Rozwścieczony po rozmowie z towarzyszami Avalanche został sprowadzony do parteru i. z przerażeniem obserwował całe zajście porwania Bartoliniego, przez majestatycznego demona, który wyglądem przypominał odpowiednika anioła... Upadłego anioła. był zupełnie taki sam, którego Avalanche spotkał jeszcze, w rzeczywistości , który go podpuścił i namówił do grzechu... a teraz osłabił drużynę o najsłabsze ogniwo.
"- Żadna strata... i tak więcej szkód niż pożytku z niego mieliśmy" powiedział oschle po tymże zdarzeniu.
Nagle ciszę konsternacji rozprasza....
"- Na kalesony mego pradziada, hyk, to była największa wrona jaką w życiu hep widziałem!!!..."
Podszywany mag jeszcze ględzi głupoty....
"–No widzisz wasza czarna zbrojość, więc jednak coś wiem, hep, a mówił ojciec żem głupi jak de-hep-a od płota..." po jakimś czasie Avalanche nie wytrzymuje...
"- I miał rację, jak można dopuścić do tego, by zostać zrabowanym przez własną eskortę... " Avalanche był rozgniewany tym, że nie wiózł dziad nic cennego, w przeciwnym wypadku, mógł by się wzbogacić. Ale jeśli tak ma się postać rzeczy, nie warto nachylać karku za kilka szmat i przypraw....Ale nagle, przypomniały mu się słowa z zwoju... " - Zakopalem skarb pod trzecim kamieniem na zachod". Czarny rycerz pomyślał , zdejmując hełm i drapiąc się po głowie, iż może ten głupiec będzie wiedział coś na ten temat:
"-Kupcu, wiesz może gdzie są tu jakieś... wyjątkowe kamienie na zachodzie??"
__________________ Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych. "Dwóch pancernych i Kotecek" |