Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-11-2012, 17:36   #21
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jakim cudem pozbyli się wilkołaka, tego Atuar nie wiedział. Najważniejsze było to, że potwór oferujący wybór - służba i bezwzględne posłuszeństwo albo smierć zniknął.
Pozostawało jednak pytanie, czy to zniknięcie było, można by rzec, stałe, czy też wilkołak i jego kompani odłożyli całą sprawę na chwilę późniejszą, nie wiadomo jak odległą. W końcu wilkołak nie wyglądał na takiego, co łatwo odpuszcza. Co byłoby dość kiepską perspektywą, nawet uwzględniając fakt, że pojawiła się reszta drużyny. Co prawda nieco zbyt późno... Na niektóych nie można liczyć, jak widać.
Pewną miło niespodzianką była nagła i niespodziewana zmiana nastawienia Noi do Papuszy. Dopiero po chwili okazało się, że trucicielka nie zapałała nagle miłością do dziewczynki, tylko przemówiło przez nią, jak zwykle, czyste wyrachowanie. Aż dziw, że wyjątkowo Noa najpierw myślała, a dopiero potem zaczęła działać...

Vistani. Tajemnicza rasa ludzi wykorzystujących mgłę do podróży między światami. Nic dziwnego zatem, że Noa zaczęła dbać o Papuszę jak o największy skarb. Naiwnie sądziła, że uda się jej w taki czy inny sposób skłonić dziewczynkę do znalezienia lub stworzenia drogi prowadzącej do Faerunu.
Czy większą szansę dałoby odnalezienie brata wilkołaka? Lorda Ghalla, zdaje się. A może ten również miałby w stosunku do nich jakieś paskudne plany? Najlepiej byłoby spotkać dorosłych Ludzi Mgieł i im powierzyć Papuszę, a w zamian... Cóż, w zamian może tamci wyprawiliby ich do Faerunu. Jeśli, oczywiście, potrafiliby to zrobić.

Czy ci, co wynurzyli się z mgły podczas warty Atuara, posiadali takie właśnie umiejętności? Kapłan nie bardzo w to wierzył. Co prawda nie należało nikogo sądzić nikogo po wyglądzie, ale ci nie wykazywali nijakiego podobieństwa do Papuszy. Pospiesznie rzucone zaklęcie wykazało, że mimo paskudnego wyglądu nie byli źli. Służyli jednak komuś o zdecydowanie czarnym sercu. Ghallowi? Castor i Ghall? Zły i gorszy? A może jednak słudzy Castora?

