Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2012, 01:03   #42
aveArivald
 
aveArivald's Avatar
 
Reputacja: 1 aveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie coś
Orin z uśmiechem na ustach pochłaniał jedną porcję mięsa za drugą. Można powiedzieć, że aż mu się uszy trzęsły. Co prawda przez trzy dni wędrówki nie brakowało mu jedzenia ale musiał rozdzielać racje żywnościowe tak, żeby wystarczyły mu na jak najdłużej. W końcu nie spodziewał się osady w środku lasu tym bardziej, że właściciel przybytku, w którym ostatnio przyszło mieszkać niziołkowi, nie wspominał o żadnych wioskach w promieniu kilometrów. Cóż, stary piernik musiał się mylić albo jego świat był ograniczony do czterech ścian między którymi przyszło mu zarabiać na życie. Orin nie wytrzymałby tak nawet roku. Zawsze go nosiło. I to wszędzie.

Tym razem nie było inaczej. Zew przygody przywiał go aż tu. Do zapomnianej przez cywilizację osady, borykającej się z brutalnymi prawami przyrody. I właśnie w tym miejscu spotkał poszukiwaczy przygód! Niemal pod skórą czuł, że w najbliższym czasie wydarzy się coś ekscytującego. O tak! Szczęściu trzeba czasem pomagać więc odważył się i odezwał do elfa siedzącego na przeciwko.

- Hej... Szanowny panie elfie... Jeśli można... - zaczął przerywając ciszę. Przygryzł kawałek tłustej kiełbasy i z pełnymi ustami mówił dalej - Sóżfto sie fam frzyfrafiło? - zapytał przyjaźnie, klepiąc się po nodze by tamten zrozumiał - Na szlakhu jak mnemam?
- Nie, sprawdzałem tylko siłę własnych zębów. Trochę się musiałem nagimnastykować, żeby dosięgnąć do łydki, ale to była dobra rozgrzewka. - Spróbował zażartować Rednas, ale humor miał jak zawsze miałki i ripostę tępą. - Tak, wilki. Dziwnie się zachowują. W zasadzie to moim zdaniem najlepsza na problemy z wilkami jest dieta z ludzi i chciałem sprawdzić, czy zadziała... No wiesz, gdyby wilki zjadły wszystkich mieszkańców tej wioski, byłoby po problemie, prawda?

Orin pożałował, że zapytał. Mężczyzna wydał się mu naburmuszony i niemiły. Zresztą, czego mógł się spodziewać po elfie jeśli ten po grzecznym rozpoczęciu rozmowy nawet się nie przedstawił? W wyglądzie rozmówcy było coś szlachetnego, niziołek nie wiedział czy chodzi o ubiór czy może o rysy twarzy...? W każdym razie Orin nie wiedział za bardzo jak się zachować więc zaśmiał się zdawkowo jakby usłyszał coś zabawnego. To zawsze pomagało w rozmowie. No... prawie zawsze...

- Straszne a zarazem piękne stworzenia trzeba przyznać. - kontynuował wątek wilków rozpoczęty przez towarzysza - Nie wiem co prawda co poradzić na tutejsze problemy ale Nena jest druidką i z pewnością coś wymyśli! - wypalił nie zastanawiając się nawet nad tym czy towarzyszce podróży jest to na rękę.

Wspomniana rzuciła tylko niechętne spojrzenie w stronę Orina jednak mówiło ono więcej niż tysiąc słów. Niziołek zrozumiał swój błąd, zarumienił się lekko i bezradnie zwiesił uszy w geście przeprosin. Wybiło go to trochę z roli, w którą właśnie wchodził. Zamilkł na jakiś czas i słuchał uważnie pozostałych. Odzywali się jeden po drugim zadając pytania i rozprawiając na temat wilczych stad ale niziołkowi nie przychodziło do głowy nic ciekawego na temat wilków. Co prawda znał utwór traktujący o tych stworzeniach ale wątpił, żeby zainteresowało to kogokolwiek z siedzących przy stole, poza tym osobiście wolał historie o wilkołakach.

