixowym nożem w gardle, na taką elegancję nie mógł sobie pozwolić. Nie mógł w sumie pozwolić sobie na wiele rzeczy - jedynie na podziwianie wyszczerzonych zębów młodziaka, podczas gdy życie uciekało z niego gęstą strugą czerwieni.

Felix wyszarpnął nóż z gardła nieszczęśnika, opierając się drugą dłonią o jego, drgającą w ostatnich konwulsjach, klatkę piersiową. Krzywiąc się na widok dłoni ubabranej w krwi, wyprostował się i rozejrzał po karczmie. Musiał przyznać, impreza miała finał iście efektowny.

- To co, lecimy po straż? - Spytał Wujaszka, zatrzymując się kilka kroków przed nim i wycierając zakrwawione ostrze o już nie tak śnieżnobiały obrus.

Wujaszek zasapał się i musiał złapać głębszy oddech. Widząc że jego świetnej jakości ubranie zostało zniszczone pokręcił głową i ze złością kopnął trupa:
- Kurwa to już drugie … pójdę znów...ach ty podły. - kopnął raz jeszcze a potem zaczął przeszukiwać zwłoki w poszukiwaniu złotych Franców a także innych rzeczy, które można uznać za ciekawe lub wartościowe. Sygnety, pierścienie, łańcuszki, jakieś listy...wszystko co mogło mieć wartość lub doprowadzić Wujaszka do zleceniodawcy tych zbirów. Przy każdym znalazł około dziesięciu złotych koron, które od razu powędrowały do pękatej sakwy Wujaszka. Jednak poza tym nie było przy nich nic, co mogłoby naprowadzić na ewentualnego zleceniodawcę.
Następnie wziął z podłogi kuszę gdyż jeśli była dobra można było ją sprzedać. Może to wystarczy na nowe ubranie. Spojrzał raz jeszcze z żalem na ciało Markizy i otarł łzę z oka. Uśmiechnął się do Felixa i rzekł:
- Pierw straż a potem... trzeba się dowiedzieć kto jest trucicielem... - rzekł poważnie - Ruszajmy szkoda czasu..

Felix jedynie skinął głową na wujaszkowe słowa i ruszył do wyjścia, chowając nóż oraz zbierając po drodze kuszę swej ofiary. Ostały się może ze dwa bełty, ale jeśli szczęście dopisze, reszta wieczoru minie mu w błogim spokoju. Co, po wyjściu z "Wielkiego Kufla", okazało się jedynie płonną nadzieją. Ogólny rwetes panujący na zewnątrz skonfundował na chwilę chłopaka, który jedynie ściągnął brwi i przekrzywił głowę niczym kot.

Stukot ciężkich, żołnierskich butów na bruku zmobilizował go jednak do działania. Odwrócił się do Wujaszka i wskazał miejsce gdzieś przy rogu ulicy, gdzie tłum zdawał się rozstępować i mignęły im strażnicze sylwetki. Felix zaczął przebijać się w tamtą stronę, obdarzając co bardziej opornych kopniakami, łokciami i, od czasu do czasu, uderzeniem ciężkiej kuszy. Mało kto zwracał jednak na to uwagę, najwidoczniej coś o wiele ciekawszego bądź niepokojącego miało miejsce w mieście. Pawie Piórko słyszał jedynie jakieś strzępki, zupełnie pozbawione sensu. Coś o kasztelu, jakimś ataku, czyichś synach. Odpowiedź przyszła w chwilę później, kiedy wypadł przed tłum i zatrzymał jakiegoś strażnika.

- Mord! W "Wielkim Kuflu". Potruli i zastrzelili gości na przyjęciu. - Wydarł się Felix, by przekrzyczeć hałas generowany przez tłuszczę. - Trza nam pomocy!

- Ni ma ludzi, synu. - Odparł siwy już strażnik, zarabiając sobie tym ostatnim słowem na felixowy grymas. - Kasztel Synów atakowany, tam wszystkie strażnice ślą ludzi. Ni ma czasu na latanie po karczmach.

I tyle było go widać. Felix nie ruszył się z miejsca, to zaciskając, to poluźniając ucisk na kuszy. Nie miał pojęcia, co robić. Instynkt samozachowawczy podpowiadał mu, aby spieprzać z miasta jak najdalej się da i nie spoglądać w tył. Rozum podpowiadał, że jeśli Salkalten rzeczywiście jest atakowane, to raczej nie ujedzie daleko. Jedynym wyjściem było... "Szlag by to," rzucił w myślach i westchnął. "Bohaterstwo się, kurwa, we mnie odezwało."

Odwrócił się na pięcie w nadziei, że Wujaszek nadążył za młodzieńczym tempem i załapał się na informacje od strażnika. Felix nie był na tyle cierpliwy, by wszystko mu powtarzać. A teraz, gdy już podjął decyzję, korciło go by mieć jej wykonanie jak najszybciej za sobą. Wolał skoczyć w wir wydarzeń, niż rozwodzić się nad bezcelowym gdybaniem.

Wujaszek myślał. Jego myśli zaczęły kłębić się pod kopułą i zaczynać wyciągać wnioski.
- Do latarni Felixie!! Do latarni...Zaufaj Wujaszkowi...Ratować przyjaciół - rzekł wyraźnie podniecony Wujaszek.

Tak. Wyciąganie wniosków ostatnim czasem szło mu gładko i miał nadzieję że i tym razem nie popełni błędu. Życie przyjaciół, i jego przyszłość od tego zależała. Zbyt wiele czynników nadal pozostawało nie wiadomych a dzisiejszy mord dodał kolejną zagadkę do układanki.
Nawet jeśli Felix udał się do kasztelu to on musiał biec do przyjaciół. Ciężki los Wujaszka a Filipka znów ominie walka. Filipek może poczuć się opuszczony. Wujaszek pokręcił głową, i coś tam mruknął do siebie, bowiem zrozumiał że teraz jest za późno by lecieć po Filipka i mityczny Wujaszkowy wózeczek.

Felixowi w sumie było wszystko jedno tak długo, jak nie będzie musiał stać w miejscu i myśleć nad tym, co się dzieje wokoło. Kłopoty zawsze się znajdą, gdziekolwiek się nie pójdzie, więc mógłby i potowarzyszyć Wujaszkowi. W końcu - we dwoje raźniej.

- To do latarni. - Mruknął chłopak pod nosem i ruszył za swym towarzyszem.
 
__________________
"Information age is the modern joke."

Ostatnio edytowane przez Aro : 25-11-2012 o 22:54.
Aro jest offline