- Wędrowcami jesteśmy, przemierzającymi tę okolicę - odparł.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-11-2012, 07:45   #22
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Zdeformowany mężczyzna nie pytając o pozwolenie usiadł przy ognisku i patykiem zaczął grzebać w popiele. Ułożył kilka suchych patyków leżących obok i podpalił je od ognia lampy.
- Ogień zgasł - ni to stwierdził, ni to zapytał - Ogień to ważna rzecz.
Gdy patyki zajęły się i płomienie uniosły się go góry, mężczyzn dorzucił większe drwa i z wyraźną satysfakcją na twarzy wyciągnął ręce w stronę ogniska, by się ogrzać.
- A skąd i dokąd zmierzacie? - zapytał - Może w tym samym kierunku zmierzamy? Razem zawsze bezpieczniej. Mgła dzisiaj strasznie gęsta i nie zanosi się, by zechciała opaść.
- Złe dni idą - odezwał się drugi mężczyzna, który właśnie zbliży się do obozowisko - To pewne.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 29-11-2012, 18:51   #23
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- A skąd i dokąd zmierzacie? - zapytał - Może w tym samym kierunku zmierzamy? Razem zawsze bezpieczniej. Mgła dzisiaj strasznie gęsta i nie zanosi się, by zechciała opaść.
- Złe dni idą - odezwał się drugi mężczyzna, który właśnie zbliży się do obozowisko - To pewne.
- Złe dni? - spytał Atuar, unikając odpowiedzi na zadane pytanie. - Wojna?
- Kto to wie? - odparł filozoficznie drugi mężczyzna - Taka mgła nigdy nie zwiastuje nic dobrego.
- Taaa... - westchnął jego towarzysz - Pamiętam ostatnią taką mgłę. Przeklęta zaraza wymordowała pół wyspy.
- A jeszcze wcześniej, pamiętasz? Głód i pożoga na całej wyspie. Brat brata chciał zjeść. Tak było. Taka mgła nigdy nie zwiastuje nic dobrego.
- Jestem Unthar, a to mój brat Nills - przedstawił się zdeformowany człowiek, wyciągając powykrzywianą dłoń na powitanie.
Dopiero co obudzona Chui rozejrzała się nieprzytomnie po okolicy. Jej wzrok przeleciał po dziwnych gościach i zatrzymał się na siedzącej obok dziewczynce.
- Papusza! Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Napędziłaś mi strachu. - Mówiąc to, elfka przytuliła małą.
Dziewczynka tylko w milczeniu kiwnęła głową. Najwyraźniej obecność obcych krępowało ją dość mocno. Elfka nie widział, aby Papuszy cokolwiek dolegało.
Po chwili zwróciła się w stronę niecodziennych mężczyzn:
- Jestem Chui.
Póki ich zachowanie nie wskazywało na posiadanie wobec nich złych zamiarów, kobieta starała się zachowywać przyjaźnie. Również ich wygląd jej nie odstraszał. Jedną z lekcji, jaką dał jej Sentis, było nie ocenianie książki po okładce.
- To dokąd zmierzacie? - zapytał ponownie Unthar.
- Atuar - przedstawił się kapłan. - Trudno powiedzieć, dokąd idziemy. Na razie przed siebie, żeby wydostać się z tego lasu. Dość łatwo się tu zgubić.
Uścisnął dłoń Unthara.
Mężczyzna o imieniu Unthar, przyjął te wyjaśnienia z lekkim zdziwieniem, ale nie skomentował słów kapłana.
Jego brat jednak nie dał się jednak zbyć półsłówkami.
- To dziwne. A zanim trafiliście do lasu, to gdzie szliście? Przecież nie zgubiliście się na wyprawie po grzyby. Nie wyglądacie na takich, co to po grzyby do lasu wyszli.
- Właściwie też przed siebie - odpowiedziała elfka. - Morze wyrzuciło nas na brzeg, a ponieważ nie znamy wyspy, to nie mamy dokąd pójść.
- Podobno jak się idzie stale przed siebie - dodał Atuar - to można gdzieś dojść. Nam by się przydało jakieś miasto.
- Hmmm... - mruknął Unthar - My zmierzamy do Ghallgard. Jeżeli więc chcecie możemy podróżować razem. Tak zawsze będzie bezpieczniej.
Z mroku i z mgły zaczęli wychodzić kolejni członkowie grupy. W sumie w obrębie coraz mocniejszego ognia stanęło tuzin mężczyzn. Wszyscy byli w jakiś sposób zdeformowani i pokraczni.
- A możesz nam coś opowiedzieć o tym miejscu? - spytał kapłan. - Kto tam rządzi na przykład?
- To największe miasto wyspy. Siedziba lorda Ghalla, miłościwie nam panującego władcy.. Największe i najwspanialsze miasto, jakie kiedykolwiek powstawało. Tak przynajmniej mówią, bo ja to ani Ghallgard jeszcze nie widziałem, ani żadnego innego miasta.
- Miejsce dobre, jak każde inne. Jeśli moi towarzysze nie mają nic przeciwko, to ja bym się chętnie tam wybrała - odparła Chui, patrząc po swoich towarzyszach.
Dla siebie zachowała fakt, że miasto rządzone przez wroga ich wroga może dać im pewne schronienie - ich nowi towarzysze nie muszą znać ich wcześniejszych przygód.
- Powiecie nam coś więcej o sobie? - rzuciła bardziej w powietrze niż do konkretnej osoby.
- A co tu mówić? - westchnął filozoficznie jeden ze zdeformowanych mężczyzn.
- Właśnie, co? - dodał drugi - Myśliwymi jesteśmy i tyle.
Słowa te wzbudziły niepokoju całej drużyny, gdyż co prawda wszyscy mężczyźni którzy pojawili się przy ognisku byli uzbrojeni, to nie mieli ze sobą żadnej zdobyczy. Dodatkowo Chui i Noa zauważyły już wcześniej, że ten las jest podejrzanie martwy i pozbawiony jakiejkolwiek zwierzyny poza wilkami.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-11-2012, 19:28   #24
 
motek339's Avatar
 
Reputacja: 1 motek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znany
Ostatecznie uznano, że wspólna podróż do miasta nie jest złym pomysłem. Przynajmniej na razie.

Chui nie spała przez resztę nocy. Czy to dlatego, że była już wyspana, czy też dlatego, że nie do końca ufała przybyszom. Myśliwi w lesie, w którym nie ma, poza wilkami, żadnych zwierząt? Na myśl przychodziły jej niezbyt przyjemne idee innego rodzaju zwierzyny – bardziej humanoidalnej… Z drugiej jednak strony, Papusza zachowywała się przy nich spokojnie. Tak, jakby już miała kiedyś do czynienia z podobnymi ludźmi. Na tych rozmyślaniach minął elfce czas do świtu.