W końcu odezwała się też ta rozczochrana kobieta odziana w skóry. Orin jadł w ciszy spoglądając na nią co chwilę z zainteresowaniem. Nie wyglądała tak jak pozostali, od razu można było stwierdzić, że dzicz to jej żywioł. Z jednej strony przerażała niziołka ale z drugiej był nią zafascynowany. Wędrująca samotnie przez dzikie ostępy, przyodziana jedynie w to co zdarła ze swych ofiar, łowczyni która nie ulęknie się żadnego drapieżnika... i to kobieta! Ha! Co prawda taki obraz powstawał powoli w głowie Orina a czy był bliski czy daleki rzeczywistości - o tym miał nadzieję się dopiero przekonać.

Drugi z elfów był dla niziołka zagadką. Na pewno bezkompromisowy co wynikało z propozycji szybkiego rozprawienia się z wilkami. Zupełnie odmienne stanowisko zajęła Nena, która chyba bardziej przejmowała się losem dzikich zwierząt niż niedolą wieśniaków.
- Jak na mój gust - wtrącił zamyślony Orin rozpoczynając filozoficzny wywód - to jeśli wilki napadają na ludzi i ich zwierzęta to... to chyba nie są dobre, nie? Przynajmniej ja wolałbym żeby trzymały się ode mnie zdaleka... - dodał wzdrygając się. Sam nie wiedział czy to przez wyobraźnię, która podsuwała mu przed oczy okropne sceny czy może przez fakt, że to już drugi raz kiedy nie przytrzymał języka za zębami i nadepnął Nenie na przysłowiowy odcisk. Chociaż z drugiej strony to miała rację. Po kiego grzyba budować osadę w środku ogromnej puszczy? Mają za swoje! Ha!

Na tym Orin skończył rozmyślania na temat wilczych stad. Ni to materiał na ballade czy piosnkę jakąś, ni na wiersz... No, może opowiadanie jakieś ale póki co to brakowało głównego bohatera i jakiejś akcji. Kurcze pieczone no. Nic nie układało się po jego myśli. Nie dość, że przez trzy dni wędrówki nie znalazł nawet żadnej poszlaki dotyczącej tej tajemniczej Wielkiej Bitwy stoczonej w puszczy w Mrocznych Wiekach a przecież właśnie po to tu przywędrował, to jeszcze nie mógł się odnaleźć w rozmowie, która właśnie miała miejsce. Nagle strasznie zaczęło go to wkurzać więc gdy tylko sołtys zwrócił się do nich z pytaniem o pomoc to niziołek wypalił jednym tchem z uśmiechem na ustach:

- Przecie nie zostawimy was w potrzebie! Dolejcie no tylko jeszcze piwa dobrodzieju! Ta cała sprawa z wilkami to wydaje się mi być bardzo zagadkowa. Ciekawe, ciekawe... - mruczał chwile pod nosem - A powiedzcie no, w okolicy to znajdzie się co ciekawego prócz tych wilków? Mam na myśli cmentarzyska jakie, pobojowiska... jaskinie! O!
- Gdzie w puszczy? - przez twarz karczmarza przebiegł bliżej nieokreślony grymas. - Nic mi o tym nie wiadomo.

Uśmiech nie zniknął z twarzy Orina jednak w jego oczach dało się zauważyć rozczarowanie. Niech to dunder świśnie. Następny przekonany o tym co znajduje albo raczej nie znajduje się za palisadą jego osady. Ech zaraza, niech was wszystkich te wilki zeżreją - pomyślał zajmując tym samym najbardziej skrajne stanowisko ze wszystkich obecnych przy stole. Wrócił do jedzenia i skupił na nim niemal całą swą uwagę jednak nie na długo. Elf, ten co to pewnie szlachetnie urodzony był, odezwał się i jak jakiś uczony (Orin nie zdziwiłby się gdyby tak rzeczywiście było) zaczął wykładać.

Jednak już po dwóch zdaniach elfa niziołek stracił zainteresowanie i wrócił do popijania piwa. Wciągnął głęboko powietrze w płuca i zakrztusił się. Kaszlał przez chwilę cały zaczerwieniony. Dojadł wszystko do czysta i wypił piwo do dna. Wyglądało na to, że Nena wybiera się do tego Gustawa, o którym rozprawiała gawiedź, toteż nie zwlekając dłużej ruszył za nią. Miał cichą nadzieję, że druidka nie obraziła się na niego i pozwoli mu dalej ze sobą podróżować. No przecież nie może go tu tak zostawć, nie? A może może? Do diaska.

Niespokojne rozmyślania Orina przerwał nagły krzyk...
 
__________________
Wieża Czterech Wichrów - O tym co w puszczy piszczy.
aveArivald jest offline