Wątek: Wyprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2012, 01:45   #5
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
Złote lwy, rzeźbo rodu,
Zawitałem w progi grodu,

Zaśmiał się pod nosem popalając skręciocha. Krasnolud skręcał bowiem już od niepamiętnych czasów dziwne zawijasy, pachnące co najmniej wątpliwe, w których gdzieś czasem, kierując wzrok w cień mógł jeszcze dostrzec blask swej największej miłości. Jego białe oko zastygło wpatrzone w kierunku zamczyska.

„-Na kształt topora czy po Krasnoludzku?”

Pomyślał przypatrując się pionowej baszcie, po czym wzdrygnął się i wciągnął smoczego skręcidruta, gdy jego wzrok zatrzymał się na przydrożnym kapłanie. Odziany w kolczugę gwardzista spojrzał na niego, gdy niby rozmarzony chciał prześlizgnąć się przez bramę.

-Stać!

Jego oczy zalały się krwią, gdy wlepił je na strażnika, a następnie splunął sobie w brodę i zarzekł się, że jako rozbójnik ma jeszcze krzty honoru i do fortu bez topora nie zajdzie, gdyż podśmiewając się ukradkiem drugą rączką kręcił kolejny gwizdek, co właśnie czynił w sakiewce dwoma paluszkami. Od jakiegoś czasu błąkał się bowiem po południowych pustkowiach, z wolna wracając do swych najgłębszych korzeni, na daleką północ, gdzie miał nadzieje znaleźć godnych kompanów do wyprawy po jego największy skarb. Skórzany galon wisiał na jego ramieniu przewiązany kawałkiem liny wspierając go w ciężkich chwilach. Chlejąc z wyłupionymi oczyma skręcił kark, zwąchał rękawem i wziął kolejny łyk kasztanowej gorzałki, co by dodać sobie odwagi, a następnie zatoczył się kołem i zawrócił z w stronę tawerny z grymasem na twarzy, jakby miał zaraz którego tu po czerpie trzasnąć, czy może łeb przewrócić, pikując jednocześnie białawym okiem w różne strony.

***

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=7cRaAWCwEmg&feature=watch_response[/MEDIA]

-Mięczaki co?-

***

Jego wzrok dziko chodził po sklepieniu zamczyska, jakby wypatrując dziwnych kształtów w budowie kamiennej twierdzy. Pradawne twarze rysowały się w najmniejszych szczelinach pamiątek jego dziadów. Po iluzyjnej wizycie na zamku zatrzymał się oparty o pieniek krztusząc się blady. Zieleń, którą porośnięty był jego jego nos po dwudziestu latach spędzonych w kopalni rozjaśnił jakoś jego prastare rysy w malującej się atmosferze zalatującej końskim łajnem przepięknego zadupia. Kręcąc głową wpatrywał się w dwa króliki chędożące się przy płocie. Ocierając spoconą twarz chustą wybąkał zdesperowany.


-Tfe, jakbyśmy te no, złoża znaleźć jakieś mieli...


Beknął przy tym głośno zasłaniając usta pięścią po łyku orzechówki.

To..

Odwarknął spoglądając na marnej jakości toporki w porównaniu z jego wciąż znajdującym się właściwym miejscu, tuż przy pawimencie.W jego bielejącym oku zalśniła postura umięśnionego barbarzyńcy, a piekielny strach oblał oblicze Krasnoluda.


'-Ja za cudze kryształy nie odpowiadam.


Szepnął, a w kąciku jego przysłoniętych brodą ust wykrzywił się toporny uśmiech.
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 26-11-2012 o 02:35. Powód: Podpis.
Libertine jest offline