Gdy ten wreszcie nadszedł, a dość ciężko było to wyczuć przez gęstą i ciągle kłębiącą się mgłę, wyruszyli. Podczas podróży Chui zabawiała Papuszę rozmową, starając się wyłapać wszelkie informacje, które mogłyby się przydać w przyszłości. Co jakiś czas sprawdzała również czy jej sztylet ciągle znajduje się w pochwie. Przez cały czas uważnie obserwowała ich nowych towarzyszy, bo na jakąkolwiek oznakę wrogości, móc odpowiednio zareagować.
 
__________________
"Daj człowiekowi ogień, będzie mu ciepło jeden dzień.
Wrzuć człowieka do ognia, będzie mu ciepło do końca życia"
Terry Pratchett :)
motek339 jest offline  
Stary 02-12-2012, 09:32   #25
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Yagar spał czujnie. W Thay szybko się tego uczysz - inaczej budzisz się ze sztyletem wbitym w plecy.
Obudził się usłyszawszy jakiś chrapliwy głos, którego nie mógł przypisać do żadnego ze swych towarzyszy. Powoli otworzył oczy i uniósł lekko głowę, nie chcąc, by potencjalni napastnicy odkryli, iż już nie śpi.
Widok zdeformowanego mężczyzny siedzącego przy ich ognisku i kilkanaście sylwetek dalej, we mgle, nie napawało go optymizmem. To, że Atuar rozmawiał z przybyszem też jakoś go nie uspokoiło - jedynie się upewnił, iż kapłanom nie powinno się ufać. Wystarczy, że na chwilę zaśniesz, a sprzedadzą cię do wędrownej trupy błaznów. Czerwony mag nie miał zamiaru pozwolić na coś takiego!

Usiadł i przysłuchiwał się rozmowie gotów, w razie problemów, rzucić jakąś kulę ognia albo dwie. Bardzo chętnie by to zrobił. Ci zdeformowani ludzie po prostu go brzydzili. W Thay zabijano kalekie dzieci.
- Jesteście myśliwymi? - Zapytał nagle z udawanym zainteresowaniem. - A na jakąż zwierzynę polujecie? Wilki... wilkołaki? A może na podróżnych, takich jak my? - Uśmiechnął się niezbyt życzliwie. - Macie tyle broni, że i dla nas by starczyło. Może się podzielicie, skoro my udzieliliśmy wam gościny przy naszym ogniu?
 
Wnerwik jest offline  
Stary 02-12-2012, 14:05   #26
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Najemnicy wyruszyli w towarzystwie grupy calibanów w stronę ponoć największego miasta na wyspie, Ghallgard. Była to ponoć siedziba władcy całej wyspy.
Słowa Yagara wprowadziły nerwową atmosferę i choć żaden ze zdeformowanych mężczyzn nie odpowiedział na zaczepkę czarownika, to widać było po nich, że poczuli się urażeni.
Podróż była długa i monotonna. Wszechobecna mgła sprawiała, że cały świat wokół tonął w szarości i był pozbawiony wszelkich kolorów.
Calibani kilkakrotnie powtarzali jeszcze ostrzeżenie, że tak gęsta mgła bardzo źle wróży.
Po dwóch dniach grupa dotarła w końcu do bram miasta.

Miasto faktycznie było potężne. Zbudowane wokół wysokiego wzgórza na którego szczycie znajdował się otoczony murem zamek.
Liczne murowane domostwa, sklepy i warsztaty świadczyły, że życie w mieście toczyło się prężni. Przez brukowane ulicach przelewał się tłum mieszkańców, jak i przyjezdnych. Mimo to egzotyczny wygląd najemników wzbudzał zainteresowanie. Idąc ulicami miasta najemnicy słyszeli pokątne komentarze i czuli na sobie ciekawskie spojrzenia.
Grupa calibanów pożegnała się i udała w swoją stronę i najemnicy zostali sami. Dotarli do głównego placu miasta na którym właśnie odbywał się targ. Liczne stragany z przeróżnymi towarami i jedzenie ustawiono na całym rynku. Trudno było przejść, by nie zostać zaczepionym przez handlarz, który zachęcał do zakupienia swoich towarów. Zapewne w innej sytuacji najemnicy udaliby się do jakieś karczmy, czy zajazdu, by przy kufelku piwa omówić dalsze plany. Niestety brak funduszy nie pozwalał im na tego typu luksusy. Prowiant, jaki Yagar, Noa i Bahadur otrzymali od elfki powoli się kończył i trzeba było racjonalnie go używać, by nikt nie chodził głodny.

