Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2012, 12:41   #30
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Zebedeusz zszedł na dół i nawet nie zdążył zjeść do końca swoje śniadania, gdy przy zachodniej bramie zaczęli zbierać się ludzie. Dopił wino do końca, w końcu Bóg wie kiedy będzie dane mu się będzie napić i udał się do Eve. Jakże zdumiony był, gdy okazało się że dziewczyna zniknęła bez śladu. Pokręcił głową i ruszył na dół do zbieraniny ludzi. Okrzyki, wrzaski, lament ludzi nie robił już na żaku takiego wrażenia jakby zrobił rok temu. Rok to dużo czasu, by człowiek się zmienił. Dużo czasu by wydorośleć.

Spokojnie czekał na reakcję reszty grupy choć był pewien że Franc będzie próbował wyciągnąć zysk jakiś z tego. Cóż jeśli mu się uda będzie dobrze, jeśli nie i tak za dużego wyboru nie mają, gdyż niebezpieczeństwo jest tuż tuż. Gdyby Franc zdecydował się strzelać z dzwonnicy Zebedeusz zamierzał ruszyć z nim. Walka wręcz nie była jego domeną a elf poradzi sobie sam. Miał przynajmniej taką nadzieję.

Nie odzywał się na razie słowem. Nie czuł takiej potrzeby. Ciekaw był także co zrobi ich szlachciura, który pewnikiem znów znajdzie milion powodów by nie walczyć. Było mu to na razie obojętne, póki nie wchodzi mu w drogę. Stojąc więc spokojnie, uśmiechając się sporadycznie, Zebedeusz obserwował ludzi, którzy zbierali się dookoła. Płacz kobiet, dzieci nie robił na nim najmniejszego wrażenia ani nie wzbudzał żadnych uczuć. Czekał tylko na decyzję Franca.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline