Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2012, 19:46   #97
Rudzielec
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Robiło się coraz dziwniej, dookoła ludzie i nie tylko zaczęli znikać za to inne stwory zaczęły się pojawiać, jak na przykład to małpowate coś z czterema łapami tam dalej.
- Zbieramy się przy tej knajpie z winem co ścisk był że człowieka mogło zmiażdżyć! Spierdalać jak kto może! - nie chciała rzucać imion ani szczegółów, chyba załapią o co jej chodziło. Miała nadzieję, że Aeliana też ją usłyszała, w końcu laska miała gitarę, głupio by było pokazać się kapłanom bez fantu po który ich wysłali.
~ A tak właściwie to po coś tam polazła mała, okien nie było, w dół się nie da, więc po chuj? ~ zastanawiała się blondynka, gdy druga łotrzyca zniknęła jej z oczu, porzuciła jednak to zajęcie na rzecz bardziej bieżących spraw. A sprawy te nie wyglądały najlepiej. Kamienne figury, czterorękie potwory, paru strażników tańczących jak pojebani, chaotyczna magia, a to wszystko do góry nogami i w podskokach. ~ Kurwa jak mi się to śni to ograniczam gorzałe. ~ pomyślała, z jakiegoś powodu miała wyjątkowo paskudny nastrój. Jednak dziwne zachowanie rudej nie dawało jej spokoju więc odbiła się i skoczyła do tyłu chcąc podążyć za Aelianą, nie chciała ryzykować, że tamta jej nie usłyszała. Paru fagasów ze straży świątyni nie zajętych tańcem ruszyło za nią ale nie bardzo potrafili sobie radzić w dziwacznym miejscu, potykali się i przewracali. Kerin wydawało się nawet, że jeden uciekł krzycząc coś o magii i plugawych czarownikach ale nie była pewna. Już chciała wspiąć się z powrotem tam skąd wyleźli z kanałów, gdzie jak myślała polazła ruda ale zastopowało ją. Aeliany nigdzie nie było, za to lutnia leżała na podłodze. ~ Albo ją magia popieściła, że śladu nie zostało albo spierdoliła jakimś cudem. Nie ważne i tak bez tego szpeja nie mam co się pokazywać kapłanom. ~ zarzuciła ostrożnie instrument na plecy, zdecydowanie nie chciała żeby to draństwo znowu zaczęło działać.

Koło jej głowy śmignął jakiś pocisk, to któryś cwańszy strażnik padł na sufit dorabiający obecnie podłogowaniem i do niej strzelił. Nie wziął poprawki na sprężyste podłoże które zepsuło mu strzał. Krótki rozbieg, wybicie, skok bez finezyjnych akrobacji i już podeszwy z trzaskiem wylądowały na plecach strzelca. Żeby nie czuły się samotne zaraz obok nich pojawiły się ostrza wyjęte jeszcze w locie zagłębiając się gdzieś w okolicach nerek. Mężczyzna jęknął, zacharczał i zatrząsł się nieco niemal nie zrzucając łotrzycy z siebie ale ta trzymała pewnie rękojeści i nie spadła. Jeden problem mniej, co i tak pozostawiało zbyt dużo jak na jej gust.
- Na waszym miejscu spierdalałabym zanim i was nie spotka jakaś przykrość. - Syknęła najzimniejszym tonem jaki miała w zanadrzu w stronę pozostałych strażników, fakt, że przycupnęła jak kot na trupie jednego z ich towarzyszy tylko pogłębiał wrażenie okrucieństwa i grozy. Miała cichą nadzieję, że to wystarczy.
 
Rudzielec jest offline