W pewnym momencie do grupy najemników podszedł wysoki, barwnie ubrany mężczyzna o ciemnej karnacji. Jego włosy przewiązane były granatową chustą, a u pasa wisiał szeroki, lekko zakrzywiony miecz.
Ukłonił się elegancko przed grupą i z uśmiechem rzekł:
- Witajcie przybysze. Widzę, że z dalekich stron przybywacie. Jestem Nicos i jeżeli pozwolicie chciałby was zaprosić na szklaneczkę czegoś mocniejszego.
Na pytanie najemników, czym sobie zasłużyli na ten zaszczyt, Nicos odpowiedział:
- Wieści z dalekich stron mnie interesują i z chęcią z wami porozmawiam. A przede wszystkim ciekawi mnie, co moja młoda krewniaczka robi w waszym towarzystwie.
W uśmiech, jakim zakończył swoją wypowiedź było coś diabolicznego i wróżącego niebezpieczeństwo. I choć Nicos wydawał się człowiekiem przyjaznym i towarzyskim, to było w jego oczach coś, co kazało się najemnikom dwa razy zastanowić zanim się zgodzą na jego zaproszenie lub powiedzą cokolwiek.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 02-12-2012, 17:58   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Niektórzy mieli talent do zrażania sobie innych. Albo pychą, albo głupotą, albo nieprzemyślanymi odzywkami. I nawet ślepy by zauważył, że po jego nieprzemyślanej odzywce Yagara calibanie stali się zdecydowanie mniej przyjacielscy, za to dużo bardziej nerwowi, niż wynikałoby to z ponurej atmosfery otaczającego ich lasu. Aż dziw, że Noa nie spróbowała ich od razu wytruć.

Widocznie calibanie (mimo paskudnego wyglądu) nie mieli wobec nich żadnych złych zamiarów, bowiem wędrówka przez mroczny las nie przyniosła żadnych mrocznych niespodzianek i cało i zdrowo zdołali dotrzeć do Ghallgard. Miasto, sądząc po nazwie, mogło być siedzibą lorda Ghalla. Po wyglądzie sądząc - również. Było dostatecznie okazałe, by stanowić siedzibę władcy na jakiejś wyspie. Łatwo było jednak dostrzec, że choć na terenie, który można by śmiało nazwać podgrodziem, kręciło się dość dużo ludzi, to ich mała grupka wywoływała pewne zainteresowanie. Może ze względu na Papuszę, a może z powodu dość egzotycznego wyglądu Bahadura, Yagara czy - przede wszystkim - Noi.

Atuar rozglądał się początkowo za jakąś świątynią, jednak po drodze żadne nie zauważył. Nim jednak zdążył kogokolwiek wypytać, zaczepił ich przedstawiciel tajemniczych Vistani.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-12-2012, 12:36   #28
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Udało nam się ją uwolnić z klatki na statku pełnym truposzy - rzekł Atuar, do mężczyzny, który ich zaczepił - i od tego czasu próbujemy się nią opiekować. Mam wrażenie, że się polubiły. - Spojrzał na Chui i Papuszę.
- Ale jeśli zechcesz możemy ci ją odstąpić... za odpowiednią cenę - dodał Yagar. Słowa które wypowiedział sugerowały żart, lecz minę miał śmiertelnie poważną.
Nicos spojrzał na Yagara spod przymrużonych powiek. Zbliżył się do niego i gwałtownym gestem chwycił go za szyję. Czarownik nie miał nawet czasu przełknąć śliny. Mężczyzna przysunął się do jego ucha i szepnął:
- Nawet tak nie żartuj, przyjacielu.
Po czym odepchnął mocno Yagara tak, że ten poleciał dwa kroki do tyłu.
- Mam nadzieję, że ten człowiek - odezwał się już głośno Nicos - nie jest waszym przyjacielem.
Słowa te były skierowane do reszty najemników.
- Ja mam nadzieję, że nie ważysz się raz jeszcze na podobny czyn. - Gdyby spojrzeniem można było zabijać Vistani zapewne leżałby już martwy na bruku. - Inaczej zginiesz w płomieniach. - Jego głos był spokojny. Zadziwiająco spokojny. Cisza przed burzą?
- Łatwo rzucasz słowa na wiatr Yagarze, synu Tyryi - przerwał mu Nicos.
- A zaklęcia jeszcze łatwiej - odparł mag, udając, iż imię wypowiedziane przez mężczyznę nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. A zrobiło - Yagar sam je ledwie pamiętał, lecz w istocie tak zwała się jego matka.
- Wracając do interesów - rzekł po chwili ciszy, uśmiechając się nieszczerze. - Mówiłem poważnie. Chętnie zwrócimy dziecko twemu ludowi - możemy je nawet oddać tobie. Lecz wpierw musimy się upewnić, że masz dobre zamiary.

