Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2012, 12:07   #90
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Jeżdżenie po ulicach Manhattanu nie było szczytem konspiracji, Remo nie mógł za to wymyślić nic lepszego w danej chwili. Wyszukiwanie informacji, gdy te mogły być chronione i monitorowane, nigdy nie dawało pewności, że zatarło się za sobą ślady. Haker miał wrażenie, że i tak wszyscy są zbyt pewni siebie i ostatecznie zemści się to przeciwko nim. Pewność siebie jednak pomagała w wielu sytuacjach, ciągle i ciągle nakręcała do dalszego działania. Tak więc jeździł po tych pieprzonych uliczkach, zataczając coraz większe kręgi wokół Corp Tower, aż wreszcie wyjechał z najbogatszej dzielnicy.
Ciszył się tylko z tego, że przeszukiwanie sieci dawało jakieś rezultaty. W kwestii Alexandrów niewielkie, przesłał natomiast Ferrick, Jesus i Waltersowi te informacje, które odnalazł o sportretowanej trójce. Łatwo było w tym przypadku podążyć tylko za modelką. Pewnie jakby wypytać paparazzich, to wiedzieliby o jej życiu więcej niż ona sama.
Oglądanie jej nagich fotek dało mu jakieś zajęcie na jakiś czas.

Sytuacja zaczęła się zmieniać około piętnastej, kiedy to reszta grupy zaczęła się kontaktować. Pierwsza była wiadomość od Ann.
"Dostałam info od ojca takiej treści: <Ofiara to prawie na pewno Hanne. Słuch po jej synu zaginął, nigdzie nikt go ponoć nie widział, wojsko nawet do jego domu wysłano, ale wrócili bez niego.> Może masz pomysł co dalej? Roy Evans zadekował się na Bronxie, Felipa próbuje przyciągnąć jego uwagę, powalając mu kumpli paralizatorem."
"Powiedz jej, że nie zależy mi na trupach, tylko na facecie, z którym będzie dało się pogadać i coś załatwić. U mnie bez konkretów co do miejsc. Powinniśmy jak najszybciej dostać się do domu Alexandra, mamy wjazd na osiedle. Sam tam nie wejdę."
"Jadę na spotkanie z Jack. Odezwała się do wujka Felipy. Potem mogę jechać do domu Aleksandra. Zabierzmy też Eda, ktoś może na nas tam czekać."
Był to jedyny sensowny trop odnośnie poszukiwania obu złodziei, Remo nie zdziwiłby się zupełnie, gdyby się okazało, że Corbin też wsiąkł. Ktoś ich wyeliminował, czy specjalnie zapadli się pod ziemię? Nie napisał tego, odpowiadając krótko.
"Nie bierz Jack. Daj znać gdzie i kiedy, podjadę".
"Nie miałam takiego zamiaru. Zasada jest prosta: Nie wiadomo czy można jej ufać, więc nie należy tego robić."

Ferrick czasami wydawała się bardziej przewrażliwiona niż on sam. Sklecił szybko wiadomość do Waltersa.
"Będziemy musieli sprawdzić dom Alexandrów. Mamy wjazd na osiedle. Jedziesz? Przydałby się ktoś z celnym okiem i pewną ręką w razie co."
Odpowiedź przyszła szybko, Ed musiał nie spać i mieć włączony holophone. Nie była zadowalająca.
"Okay ale dopiero koło 10pm. Jestem "stranded" do tego czasu gdzie indziej".
"Jak bardzo ci nie zależy, to pójdziemy sami. Czas może być istotny, bo po Kentonie ani śladu."
Gangster już nie odpowiedział, Kye mógł więc wysnuć tylko jeden wniosek - nie miał nic przeciwko temu rozwiązaniu.

***

Ledwie skończył wymieniać prehistoryczne smsy, gdy odezwała się Felipa, bez zabawy w wielką konspirację, czyli dzwoniąc.
- Hola Remo. Zgadnij z kim właśnie rozmawiam? Roy Evans nie chce się spotkać osobiście ale jest skłonny z tobą porozmawiać. Chciał numer do ciebie ale uznałam, że może lepiej jak spikniecie się w sieci? Na wizji, prawie twarzą w twarz. Podaj nazwę komunikatora i swój numer to mu przekarzę. Pasuje ci tak? On jest chyba równie wielkim paranoikiem co ty, ekstraostrożny.
Kye pokiwał głową, wyłącznie do siebie, podziwiając skuteczność tej dziewczyny.
- El_pierro32@cink.#com, niech zostawi tu wiadomość, gdy będzie dostępny. Dzięki.
Rozłączył się natychmiast. Mimo zmienionych numerów i ciągłego ruchu, korzystanie z ciągłego, namierzalnego połączenia wywoływało ciary na plecach.

