Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2012, 16:59   #1
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
[DnD/FR 3.5] - "Polityczne łowy"


Trzech wędrowców szło przez pokrytą kurzem, pyłem i piaskiem drogę. Trakt zbudowana wieki temu teraz bardziej przypominał naturalny twór niż dzieło ludzkich rąk. Popękany i pofałdowany bruk z licznymi dziurami, był tylko kolejny dowodem na upadek, jakie doświadczyło potężne niegdyś imperium Netheryjskie.
Wiatr wzniecał tumany kurzu i utrudniał podróżowanie. Trzej wędrowcy podążali pieszo, gdyż żadne zwierze nie wytrzymałoby trudów wędrówki, jakiej się oni podjęli.
Maszerowali już wiele tygodni i zdawać, by się mogło komuś obserwującymi ich z boku, że kręcą się w koło i zatracili swój cel.
Nic bardziej mylnego. Oni doskonale wiedzieli, gdzie i po co idą.

Słońce stało w zenicie i żar płynął z nieba. Trójka wędrowców przystanęła.
- To tu - rzekła wysoka kobieta o twarzy zakrytej przez ceramiczna maskę - Teraz musimy tylko poczekać.

Trójka wędrowców rozbiła prowizoryczny obóz i czekała.
Dzień. Dwa. Trzy.
Minął tydzień, a oni nadal czekali. Wiatr przeganiał tony piasku to w jedną to w drugą stronę, by w końcu dziesiątego dnia po potężnej piaskowej burzyć odsłonić, to na co czekała tajemnicza trójka.
Tuż na linii horyzontu ukazała się wysoka grań, a na jej szczycie ruiny starożytnej cytadeli.
Gdy tylko trójka wędrowców ujrzała ten widok, ruszyła w tamtym kierunku.

_________________

Pomieszczenie na szczycie wieży było równie surowe, co reszta kompleksu. Jedynie wytarte przez wiatr kamienne reliefy przy stropie i płaskorzeźby na ścianach świadczyły o dawnej potędze tego miejsca.
Na środku okrągłej sali znajdował się kamienny podest, a na nim stała wysoka kobieta ubrana w powłóczyste purpurowo-błękitne szaty. Jej twarz zakrywała ceramiczna maska, a głowę zdobił fantazyjny hełm. Wspierała się ona na prostym, skromnie zdobionym kosturze. W jej dłoni otoczonej lśniącą magiczną poświatą spoczywała niewielkich rozmiarów książka.
Kobieta czytała z niej cicho formułę zaklęcia, a stojący tuż opodal postumentu diabeł gestem dłoni nakazał zbliżyć się nowym adeptom.
Ci wolno podeszli do postumentu, nie odrywając wzroku od kobiety prowadzącej rytuał.
- Pochylcie swe głowy - rzekła czarownica - na znak pokory i posłuszeństwa.
Adepci skłonili swego głowy, a kobieta wyciągnęła dłoń przed siebie i głośno wypowiedziała kolejną magiczną formułę. Jej głos odbijał się od wysokiego sklepienia i niósł echem po korytarzach zrujnowanej cytadeli.
Diabeł i stojący po drugiej stronie postumentu elf uklękli na jedno kolano i za swoją przywódczynią zaczęli powtarzać słowa zaklęcia.

Blado-błękitna eteryczna moc powoli spływała z dłoni czarownicy na głowy adeptów otaczając całe ich postacie i przenikając jestestwa.
Niewidzialna więź zespalała dusze i umysły czarownicy i jej sług. Nie wszyscy adepci byli świadomi wagi tego rytuału i skutków jaki on za sobą pociąga. Wkraczali bowiem na drogę z której nie było już powrotu.
Marząc o potędze i władzy oddali się na służbę nieznanego zła, które od tej pory miało ich prowadzić i strzec.

