Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2012, 15:53   #15
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Dzień jak co dzień. Treningi, w szczególności od czasu najazdu Chaosytów na Calixis, były każdego dnia. Tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc. Od czasu zaokrętowania 412 na Nuntiusie, rygor jedynie się zaostrzył.

Ciągła musztra, warty i treningi zaprzątały głowy zahartowanym Cadianom, innym Gwardzistom oraz Armsmanom z Bezpieczeństwa Marynarki tak, że kiedy przychodziły wieści oraz przecieki, nie brali ich tak sobie do głowy - byli na to zbyt zmęczeni.

A wieści były złe. Bront był nawet nie tyle oblężony, co szturmowany przez stale powiększającą się pulę wojsk Chaosu. Jak do tej pory raporty mówiły o słabo zorganizowanych bandach kultystów i otumanionych niewolników - "wojsko" to było pozbawione znaczącej wartości. Liczyła się u nich jedynie liczba, nieprzewidywalność oraz fanatyzm. Fakt faktem, że wielu z tych "żołnierzy" nie pochodziło de facto z ciała Czarnej Krucjaty, a było werbowanych (czy też konwertowanych) z podbitych planet, statków i stacji Imperium. Chaosyci, zapewniając swoim rekrutom minimalny trening, wyposażenie i aprowizację, posyłali na lojalistów masy ich własnych cywilów i jeńców. Strategia o tyle nikczemna, co skuteczna.

Imperialni jak na razie trzymali się na Bront, głównie dzięki doskonałemu przygotowaniu, potencjale przemysłowym i militarnym planety, a także dzięki mentalności i bitności Brontian. Obyci w wojennych zagadnieniach, zdołali ściągnąć wiele regimentów rodzimej Gwardii, słynnych Długich Noży, a także postawić w stan gotowości siły PDF oraz powołanej ad hoc milicji obywateli kopców i pustkowi. To było wszak zbyt mało, aby odeprzeć tak zmasowane natarcie, pełnoprawną inwazję. Dlatego wezwano was.

Odsiecz była niewystarczająca. Trzy zbrojne transportowce klasy Harvest, przenoszące około ośmiu regimentów Imperialnej Gwardii, eskortowane przez dwie fregaty klasy Sword oraz jeden niszczyciel klasy Cobra. Zdecydowanie zbyt mało, aby na dłuższy czas uzyskać kontrolę nad planetarną orbitą, nie mówiąc już o jakimś decydującym zwycięstwie w próżni. Jednakże, te osiem regimentów IG stanowiło o być albo nie być dla Bront.

To były jedyne pewne informacje jakie dotarły do was. Reszta Obrębu Golgenna była pogrążona w całkowitym burdelu informacyjnym. Chaosyci rozesłali swoje niszczyciele, wilki i raidery wszędzie gdzie się dało, dezorganizując i atakując siły Imperium. Bombardowania, rajdy, szturmy, blokady, abordaże na statki cywilne, niszczenie stacji kosmicznych.

Najgorszy był fakt, że nie wiadomo skąd i gdzie wróg miał uderzyć, co ma w zanadrzu i dlaczego tak dużo. Atmosfera paranoi i bezsilności potęgowała wśród lojalistów z dnia na dzień. Centralne dowództwo przestało prawdopodobnie istnieć, gdyż serce Czarnej Krucjaty uderzyło znienacka na Scintillę, stolicę Obrębu i Sektora już w zeszłym roku. Znacząca część Imperial Navy z Obrębu, wraz ze swym Admirałem, przeszła na stronę wroga i dokonała blokady Port Wrath. Schizmatycy z Mrocznego Mechanicum poczynili to samo ze Światami Lathes. Obrońcy byli podzieleni, zdezorganizowani i osamotnieni, nie mogąc liczyć na znaczące wsparcie ze strony innych subsektorów w Calixis. Na Peryferiach trwała bowiem walka z nowym najazdem Orków, natomiast na Malfi, jednym z najważniejszych po Scintilli światów Sektora, trwały debaty i spory polityczne pomiędzy wiecznie skłóconymi rodami.

Losy Bront zależały od 412 i ich towarzyszy z IG oraz IN.

+++

W tym samym hangarze, w którym wylądowała Aquila Turbodiesla (po prawdzie to w cieniu owego lądownika) została zorganizowana dzisiejsza wieczerza. Rozkładane, ciężkie ławy i stoły z polimerów zostały rozstawione w kilku rzędach. Porucznik i jego przydupasy już czekali z DiDim i jego własną świtą przydupasów, kiedy do hangaru weszli sierżanci prowadzący swoje drużyny. Cała trzecia kompania władowała się do środka, zachowując wszak spokój i ordynek. Dyscyplina była dla Cadian wszystkim i cechowała każdy element ich wojskowego życia. Żołnierzom towarzyszyli doradcy - w szczególności ojciec Drustar i wikary Bonitatis.

Kiedy jednak zasiedli, i kiedy kapelani oraz Komisarz wygłosili swoje przemowy i pobłogosławili jedzenie oraz napitek, sierżanci dali dyskretny znak swoim ludziom. Mogli sobie pofolgować.

Odszpuntowano metalowe kegi z piwem i tak zwaną "chwiejną" gorzałą z owoców Ploin. Naznoszono tace z żarciem. Królowała grochówa, fasolówa i inne pospolite zupy; pełno było chlebów i buł wszelakiego rodzaju, nieco serów a także sporo mięs - głównie zimnych wędlin i pasztetów, a także bardziej konkretnych: mielońców, sznycli i pieczeni. Zdarzały się również lokalne, calixiańskie specjały - rozmrożone ryby ze Spectoris i Landunder oraz duża ilość całkiem niezłych kiszonych strąków fasoli "cram" z Siedliska 228 (notabene, pogranicznego świata w Obrębie Golgenna który ostatnio został całkowicie zajęty przez Chaosytów) Każdy mógł najeść się do syta. Nawet najbardziej zatwardziali weterani byli zaskoczeni ilością i jakością żarcia, jakie dano im tego wieczoru.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline