Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2012, 14:36   #33
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Jezrene, elfka której widok przeraził Heirona. Kobieta, która w przeciwieństwie do jej podwładnych wydawała się osobnikiem o wiele potężniejszym od atakujących ją członków drużyny. I jak dotąd zdołali ją tylko drasnąć. I zirytować.
Owa Jezrene szykowała się by rzucić czar.
A kolejne jej zaklęcie mogło zmiażdżyć obrońców maga i księgi... i Jyssona. Kot i lim-lim mocniej wtulili się w kąt pokoju. Reszta awanturników również szykowała się na niechybny i dewastujący atak elfki, który...

Podłoga i zapewne ziemia, zaczęła się nagle trząść pod ich stopami.

… nie nastąpił.
Trzęsienie ziemi zaskoczyło wszystkich. Mało kto miał bowiem okazję go przeżyć, tym bardziej w Automacie. Bowiem, jak Thaeir dobrze wiedział, trzęsienie ziemi nie miało prawda się zdarzyć w tym mieście.
Nagle coś przebiło ścianę obok, właściwie burząc ją na dwóch trzecich jej długości. Dziwne stworzenia wielkości gnoma. Żelazne sfery z pojedynczym okiem i ustami.


Z małymi i skrzydełkami i patyczkowatymi nóżkami, dosłownie staranowały ścianę i wbiły się na pole bitwy. Z początku wszyscy zamarli nie wiedząc po czyjej stronie są owe stworzenia.


Dopiero po chwili zorientowali się, że po żadnej. Mechaniczne stworki ruszyły przez pole bitwy nie przejmując się niczym. Tratując wszystko jak duże stado rozpędzonego bydła. A było ich wiele. Prawdziwa rzeka tysięcy identycznych stworków przebijająca się przez budynek, czyszcząc drogę dla kolejnych dziesiątek dziwacznych mechanicznych stworków.
Heiron pierwszy zauważył okazję. Czarodziej wypowiedział zaklęcie i pokrył pole walki delikatnym mglistym oparem. A potem krzyknął. -Chodu!
I rzucił się do ucieczki zaklęciem robiąc dziurę w ścianie tuż obok okna otwartego przez Faerith. Ydemi Jysson także poszedł w jego ślady. Z typową dla kotów zręcznością wskoczył w otwarte okno i wylądował na ulicy.
A budynek którego ściany nośne zostały dość mocno uszkodzone przez wędrujące wielkie stado mechanicznych istot wydawał się chwiać.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline