Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2012, 18:51   #23
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- A skąd i dokąd zmierzacie? - zapytał - Może w tym samym kierunku zmierzamy? Razem zawsze bezpieczniej. Mgła dzisiaj strasznie gęsta i nie zanosi się, by zechciała opaść.
- Złe dni idą - odezwał się drugi mężczyzna, który właśnie zbliży się do obozowisko - To pewne.
- Złe dni? - spytał Atuar, unikając odpowiedzi na zadane pytanie. - Wojna?
- Kto to wie? - odparł filozoficznie drugi mężczyzna - Taka mgła nigdy nie zwiastuje nic dobrego.
- Taaa... - westchnął jego towarzysz - Pamiętam ostatnią taką mgłę. Przeklęta zaraza wymordowała pół wyspy.
- A jeszcze wcześniej, pamiętasz? Głód i pożoga na całej wyspie. Brat brata chciał zjeść. Tak było. Taka mgła nigdy nie zwiastuje nic dobrego.
- Jestem Unthar, a to mój brat Nills - przedstawił się zdeformowany człowiek, wyciągając powykrzywianą dłoń na powitanie.
Dopiero co obudzona Chui rozejrzała się nieprzytomnie po okolicy. Jej wzrok przeleciał po dziwnych gościach i zatrzymał się na siedzącej obok dziewczynce.
- Papusza! Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Napędziłaś mi strachu. - Mówiąc to, elfka przytuliła małą.
Dziewczynka tylko w milczeniu kiwnęła głową. Najwyraźniej obecność obcych krępowało ją dość mocno. Elfka nie widział, aby Papuszy cokolwiek dolegało.
Po chwili zwróciła się w stronę niecodziennych mężczyzn:
- Jestem Chui.
Póki ich zachowanie nie wskazywało na posiadanie wobec nich złych zamiarów, kobieta starała się zachowywać przyjaźnie. Również ich wygląd jej nie odstraszał. Jedną z lekcji, jaką dał jej Sentis, było nie ocenianie książki po okładce.
- To dokąd zmierzacie? - zapytał ponownie Unthar.
- Atuar - przedstawił się kapłan. - Trudno powiedzieć, dokąd idziemy. Na razie przed siebie, żeby wydostać się z tego lasu. Dość łatwo się tu zgubić.
Uścisnął dłoń Unthara.
Mężczyzna o imieniu Unthar, przyjął te wyjaśnienia z lekkim zdziwieniem, ale nie skomentował słów kapłana.
Jego brat jednak nie dał się jednak zbyć półsłówkami.
- To dziwne. A zanim trafiliście do lasu, to gdzie szliście? Przecież nie zgubiliście się na wyprawie po grzyby. Nie wyglądacie na takich, co to po grzyby do lasu wyszli.
- Właściwie też przed siebie - odpowiedziała elfka. - Morze wyrzuciło nas na brzeg, a ponieważ nie znamy wyspy, to nie mamy dokąd pójść.
- Podobno jak się idzie stale przed siebie - dodał Atuar - to można gdzieś dojść. Nam by się przydało jakieś miasto.
- Hmmm... - mruknął Unthar - My zmierzamy do Ghallgard. Jeżeli więc chcecie możemy podróżować razem. Tak zawsze będzie bezpieczniej.
Z mroku i z mgły zaczęli wychodzić kolejni członkowie grupy. W sumie w obrębie coraz mocniejszego ognia stanęło tuzin mężczyzn. Wszyscy byli w jakiś sposób zdeformowani i pokraczni.
- A możesz nam coś opowiedzieć o tym miejscu? - spytał kapłan. - Kto tam rządzi na przykład?
- To największe miasto wyspy. Siedziba lorda Ghalla, miłościwie nam panującego władcy.. Największe i najwspanialsze miasto, jakie kiedykolwiek powstawało. Tak przynajmniej mówią, bo ja to ani Ghallgard jeszcze nie widziałem, ani żadnego innego miasta.
- Miejsce dobre, jak każde inne. Jeśli moi towarzysze nie mają nic przeciwko, to ja bym się chętnie tam wybrała - odparła Chui, patrząc po swoich towarzyszach.
Dla siebie zachowała fakt, że miasto rządzone przez wroga ich wroga może dać im pewne schronienie - ich nowi towarzysze nie muszą znać ich wcześniejszych przygód.
- Powiecie nam coś więcej o sobie? - rzuciła bardziej w powietrze niż do konkretnej osoby.
- A co tu mówić? - westchnął filozoficznie jeden ze zdeformowanych mężczyzn.
- Właśnie, co? - dodał drugi - Myśliwymi jesteśmy i tyle.
Słowa te wzbudziły niepokoju całej drużyny, gdyż co prawda wszyscy mężczyźni którzy pojawili się przy ognisku byli uzbrojeni, to nie mieli ze sobą żadnej zdobyczy. Dodatkowo Chui i Noa zauważyły już wcześniej, że ten las jest podejrzanie martwy i pozbawiony jakiejkolwiek zwierzyny poza wilkami.
 
Kerm jest offline