Cytat:
Napisał JPCannon by potem obudzić się np 30stego |
Gorzej, gdy obudzisz się 36 grudnia.
Co do daty końca świata to przecież pojawi się kolejna po kilku latach. Ludzie potrzebują jakiejś nadziei. Patrząc w przyszłość widzimy zawszoną globalną wioskę, ogłupiającą siłę komercjalizmu, niekończącą się spirali trendów, bardziej zdeprawowanych śpiewaków jeszcze w większym stopniu oddziaływujących na dzieci, bezkarność bogatych przestępców, ucisk wobec drobnych wykroczeniowców i zanik demokracji zastępowanej przez gadające głowy przemawiające przez ekrany telewizorów. Pod koniec lat 80 ludzie mieli nadzieję o upadku Związku Radzieckiego, ale gdy to się spełniło okazało się, że tak uwielbiany i tak wolny Blok Zachodni nie jest idealny, a w kilku punktach gorszy od Bloku Wschodniego. Z punktu widzenia tych z Zachodu najpotężniejszy kraj spoza Zachodu upadł, ale ta wygrana nie przyniosła u nich zmian. Było podobnie, bo tak naprawdę guzik ich obchodził los zniewolonych narodów Bloku Wschodniego. I tak ich już wtedy epatowano biedą, głodem i ogólnie złą sytuacją Trzeciego Świata (notabene nazywali Blok Wschodni "Drugim Światem"). Modnym wtedy stawały się również brednie o tym jak to bogowie (znaczy: ludzkość) zmienia klimat całej planety dymem z kominów czy spalinami z samochodów, ale i był taki głąb cytowany w światowych mediach, który zapowiadał, że to "koniec historii" i będzie globalna wioska. To już dla ogółu było za dużo dlatego ich jedyną nadzieją stawały się daty końca świata. Ogół boi się wojny, więc woli patrzeć na coś szybkiego i niemal bezbolesnego.
A świstak zawija to w sreberka.
Wszyscy umrą.