Wątek: Wyprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2012, 02:40   #14
Avarall
 
Avarall's Avatar
 
Reputacja: 1 Avarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodze
Jeśli chodzi o najbliższe dni, był to ostatni wieczór, który mógł spędzić we względnej wygodzie. I choć takie okoliczności zachęcały do skorzystania z życia i hucznej zabawy, to jednak kwestie finansowe kolejny raz były górą. Oczywiście, mógł sobie jeszcze pozwolić na wino, jednakże te było mizernej jakości. Również kwestia towarzystwa pozostawiała wiele do życzenia. Nietrudno było zauważyć, że z grupą, a przynajmniej z jej znaczną większością bardzo ciężko będzie mu znaleźć wspólny język. Na koniec dnia młody bard wykazał się swoimi zdolnościami gry na lutni, choć ‘wykazał’ to raczej złe słowo biorąc pod uwagę fakt, że swoim graniem chyba niczyjej uwagi nie ściągnął.


Podróż jak podróż, długa, nudna, męcząca. Mimo wszystko Falco nie spodziewał się, że do pierwszego celu będą musieli przejść aż trzy dni pieszo. W czasie drogi kilka razy na parę chwil wyciągnął lutnię by poćwiczyć kilka melodii i umilić sobie czas. Oczywiście, nim wziął się za granie wpierw upewnił się, że jest w bezpiecznej odległości od reszty. Głównie chodziło tu o Wolfa. Ten nieokrzesany człowiek wydawał się być zdolnym do połamania kości o byle pierdołę, zaś bard wolał nie sprawdzać czy ‘brzdękanie’ zalicza się do tych pierdół.

Ku miłemu zaskoczeniu, jeden z członków wyprawy postanowił się z nim zapoznać. Był to niziołek, dosyć otwarty i przyjazny, wydający się być dobrym kompanem. Czyli właściwie jak chyba każdy niziołek.

- Falco Alton, bardzo mi miło - odpowiedział, skłaniając się lekko, ale elegancko.
- … chyba, że w tą trupą są trzęsidupy - dokończył zaraz po niziołku. Zaśmiał się cicho, choć uśmiech szybko mu zniknął, gdyż zaczął się zastanawiać, czy nie powiedział teraz o sobie. Nie, nie… on był przecież po prostu ostrożny.

- Choć oczywiście, wspaniałej barwnej przygodzie będącej materiałem do wartościowego dzieła, rozgłosowi, sławie, skarbom nie powiem nie, to jednak moja decyzja wzięcia udziału w tej wyprawie jest bardziej przyziemna. Cóż… życie barda nie jest takie łatwe jak się wydaje. O pieniądz ze sztuki trudno, szczególnie dla takiego świeżego, jeszcze nie znanego artysty jakim jestem.

Na dalsze słowa nowopoznanego towarzysza kiwał głową i przytakiwał, robiąc przy tym poważne miny. Oczywiście spora część w tym była po prostu grą aktorską. Ale po co miał tłumaczyć rzeczy takich jak chociażby fakt, że nie był w Vienstadt, czy że nie zna Gizdroły.


Rozmowę przerwało nadejście jeźdźców, którzy jak się chwilę później okazało nie zaczepili ich po to, by zaprosić na gorzałkę. Bard przeliczył się z nadzieją na pierwszy dzień podróży spędzony bez niemiłych niespodzianek. Jak szybko zauważył, pozostali członkowie grupy nie pałali chęcią do podzielenia się z miejscowymi swoim groszem, stąd też przygotował się na ewentualną ostateczność. W dłoni miał przygotowaną sieć i choć wydawać by się mogło, że jej użycie w potencjalnym starciu jest bezskuteczne, to jednak kilka razy ta alternatywna broń uchroniła jego delikatny zad.
 
Avarall jest offline