Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2012, 00:19   #28
wysłannik
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Nie można powiedzieć, że Gustav pochodził z bogatego domu czy szlachetnej rodziny, ale bywał już na niejednej kolacji i na niejednym obiedzie u takowych, dlatego wieczór, a co za tym idzie kolacja u barona, ucieszyła go na swój sposób, bo takie towarzystwo wydawało mu się bardzo ciekawe.

Wielkość i liczba pięter w budynku często mówiła sporo o zamożności gospodarza, a ten budynek był duży, co mogło rzucić Gustavowi już jakiś obraz domu i mieszkańców.
Gustav z pewnością nie należał do miłośników ptaków a w szczególności gołębi, które w niektórych kręgach zwykło się mawiać obsrajdachami i które w jego mniemaniu nadawały się jedynie do jedzenia, stąd widok biednych dzieci rzucających kamieniami w ptaka nie był dla niego oburzeniem. W ich wieku sam rzucał w ptaki kamieniami, a oni mogą robić to nie dla rozrywki a dla jedzenia, kto wie, co chłystkom do łba strzeliło.
Niemal natychmiastowe otwarcie się drzwi po zapukaniu było lekko zaskakujące a widok obsranego przez ptaki majordomusa tym bardziej.
Wnętrze korytarzy miało swój urok. Wiekowe i nieoszczędzane przez kurz przedmioty nadawały temu miejscu specyficzny charakter, który był jednak psuty przez pióra i odchody ptaków. Najwyraźniej jednak właściciel bardzo lubił ptaki, na co wskazywały ozdobne w gołębie drzwi do jadalni, więc i może ich odchody były dla niego przyjemnością.
~ Więc nawet tu są ptaki. Pewnie tylko na talerzu ich nie będzie. - pomyślał widząc latające w jadalni ptaszyska.
Skinął zwyczajnie głową w geście powitania barona i reszty gości. Trzymał się z tyłu, wszedł przedostatni a może i ostatni do jadalni. Zasiadł na jednym z wolnych miejsc, blisko reszty, gdy już baron zezwolił. Gdy służba barona zaczęła wnosić jedzenie Gustav od czasu do czasu kątem oka spoglądał na latające ptaki mając nadzieje wyjść czystym z domu. Nowe smaki potraw były swojego rodzaju przyjemnością, jadał wiele różnych potraw, dziwnych i smacznych, bardziej dziwnych i mało smacznych, dlatego z ostrożnością spożywał kolejne nowe danie - mięso z ośmiornicy, popijając raczej winem, wybieranie wody, gdy jest do wyboru wino, było w jego oczach czymś dziwnym jeżeli się nie było kapłanem. Ale z racji tylko jednej butelki wina pił z wyraźnym umiarem, nie chciał by komukolwiek zabrakło owego trunku. Zachęta przełożenia rozmowy wiedźmiarza była ciesząca, bo i Gustav nie miał specjalnej ochoty o nim teraz rozmawiać. Temat, jaki zaczęła matka Eldreda był bardziej odpowiedni.
- Nie, dlaczego uważacie, pani, że nudzi nam się w Fauligmere? - odpowiedział zimno na pytanie matki barona - To bardzo spokojna mieścina, nie licząc ostatniego wydarzenia, a o taką chyba trudno w dzisiejszych czasach, prawdą to?
Temat pochodzenia chwilowo wolał zostawić, bo raczej nie miał się czym chwalić, licząc na to, że ktoś inny zajmie ją swoim pochodzeniem.
 
wysłannik jest offline