Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2012, 10:01   #29
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Saskia nie wiedziała, lub też nie chciała pokazać, że wie coś więcej w sprawie wiedźmiarza. W sumie to Gereke nie dziwił się temu, jakby nie patrzyć wciąż był tu obcy. A może rzeczywiście Saskia w jakiś sposób zaufała Jutzenowi i później przyjdzie mu jeszcze się z nią rozmówić. Czas pokaże… Nie zamierzał więcej drążyć tego tematu, pozostało się jedynie pożegnać.
- Rozumiem, jasne. Do zobaczenia zatem Saskio, a najmniej mam nadzieję, że będzie nam jeszcze dane się obaczyć- ukłonił się kobiecie, po czym wyszedł i na zewnątrz zaczekał na Willarda.

***

W drodze do barona zaobserwował niepokojący go incydent. Dzieciaki rzucające kamieniami w gołębie.
- Ej, Ej wy – zawołał natychmiast, gdy to spostrzegł. Malce natomiast słysząc srogi głos Jutzena, od razu schował się.
- Chodźcie no tu! Nie wolno rzucać kamieniami w zwierzęta. Już mi! Już tu chodźcie! Wyłaźcie! – nerwowo wykrzykiwał.
- Ale.. ale my są głodne – odpowiedział największy z chłopczyków wychodząc z ukrycia, robiąc przy okazji niewinne oczka.
Dopiero teraz do Gereke to dotarło… mały, rzeczywiście wychudzony. Pewniakiem nie miały zamiar one krzywdzić gołębi, tylko rzeczywiście robiły to z głodu. Nie zastanawiając się wiele Gereke wyciągnął prowiant, który mu jeszcze pozostał i podarował dzieciakom. On idzie teraz na wystawną kolację, na cóż więc mu to. Największy z malców nieśmiało popatrzył na Jutzena, chwycił podarek, po czym w te pędy uciekł nie racząc Jutzena nawet skromnym ~dziękuje~. Jutzen jednak tego oczywiście nie oczekiwał.

***

Przed wejściem do rezydencji, nakazał Mućce czekać przed wejściem, aż wróci. Może nie był on szlachetnie urodzony, ale pewne zasady dobrego obyczaju znał. Na pewno należało do nich to, że nie bierze się psa na ucztę do barona.

Tu się mógł jednak pomylić, gdyż to co ujrzał w środku zaskoczyło go niezmiernie. Wszędzie gołębie, wszędzie ich odchody. Widać sam baron dobrych obyczajów jakoś nie znał. Gereke lubił zwierzęta, ale… ale to przecież była już przesada… dziwactwo… choroba. Swe myśli jednak zostawił dla siebie, nie śmiał by ich wyrazić.

***

W trakcie kolacji skupił się na jedzeniu i… unikaniu ptasiego bombardowania. Nie wdawał się w dysputy wyraźnie nie będąc pytanym, wcześniej uważał że ptaki mogą być wspólnym tematem, teraz widać było, że jednak nie. Wiedział, że od rozmów są tu inne osoby, nie prosty chłop ze wsi, który bardziej przypadkowo się tu znalazł. Nie czuł się swojo w takim miejscu, nie chodziło o brud i wszechobecne ptaki, ale o te arystokratyczne gadaniny. Siedział, jadł i dawał za siebie opowiadać innym.

***

Po kolacji zdecyduje się opuścić to miejsce. Chyba, że wszyscy pozostaną, wtedy i on zostanie. Jeśli ktokolwiek pójdzie, a szczególnie Gustav, również Gereke podziękuje za gościnę. Uda się wtedy bądź do karczmy, bądź w odwiedziny do Saskii, tym razem jednak całkiem na osobności, może jednak powie mu coś więcej….
 
AJT jest offline