Evans odezwał się szybko, pozostawiając na podanej skrzynce krótką wiadomość, wysłaną z jednego z prawie nienamierzalnych adresów.
“Chciałeś ze mną gadać. Po co i o czym?”
Remo nie miał zamiaru rozmawiać w ten sposób, odesłał linka do zewnętrznego serwisu, skonfigurowanego na takie okazje. Był znany w pewnych środowiskach, opinii o nim też było dużo.
“Voice-chat, szyfrowane połączenie z losową zmianą lokalizacji co 5 sekund. Możesz sprawdzić. Odezwij się tam.”

Połączenie nastąpiło po kilku minutach, najwyraźniej Roy weryfikował całą sprawę. Albo zmieniał swoje własne położenie, na wszelki wypadek. Ostatecznie w uszach hakera pojawił się jego opanowany, ale nieufny głos.
- Nawijaj.
- Wiesz już kim jestem, przedstawię się jednak. Nazywam się Kye Remo i w danej sytuacji, o której będziemy rozmawiać, pracuję dla samego siebie. - oficjalnie i pewnie, słowa odcinające go od CT, niewiele znaczyły, od nich było za to dobrze zacząć. - Wybacz, że w ten sposób. Twoja siostra prosiła mnie o poszukanie czegoś dla ciebie. Domyślasz się, że skoro wiem, że dla ciebie, to nie jest zbyt bezpiecznym... przekaźnikiem. Mówiąc wprost, za dużo chlapie ozorem, bez urazy.
Przez chwilę było cicho, a potem Evans odezwał się znowu, choć ciężko było coś wyczytać z jego głosu.
- Bez. Co masz i czego chcesz?
- Szukałeś patentów. Mam takowe. Dam ci wejście na skrzynkę, której adres dostałeś. Tam znajdziesz dwa z nich, w niepełnej jeszcze formie. To tajne dane. Do samego sprzętu za trudno się dostać, zresztą to nie moja działka. W zamian chcę tego, co chciała dać mi Jack, czyli przysługi. Miracle, wszystko co wiesz i co ci powiedzą. Być może potem aranżację spotkania. Nie zrozum mnie źle. Zastanawiam się, czy warto im pomóc. I czy oni mogą pomóc mi. Nie chcę plotek, tylko to, co pochodzi bezpośrednio od nich.

Znów cisza, może dłuższa. Potem głos, nieufny wciąż, ale zainteresowany.
- Rozumiem. Jack nie mogła ci zaoferować takiej przysługi, co? Zastanowię się. Przejrzę to co masz dla mnie i upewnię, że to materiał na wyłączność. Wtedy dam znać.
Było to dokładnie to, czego spodziewał się haker. Nikt nie daje odpowiedzi po jednej rozmowie.
- Znajdziesz tam jeszcze jeden adres. Gdy uznasz, że nie kantuję, odezwij się tam. Otrzymasz resztę specyfikacji, wraz ze wszystkimi planami. Przekaż je i pogadaj z Miracle. Na skrzynce masz też adresy do dwóch osób z pewnej grupy, z którą jestem blisko. Oni także mogą pomóc cię przekonać. Podaję ci się na tacy, bo możesz mnie wydać Corp-Techom. Wiem też, że masz tyle doświadczenia, by wierzyć w prawdę a nie bajki. Fajnie jest wierzyć w cuda, lecz gdy sobie pomożemy, to może nie obudzimy się potem z ręką w nocniku.
Rozłączył się, nie wymieniając grzecznościowych formułek. Tacy jak on czy Evans nigdy tego nie robili.

***

- Możemy jechać do Alexandra. Załatwiłam dodatkowe wsparcie ogniowe na wypadek niespodziewanych komplikacji. Gdzie i kiedy możemy się spotkać?
Rozmowa z Ann ostatecznie zakończyła nudne jeżdżenie w kółko.
- Mam samochód tylko na dwie osoby, mała - Remo powiedział to z lekkim rozbawieniem, nawet jak nie było mu do śmiechu. - Ed nie jedzie, twoje wsparcie się tu nie zmieści. Muszę odstawić wóz, dam znać Dirkuerowi, żeby coś nam wynajął na neutralnych blachach i podstawił na jakiś parking na Harlemie. W tym czasie zdążymy tam dotrzeć.
Zaraz po zakończeniu rozmowy tak zresztą zrobił. W Mustangu przebywał i tak za długo.
 
Widz jest offline