Jeśli wcześniej Chui zastanawiała się nad odpowiedzią na pytanie Nicosa, ostatnie słowa Yagara rozwiały jej wątpliwości.
- Przyjacielem? Nie. Co najwyżej towarzyszem podróży... - odparła Chui, po czym skierowała spojrzenie na maga. - Interesów?! Chyba sobie kpisz! - Głos kobiety był cichy, lecz ociekał złością. A oczy były zwężone z wściekłości. - Nie waż się porównywać Papuszy do byle towaru, którym można handlować!
Mag odpowiedział jej pełnym pogardy spojrzeniem. Prezentując różne stanowiska na pewno nie ułatwią sobie negocjacji. Nie zdziwiłby się nawet gdyby ten cholerny Vistani wykorzystał to na swą korzyść.
- Źle mnie zrozumiałaś. Nie chcę jej sprzedać, lecz zapewnić jej godny byt wśród jej ludu - rzekł do niej szeptem, tak by nikt inny nie usłyszał. - Mamy z tym mężczyzną wspólny “interes”. Podejrzewam, że on chciałby, by dziewczynka wróciła do Vistanich. My chcemy wrócić do Faerunu. To takie trudne do zrozumienia?

Kobieta wzięła głęboki wdech, żeby się uspokoić, odwróciła się w stronę dziewczynki i zapytała:
- Znasz tego pana?
Papusza pokręciła głową.
Nicos przyklęknął i zaczął mówić do dziewczynki w swoim języku. W odpowiedzi Papusza pierwszy raz od kiedy najemnicy ją znali wybuchnęła szczerym, nieskrępowanym śmiechem.
Po chwili odpowiedziała mu coś, a mężczyzna wstał i spojrzał na Yagara.
- Zamilcz czarowniku. Chyba wyraziłem się jasno, że nie zamierzam z tobą dyskutować.
Po czym zwrócił się do Chui.
- Z tego co mówi Papusza, to ty jesteś jej jedynym przyjacielem. Jak rozumiem opiekujesz się nią, tak?
- Staram się, jak mogę - odparła zapytana.
Yagar przewrócił oczami. Nie dziwił się, że Nicos zamierzał “handlować” z Chui. Elfka była sentymentalna i gotowa oddać dzieciaka za darmo. Rzucił porozumiewawcze spojrzenie Noi - “Nie możemy do tego dopuścić!”.
- Papusza tylko tobie ufa - stwierdził Nicos. - Chciałbym porozmawiać z tobą na osobności. Przyjdź wieczorem z Papuszą do oberży “Pod Jeleniem”. Zjemy coś, napijemy się i porozmawiamy w spokoju. Zgoda?
- Tak, przecież nic jej nie zrobisz. Taki jesteś nieszkodliwy, że próbujesz dusić obcych ludzi - wtrącił Yagar.
- Zamilcz z łaski swojej - rzucił w odpowiedzi Nicos. - Aż mnie ręka świerzbi, by uciszyć cię na zawsze. Lepiej, więc hamuj swój język czarowniku.
Kobieta nie wiedziała, co odpowiedzieć. Z jednej strony, ten mężczyzna był Vistani i Papusza zdawała się zachowywać przy nim dość swobodnie, z drugiej jednak, Chui większość swego życia spędziła wśród osób, którym nie można było od razu zaufać. Chodzenie samej z dzieckiem nocą po nieznanym mieście nie było dobrym pomysłem. Jednak w odpowiedzi skinęła głową. Do wieczora będzie miała czas na przemyślenie tego wszystkiego i podjęcie decyzji.
- Wybacz, Chui - stwierdził Atuar, który do tej chwili nie wtrącał się do rozmowy - ale sądzę, że zgłupiałaś.
- W takim razie źle sądzisz - odparła spokojnie. Kobieta polubiła kapłana na tyle, by puścić mimo uszu obelgę, zwłaszcza, że rozumiała jego zdziwienie.
- W takim razie do zobaczenia wieczorem - powiedział Nicos i skłonił się nisko, zamierzając odejść.
- Do wieczora - odpowiedziała Chui, kiwając mu głową na pożegnanie.
- Bywaj, Nicosie - odparł Atuar. Był przekonany, że przyjemność ponownego ujrzenia Vistani zostanie mu darowana.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 10-12-2012, 20:51   #29
 