____________________________

- Panie - rzekł łysy mag - ponownie apeluję do twojego rozsądku. Wiesz, że od lat wiernie ci służę i w każdej sprawie radzę w różnych sprawach wedle mojej mądrości i doświadczenia. Skromność nie pozwala mi chwalić się samemu, ale doskonale sam wiesz, że większość moich rad była słuszna w swej naturze. Dlatego błagam cię, posłuchaj mnie i tym razem.
To małżeństwo to błąd. Nie tylko strategiczny, ale przede wszystkim osobistym. Pytałem kilka kapłanów, wróżbitów i astrologów i wszyscy oni twierdzą, że ten ślub może być przyczyną wielu nieszczęść i kłopotów.
- Bzdury, gadasz - oburzył się młody diuk - Gdybym za każdym razem przejmował się przepowiedniami kapłanów i wróżbitów nic, bym nie osiągnął i przede wszystkim byłbym ich marionetką.
- Ależ panie...
- Nie przerywaj mi - krzyknął młodzieniec - Jeszcze nie skończyłem. Upór i przekora tych twoich ekspertów dowodzi tylko, że wiele osób obawia się tego sojuszu. To małżeństwo sprawi, że nasze dwa małe księstwa zjednoczą się i urosną w siłę.
- Teoretycznie tak...
- Jak teoretycznie? - oburzył się diuk.
- Wieść niesie, że Norborsorich ma wielu wrogów. Większość z nich czeka w ukryciu i ciągle knuje przeciw niemu. To jeszcze pamiątka po jego burzliwej przeszłości, gdy przemierzał trakty, jako awanturnik. Poza tym wielu jest takich, który nie podoba się tolerancja jaka panuje waszych państwach. Są tacy, co zrobią dużo by zburzyć porządek, jaki tutaj panuje.
- Nawet jeśli mówisz prawdę, drogi Althenusie to myślisz, że jeżeli ja zrezygnuje to spiskujące też odpuszczą. Na pewno nie. Dlatego tylko w jedności nasza siła, tylko zjednoczeni możemy się im przeciwstawić.
Mag skłonił się przed swym władcą i rzekł wycofując się ku drzwiom.
- Dobrze panie. Widzę, że cię nie przekonam. Mam tylko prośbę miej oczy szeroko otwarte i uważaj na każdym kroku.
________________________________

Lith'rya siedziała u szczytu stołu i w milczeniu przyglądała się swoim zaufanym doradcom.
Przy stole poza diabłem Tazragiem, elfami Sil'ladem i Isladhanem, którzy tradycyjnie uczestniczyli w naradach, siedziało również trzech nowych pomocników. Dzisiaj po raz pierwszy dostąpili oni zaszczytu uczestnictwa w zebraniu.
Lith'rya, zamaskowana kobieta, która przewodziła im wstała i zaczęła nerwowo chodzić po sali.
- Moi szpiedzy donoszą mi, że planowane wydarzenia w Mallowbrook znacznie przyspieszyły. Stary Norborsorich czuje, że jego koniec się zbliża i chce dopilnować wszystkiego przed śmiercią. Może to i dobrze, że sprawy nabrały większego tempa. Oznacza to jednak, że musimy zmienić troszkę nasze plany. Może się zdarzyć, że będziecie musieli improwizować. Wierzę jednak w wasz potencjał i umiejętności.
Lith'rya popatrzyła na nową trójkę i kontynuowała przemowę.
- Zabierzecie sobowtóra księżnej i udacie się do Mallowbrook. Oficjalnie jesteście wysłannikami dyplomatycznymi jednego z beduińskich plemion. Waszym głównym zadaniem jest podmienienie księżniczek, a później właściwe kierowanie nią, zgodnie z moją wolą. Na razie jednak skupcie się na tym pierwszym. Ogólne zamieszanie panujące w mieście, liczni goście będą wam sprzyjać. Uważajcie jednak, bo Norborsorich to szczwany lis i mimo swego wieku nadal niebezpieczny. Dlatego będzie ostrożni i działajcie rozważnie.
Tazrag i Sil'lad zajmą się przygotowaniami do wyjazdu, a Isladhan odprowadzi was do granicy Anauroch. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie i udowodnicie, że jesteście godni, by stać u mego boku.


Witam wszystkich!
Tych parę słów, to wstęp do sesji która efektem sondy, jaką jakiś czas temu przeprowadziłem.
Wśród wielu zaproponowanych opcji wygrał pomysł na sesję złymi charakterami na wyższym poziomie w settingu FR.


KILKA SŁÓW WPROWADZENIA
Wcielicie się w pomocników Lith'ryi, tajemniczej kobiety,czarownicy. (Używam słowa czarownica, bo ani magini, ani czarodziejka nie pasuje mi do tej postaci).
Wiele lat temu wraz ze swoimi trzema pomocnikami odnalazła ona ruiny twierdzy, pozostałości po wielkim imperium Netheryjskim.
W niesprzyjającym klimacie i warunkach, jakie panują na pustyni Anauroch założyła swoją siedzibę. Przez wiele lat zbierała sojuszniku, pomocników i sługi. Nieustanie prowadząc też badania magiczne, których charakter i cel znany jest jej trzem najbliższym współpracownikom.
Lith'rya ma niewielką armię, ale służy jej ona (przynajmniej na razie) do obrony swojej twierdzy.

Sądząc po wyglądzie (przynajmniej tym, który widać spod powłóczystych szat), wymowie i zachowaniu, Lith'rya jest prawdopodobnie elfką. Trudno jednak powiedzieć, czy taka jest prawda.
Jeszcze trudniej powiedzieć komu oficjalnie służy. Na pewno oddaje cześć Shar i Bane, ale nie można jednoznacznie stwierdzić, czy należy do jakiś oficjalnych struktur.
Pragnie, jak każdy zły charakter władzy, potęgi i mocy.
I to właśnie was połączyło.

