Drax samotnie zapuścił się w las. Zerknął po paru metrach przez ramię za siebie aby upewnić się czy na pewno żaden z nowo napotkanych towarzyszy nie ruszył jego śladami. Nie stało się tak. Może i dobrze. Sam w lesie radził sobie znacznie lepiej niż gdyby miał jeszcze oprowadzać, wyjaśniać i uciszać nowych przyjaciół.
Po długim marszu uważnie rozglądając się po lesie elf dotarł w miejsce które zmroziło mu krew w żyłach. Nigdy jeszcze nie widział takiej rzezi. Ludzi byli bezbronni w obliczu zła które na nich czyhało.
Co to mogło być?
Nieoczekiwanie Drax dostał szybką odpowiedź z między drzew. Warkoty i ryki wskazywały jednoznacznie. Zwierzoludzie. Cała horda zwierzoludzi. Nie poradzi sobie sam z nimi na pewno bez pomocy osób trzecich. A przecież musi powiedzieć towarzyszom co tu znalazł.
Szybko odpiął jedną sakwę z boku pasa najbliższej ofiary i powoli zaczął wycofywać się drogą którą przyszedł w kierunku traktu. Szedł coraz szybciej i szybciej stale oglądając się za siebie. A w zasadzie cały czas patrzył za swe plecy a tylko czasami zerkał na drogę powrotną.
Po wyjściu na trakt wysunął dwie strzały ze skórzanego kołczanu na plecach. Po kolei założył je na cięciwę i strzelił do dwóch drzew, najbliższych od strony traktu spomiędzy których wyszedł na wysokości która będzie nie dostępna rąk człowieka stojącego na ziemi.
Od razu potem rzucił się biegiem w kierunku wioski. Chciał jak najszybciej powiadomić towarzyszy o swoim znalezisku.
Kiedy po długich negocjacjach wpuszczono go przez bramę do wioski udał się w kierunku karczmy. Gdzież indziej miałby szukać swych towarzyszy w wiosce bez burdelu? Po drodze sprawdzając zawartość wziętej sakwy. Nie liczył szylingów czy pensów. Obejrzał je patrząc tylko gdzie zostały wybite. Może to da jakiś trop co Ci ludzie robili w środku lasu.
__________________ What do you see in the dark, when the Demons come for you? |