motek339's Avatar
 
Reputacja: 1 motek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znany
- Pierwszy raz zgadzam się z kapłanem - skomentował Yagar, gdy już Nicos opuścił ich grono. - Zgłupiałaś. Działasz pod wpływem impulsu, nie myślisz logicznie. Sądzisz, że puścimy cię samą na spotkanie z tym mordercą?
Elfka spojrzała na maga, jak na kompletnego idiotę.
- Nikt cię o zdanie nie pytał - odparła.
- Gdyby nie nasze zapasy pewnie już dawno umarłabyś z głodu wraz z dzieciakiem i kapłanem. Zamierzam dopilnować byś przez swoje zaślepienie nie zmarnowała naszej szansy na wydostanie się z tej krainy.
- Gdyby nie moje umiejętności strzeleckie i zdolności Papuszy, zginąłbyś już na statku - warknęła kobieta.
- Nie przypominam sobie. Ten dzieciak jak dotąd sprawiał więcej problemów niż przynosił pożytku, a teraz, kiedy wreszcie może się nam przydać, ty zamierzasz go po prostu stracić. Sprytne.
- Proponowałbym przerwać tę dyskusję - wtrącił się Atuar - zanim ludzie zaczną się nam baczniej przyglądać i zrobi się zbiegowisko.
- Tak - zgodził się Yagar, co było co najmniej dziwne, biorąc pod uwagę jego kłótliwą naturę. Zmienił się? Przemyślał swoje zachowanie? A może po prostu zamierzał zemścić się później? - Chodźmy do jakiejś karczmy. Popytamy miejscowych czy nie mają jakiegoś zadania dla drużyny najemników.
Chui nie odpowiedziała. Ścisnęła tylko mocniej rączkę Papuszy i popatrzyła, jak zareaguje na tę propozycję kapłan. Miała zamiar później porozmawiać z nim o całej sprawie. Z całego tego towarzystwa, ufała tylko jemu i może jeszcze Bahadurowi.
- Porozmawiać zawsze można - odparł Atuar. - Chociaż najpierw wolałbym znaleźć jakąś świątynię. Tam niekiedy można zdobyć ciekawe informacje.
- Może później - zaoponował Yagar. Zdecydowanie wolał uniknąć wizyty w świątyni. Nie lubił takich miejsc. Były takie... no, boskie. Jak wszyscy z Thay nie wierzył w bogów. Owszem, istnieli, ale tylko po to, by wykorzystywać inne istoty.
- Zadałabym sobie inne pytanie.. .- odezwała się w końcu tropicielka, do tej pory siedząc w milczeniu z założonymi rękoma. - [i]Skąd wiemy komu chcesz... Oddać Papuszę?- zerknęła na małą tak jak zerka na swego najlepszego ogara właściciel. - Wiemy tylko jak ten bawidamek...o ile nie kochający inaczej bawidamek... się nazywa i, że niby to jest z ludu małej. Ale co wiemy o tym ludzie? Wszyscy się tam lubią i kochają jak jedna, wielka, kurewsko szczęśliwa rodzinka?
Atuar roześmiał się. Tak szczerze, jak od dawna nie miał okazji.
- Dawno mnie nic nie rozbawiło tak bardzo, jak ten wykład - powiedział. - Oczywiście nie ma gwarancji, że handlują swoimi dziećmi, jak to bywa w niektórych krainach. Ale zdaje się Papusza nie żywi takich obaw. Natomiast szczerze jestem wzruszony twoją troską.
- Jak to typowy berbeć... - Wzruszyła ramionami. - Skłonić takiego do uśmiechu nie jest trudno, a ten zasraniec “Pawie Piórko” tylko tego rodzaju popis zastosował. Ciekawe co ma w środku... - Popieściła trzonek nadziaka.
- Ten, jak to powiadasz “zasraniec’, bez problemów udusiłby Yagara. Nie jest więc jakimś bawidamkiem.
- To jakiś wyczyn? - syknęła, uderzając dłonią w plecy Yagara. - Spokojnie, jedynie żartuję. - Fakt ten trudno było jednak odczytać z jej kamiennej twarzy.
Mag prychnął.
- Gdybyśmy nie byli w środku miasta... Wiecie, wybuchy, kule ognia i podpalenia nie sprzyjają zbytnio popularności. Cieszcie się, że jestem spokojny niczym baranek, inaczej pewnie byśmy już nie żyli.
