Daveon był zły. A któż niby by się nie wściekł w sytuacji, gdy ten do którego coś mówisz, czasem nawet krzyczysz, nie zwraca na ciebie uwagi. Był to jeden z najgorszych powodów do złości, gdyż nic nie mogłeś z tym zrobić. Na Wieczny Ogień i co tutaj zrobić? Można mówić jak do głuchej ściany. Dlaczego ludzie są tacy ślepi, a raczej głusi, że nie widzą, czy też słyszą, iż ta cała mordownia jest niepotrzebna. Dlaczego?
Odkaszlnął, gdyż od tych wrzasków rozbolało go gardło, po czym ruszył w stronę leżącego draba, tego samego, który przed chwilą latał za pośrednictwem maga, by zaraz potem runąć w ziemię. Podszedł wolno i ostrożnie podpierając się laską i trzymając lewą dłonią amulet. Podszedł do leżącego człeka i kilka razy z bezpiecznej odległości dźgnął tego w rękę swoim kosturem, jeżeli nic się nie stanie, podejdzie bliżej i spróbuje własnoręcznie sprawdzić czy jeszcze żyje i powie odwracając się w stronę maga:
-Czarowniku, czy twe bezbożne czary potrafią tylko niszczyć i zabijać?! Jeśli tak, to naprawdę jesteście zmorą tego świata, więc won i idź sobie!
Do tego jeśli drab będzie żył, a będzie ranny, to zacznie go opatrywać, jednocześnie po cichu się modląc.
Ostatnio edytowane przez Zormar : 28-11-2012 o 18:22.
|