Trójka najbliższych pomocników Lith'ryi, czyli diabeł Tazrag, elf Isladhan i drow Sil'lad wędrowali po Faerunie w poszukiwaniu pomocników i sojuszników dla swej pani.
Tak też zapewne znaleźli was.

Z Lith'ryą łączy was magiczna przysięga. Złożyć ją musiał każdy, kto chciał wstąpić do niej na służbę.
Oficjalnie ma to złączyć wasze moc z mocą Lith'ryi, pomóc w komunikacji i wzmocnić waszą wspólną siłę w czasie np. rytuałów.
Co kryje się poza tym za tą przysięgą, to się pewnie już okaże w trakcie sesji.

Akcja sesji będzie miała miejsce na Zachodnich Ziemiach Centralnych, gdzieś przy granicy z Anauroch. Dokładnie rzecz ujmując na terenie (przynajmniej na początku) dwóch zaprzyjaźnionych wymyślonych przeze mnie państewek.
Mallowbrook i Witchlyn (nazwa państwa i stolicy) to małe państewka (zaledwie stolica i kilka mniejszych miast i wsi), które od jakiegoś już czasu trwają i rosną w siłę.
W obu panuje podobny porządek i prawo. Zasadza się on głównie na ogólnej tolerancji dla wszystkich, umiłowaniu pokoju i swobodzie handlowej. Oba państwa mają na tyle silne armie, że potrafią i zachować porządek wewnątrz kraju, jak i obronić się w razie konieczności.

Obecnie Clathor Norborsorich, książę/ władca i założyciel Mallowbrook dobiega starczego wieku i cierpi na poważną chorobę. Niechcąc, by jego spuścizna poszła w zapomnienie aranżuje ślub swej córki Klatii z władcą sąsiedniego państwa, elfem Maraithem Franbenem.
Od tego też wydarzenia rozpocznie się przygoda.

Wasze postacie na rozkaz Lith'ryi mają udać się do Mallowbrook, by siać zamęt i ferment i poprzez zamianę prawdziwej księżniczki na stworzonego przez czarownicę sobowtóra manipulować państwem.
Sobowtór księżniczki jest rodzajem magicznej symulakry/golema. Stworzyła go Lith'rya i choć on jest w znacznym stopniu świadomy, to czarownica ma możliwość przejmowania nad nim kontroli.
Sobowtór nie ma w pełni ukształtowanej osobowości i przy dokładniejszych oględzinach, rozmowie można zauważyć, że jest z nim coś nie tak.
Międzyinnymi waszym zadaniem, będzie uwiarygodnić jej osobę, gdyż już uda wam się dokonać zamiany.

Czas przygody, to rok 1357, czyli na kilka miesięcy przed wielki wydarzeniem, zwanym później Czasem Kłopotów.

POSTACIE
Wszelkie odmiany złego charakter, ewentualnie neutralne. Żadnych dobrych postaci.
Poziom 15
Rasy i klasy dowolne, byle bez przesady.
Wybierając rasę pamiętajcie, jaki rodzaj misji was czeka i miejcie na uwadze, że pewne rasy mogą z gruntu być traktowane podejrzliwie i nieufnie.

Wasze postacie znają się, gdyż od co najmniej kilku lat są już na służbie u Lith'ryi.
Musiał wasz się wykazać i zdobyć jej zaufanie, by dostać tego typu misję do wykonania.
Jakie są relacje pomiędzy nimi, to już wasza sprawa.

Historia postaci, będzie podstawą do oceny graczy i sposobem weryfikacji, kto zagra.
Kasa na start - 180 tys.

Ilość graczy - 3-4, przy takim poziomie, to optymalna liczba.

CZAS TRWANIA REKRUTACJI - 10 dni od dzisiaj, czyli do 11 grudnia.
CZĘSTOTLIWOŚĆ - minimum 1 post na tydzień.
GOOGLE DOC - zapewne nie obędzie się bez niego przy wszelkich rozmowach, ale nie mam nic przeciwko, by krótsze dialogi odbywały się poprzez posty, czy też PW.

GOTOWE KP PROSZĘ WYSŁAĆ NA MAIL
pinheadwhite@gmail.com

W ciągu najbliższych dni pojawi się temat z materiałami do sesji, gdzie będą opisane miejsca, postaci i inne ważne rzeczy.

To chyba wszystkie najważniejsze rzeczy, jakie są niezbędne by was zachęcić do gry i stworzenia postaci.
W razie wątpliwości proszę pisać.

P.S. Wybaczcie infantylny tytuł, ale nie miałem pomysłu.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 03-12-2012 o 22:23. Powód: dopisek o ilości pieniędzy na start
Pinhead jest offline