- Zrób to, a się przekonasz sama, czy to wyczyn - odparł Atuar. - Poza tym nie sądzę, by ktoś, kto potrafi podróżować miedzy światami był byle kim. Lepiej sobie nie wmawiaj, że jesteś od niego dużo lepsza. Tak będzie bezpieczniej. A on z pewnością nie jest głupi.
- Dużo gadasz klecho. Ale nic, co by chociaż trochę zbliżało nas do domu. - Wzruszyła ramionami. - Oddamy zatem w ręce pana kolorka Papuszę, a w zamian...? Siły jego ramion jesteś pewien, ale czy wdzięczności? Głupi może i nie jest... Ale i też mądrzejsi od niego lądowali z rozerwanym gardłem w rowie. Tymczasem... - Rozejrzała się dookoła. - Lepiej my nie dajmy sie tutaj porąbać na kawałki miejscowym zabijakom.
- Problem polega na tym, że dla ciebie jedynym środkiem do osiągnięcia czegokolwiek jest poderżnięcie gardła każdemu, kto ci stanie na drodze. Albo dosypanie mu czegoś do zupy, trucicielko. - W spojrzeniu, jakim ją obrzucił, nie było za grosz sympatii. - Sądzisz, że po występie Yagara on się nie zabezpieczy? - Rozejrzał się dokoła. - Może już jacyś jego ludzie łażą za nami - dodał. - Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
- Och, kiedy tak do mnie mówisz...- Nachyliła się do kapłana, ubierając twarz w coś, co zapewne miało być figlarnym uśmiechem. - Uważaj bo jeszcze mi się kolana zmiękną... I kto wie co dalej?- sapnęła odchylając się do poprzedniej pozycji. - Ale skoroś już tak wyszczekany zatem powiedz, co dalej? Czekamy aż kolorek się pojawi? Może uwiodły cię jego czułe słowa i silne ramiona? - Wygięła brew. - Interesuje mnie tylko jedno - żeby jakiś Vistani zabrał stąd nasze zadki. Chcecie iść na porozumienie z tym osiłkiem? Nie widzę problemu... Będę grzeczna, dopóki i on będzie grzeczny. Tylko jeśli już tak pragniesz załatwiać tą sprawę w ten sposób... - Zerknęła na Chui. - Niech coś z tego nam przyjdzie. Bo chyba nawet ty nie chcesz odnaleźć się tutaj bez Papuszy i bez drogi do domu?
Stwierdzenie o spojrzeniach, które kapłan czuł na karku puściła mimo uszu. Byli tutaj obcy i widać to było jak na dłoni... Czemu się dziwić spojrzeniom na nich zawieszonym?
- Jeśli ma twój charakter - odparł kapłan - to nic nie zyskamy. Ani po dobroci, ani szantażem.
- Jeśli wyjdzie na to, że rzeczywiście ma... “mój charakter”... - Uśmiechnęła się zwierzęco, ukazując poczerniałe zęby. - To bądź tak miły się uciszyć i pozwolić nam załatwić sprawę. Bo gadaniem i wznoszeniem modłów z takim nic nie ugrasz.
Atuar zlekceważył oczywisty brak higieny osobistej.
- Jeśli idzie po trupach do celu, to ty będziesz kolejnym - stwierdził - bez względu na to, jak bardzo będziesz stroszyć piórka.
- Może tak... A może nie? - Wzruszyła ramionami. - Któż może wiedzieć “kto będzie następny?” .- Zmierzyła kapłana chłodnym spojrzeniem. - A teraz skorośmy się nagadali, może rzeczywiście należałoby w czym pysk umoczyć i odpocząć?
- Tylko wpierw musimy zdobyć jakieś złoto, by móc je wydać na “moczenie pyska”. - Dla Yagara priorytetem było przeżycie. Zapasy im się kończyły, więc trzeba było zdobyć pieniądze na nowe.
- To jak, Atuarze, idziemy szukać jakiejś świątyni? - spytała Chui. Nie, żeby jakoś szczególnie jej na tym zależało. Chciała jedynie w spokoju porozmawiać. - A wy w tym czasie możecie moczyć pyski lub co wam się żywnie podoba.
- Tak - odparł Atuar. - Wy się rozejrzyjcie za pracą, a my - Spojrzał na Chui - poszukamy świątyni. Spotkamy się tutaj za jakąś godzinę i wymienimy się informacjami.
- Niech będzie - rzuciła do Atuara, całkowicie puszczając mimo uszu słowa Chui. - Zobaczymy co się da zrobić...
 
