-Niech do ku..y – zaklął Sean na widok zepsutego żarcia w markecie. Zaczynał mieć wrażenie, że coś zawzięło się na jego żołądek w tej całej sytuacji. -„Te tłuste obżartuchy wzięły wszystko co było zdatne do jedzenia. Mam nadzieję, że komuś się też coś stęchłego trafiło. Może chociaż któreś z nich dostanie sraki. To byłby na pewno komiczny widok. Wokół chodzące trupy się do Ciebie podkradają, a Ty akurat musisz robić w krzaki co dwa kroki.” – Pomyślał, marząc nad zemstą jaką chciałby by otrzymali Ci którzy gwizdnęli mu jedzenie z przed nosa.
Po chwili rozmyślań dojrzał kolejne truposze snujące się po ulicy. Już miał przeładować strzelbę i pomścić utraconego w kanałach Deserta gdy nagle coś, a raczej ktoś przykuł jego uwagę. Przyjrzał się dokładniej grupie ludzi zanim podszedł bliżej. Nie mógł uwierzyć, że w tym całym chaosie ostała się gdzieś jeszcze tak liczna grupa osób. -„Dwóch silnych facetów hmmyy mogą się przydać, szkoda tylko, że ciągają ze sobą dzieciaka. Pewnie będzie tylko zawadzał. No ale jest też i jakaś wymuskana ślicznotka hehe, chętnie ją trochę później ubrudzę, jak się z tego wszystkiego wyrwiemy.” – Ocenił w myślach ludzi przed budynkiem, idąc powoli w ich stronę. Widząc jak z wnętrza bloku wyłazi trup wyciągający do nich łapy, szedł dalej spokojnym krokiem chcąc ocenić, jak dobrzy są jego, prawdopodobnie, nowi towarzysze.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |