Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2012, 18:43   #35
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Kobieta nabrała już powietrza w usta, gdy wszedł jej w słowo pan tego domu, baron von Stauffer, przeszywając Wiliarda niezbyt zadowolonym spojrzeniem.
- Lady Theodora, moja matka, nie jest w stanie wystawić żadnych wojsk, drogi panie. Obecnie może najwyżej doradzać, nie rządzić.
Była to uwaga bezpośrednia i karcąca, ale słuszna. Kobieta władzy nie miała, odkąd przekazała ją Eldredowi i mieć takiej nie mogła, więc również pytanie Noela było nieuprzejme. Ale z drugiej strony, skąd miał etykietę pamiętać, skoro na zamku nie był od tak dawna?
Dalsza część wieczerzy mijała w ciszy, przerywanej tylko jakimiś krótkimi uwagami i rozważaniami poborcy na temat ksiąg. Dłużyło się, choć trwało krótko. Ostatecznie kobiety przeprosiły jako pierwsze, mając zamiar udać się na spoczynek. Niedługo potem wstał także Heschke, a za nim prawie wszyscy inni, prócz Wiliarda, który swoje zainteresowanie elfką wyraził krótkim gestem akceptującym zaproszenie barona.


****************
WILIARD

Eldred poprowadził Wiliarda do salonu, sporego pomieszczenia, mniejszego jednak znacznie od jadalni. Była tu sofa, fotele, stolik, biblioteczka - słowem, wszystko co zwykle spotyka się w takim miejscu. Prócz gołębich odchodów, które i tutaj pozostawiły ślady. Baron nalał brandy do czystych na szczęście kielichów, gdy otworzyły się drzwi i stary sługa wprowadził elfkę. Majestatyczną, piękną i niesamowicie piękną kobietę o długich, srebrnych włosach. Miała na sobie błękitną suknię bez rzucających się w oczy ozdób, ale samo to, jak na niej leżała... nie dziwne, że baron nie mógł oderwać od niej wzroku. W jej słowach i zachowaniu także była taka sama gracja, jak w jej wyglądzie. Po oficjalnych przedstawieniu, Noel zaczął wzbijać się na wyżyny swojej etykiety, a może zasobów pochlebstw, kończąc je tym, czym planował.
- Zapomniałbym, tak mnie olśniło. Jestem Willard Noel. Co sprowadza cię pani do tej malutkiej wioski?

Kobieta, siadając na jednym z foteli, opowiadała swoją historię swobodnie i chętnie.
- Moja historia sięga dawnych wieków i zahacza o historię mojego ludu. Dom, któremu służę - należący do pomniejszej szlachty w Eataine, założył kiedyś kolonię tutaj, w Starym Świecie. W trakcie Wojny o Brodę, dom i wszystko co do niego należało, został ewakuowany do Ulthuanu, na niewielkiej flocie okrętów kupieckich. Niestety kolonia, którą obecnie nazywacie Marienburgiem, oblegana była przez krasnoludy, dlatego musiano poszukać innej, alternatywnej drogi od rzeki do morza. Większość statków ostatecznie dotarła do Ulthuanu, niestety w zapisach historycznych nie napisano, jak im się to udało. Wspomniano natomiast, że jeden statek zagubił się na bagnach, niedaleko stąd. Były na nim skarby rodu, złoto, klejnoty, zwoje. Skarb nie jest dla mnie istotny, nie licząc jednego rodowego wisiorka, o wielkiej sentymentalnej wartości dla lorda mojego domu.

Baron nalał elfce wina, które ta sączyła powoli. Zanim Wiliard zdołał zadać dodatkowe pytania, Eldred wspomniał o drugiej sprawie.
- Twierdziliście, że spotkaliście ojca Andersa, ale twoi towarzysze szybko opuścili moją gościnę. Myślałem, że mamy omówić tę sprawę... ale może się pomyliłem? Czy może będziesz przemawiał za wszystkich?

****************
POZOSTALI

Był już późny wieczór, gdy wrócili do karczmy, teraz trochę bardziej zapełnionej - choć głównie przez osoby starsze lub kobiety. Stary łowca ciągle siedział tam gdzie wcześniej, ignorując otoczenie, kilkoro innych przyjrzało się ich wejściu. Gustav pożegnał się szybko.
- Od świtu będę u barona, muszę się wyspać. Nikt nie zaglądał do tych ksiąg chyba od wieków.
Nie dostrzegli nigdzie karczmarz ani jego syna, za to córki i Emma chodziły wyraźnie zdenerwowane. Żona gospodarza zresztą podeszła szybko, jak tylko ich dojrzała. Była blada i drząca.
- Proszę, musicie nam pomóc. Tomas zabrał Karela i poszedł zapolować na ośmiornicę, tuż za palisadę, mówił. Bo goście przyjechali, a w kuchni pusto. Ale powinni już wrócić, a po ciemnicy nic tam przecież i tak nie widać... Poprosiłabym łowców albo kogoś, ale przecież wszyscy są poza Fauligmere...
Popatrzyła na nich błagalnie.
 
Sekal jest offline