__________________
"Daj człowiekowi ogień, będzie mu ciepło jeden dzień.
Wrzuć człowieka do ognia, będzie mu ciepło do końca życia"
Terry Pratchett :)
motek339 jest offline  
Stary 10-12-2012, 21:25   #30
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Świątynia? - Zaczepiony przez Atuara ‘tubylec’, na oko wywodzący się z klasy kupieckiej, spojrzał na kapłana zaskoczony. - Tutaj nie ma świątyni.
W całym mieście? Żadnej świątyni? To się wydało Atuarowi nieco dziwne. Są bogowie, są świątynie. Tak jest wszędzie.
- A świątynia lorda Ghalla? Gdzie się znajduje? - spytał.
- A, to musicie iść do górnego miasta - padła odpowiedź.
Atuar podziękował, a gdy kupiec się oddalił kapłan zwrócił się do Chui i Papuszy..
- Idziemy? - spytał.
- Chyba nie mamy wyboru - odparła Chui i ruszyła we wskazanym kierunku.
- Co myślisz o tym całym Nicosie? - rzuciła nagle w kierunku kapłana. - Mnie osobiście niezbyt się podoba.
Kobieta ciągle trzymała Papuszę mocno za rączkę, żeby ta się nie zgubiła, ani by nikt jej w tym nie pomógł.
- Lepszy jest Nicos, czy Noa? - spytał Atuar. - Ewentualnie możemy się schronić pod skrzydła lorda Ghalla.
- Nie czas na ironię. Po Noi przynajmniej wiemy, czego możemy się spodziewać. Mniej więcej - skwitowała zapytana.
Elfka zatrzymała się i przykucnęła przed dziewczynką.
- Muszę cię o coś zapytać. To bardzo ważne. Czy ci, którzy zostawili ciebie i twojego brata na tratwie, byli tacy jak ty? Byli Vistani?
- Chyba tak - odparła niezbyt pewnie dziewczynka.
- Nie pamiętasz? - spytał zaskoczony Atuar.
- Byli tacy, jak ja. Tylko nie wiem, czy ja jestem Vistani. - padła krótka i rzeczowa odpowiedź.
- Dlaczego cię zostawili? - kapłan zadał kolejne pytanie.
Po tym pytanie Papusza wyraźnie posmutniała. Instynktownie zbliżyła się do elfki.
- Oni mówili, że jestem zła i że przynoszę nieszczęście. Krzyczeli, że jesteśmy dziećmi demonów.
Jeśli Atuar dobrze pamiętał, to samo dziewczynka mówiła już wcześniej. Skoro to powtórzyła, to chyba była to prawda. Wzorem Chui przykucnął przed dziewczynką.
- Czy pamiętasz może, dlaczego tak mówili? - spytał. - Zrobiłaś coś złego? Czy też tak mówili z powodu twoich rodziców?
Gdy kapłan nachylił się nad dziewczynką i zadał jej pytanie, tuż przed tym jak padła odpowiedź zauważył, jak w oczach dziewczynki pojawił się niepokojący błysk.
- To byli źli ludzie - zapiszczała. - Oni kłamali. Ja nie jestem zła.
- Nikt z nas nie mówi, że jesteś zła - zapewnił ją Atuar. Swej opinii na temat tego, co siedzi w dziewczynce wolał się nie wypowiadać. - Gdyby było inaczej, to byśmy cię ze sobą nie zabrali - dodał.
Słowa kapłan wcale jednak Papuszy nie uspokoiły. Nadal patrzyła na niego przenikliwym wzrokiem, a grymas na jej twarzy robił się coraz poważniejszy.
- Hmmm - mruknęła tylko w odpowiedzi.
Chui zerknęła na kapłana. To zdecydowanie nie tak miało wyglądać. Choć przynajmniej jej przypuszczenia się potwierdziły i utwierdziły ją w przekonaniu, że dziewczynki nie odda. Całkiem możliwe było, że ów Nicos również nie miał wobec dziewczynki dobrych zamiarów.
- Oczywiście, że nie jesteś zła i nie wierz, gdy ktoś tak o tobie mówi! - powiedziała, głaszcząc Papuszę po głowie. Ostatnie, czego chciała, to doprowadzić małą do histerii.
Atuar poczekał, aż Papusza się uspokoi, a potem powiedział:
- Możemy zobaczyć, jak tam jest, w tej świątyni? Może nas czymś nakarmią - dodał.
Chui kiwnęła głową na zgodę, po czym znów chwyciła dziewczynkę za rękę i ruszyła za kapłanem. Na dalszą część “przesłuchania” przyjdzie pora później.

Dolne miasto od górnego oddzielał wysoki mur, jednak brama wiodąca do górnej części była szeroko otwarta. Dwaj strażnicy, oparci leniwie o futrynę, ograniczali swoją działalność do spoglądania na przechodzących.
- Jak trafić do świątyni lorda Ghalla? - Atuar spytał jednego z nich.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172