Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2012, 14:05   #26
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Najemnicy wyruszyli w towarzystwie grupy calibanów w stronę ponoć największego miasta na wyspie, Ghallgard. Była to ponoć siedziba władcy całej wyspy.
Słowa Yagara wprowadziły nerwową atmosferę i choć żaden ze zdeformowanych mężczyzn nie odpowiedział na zaczepkę czarownika, to widać było po nich, że poczuli się urażeni.
Podróż była długa i monotonna. Wszechobecna mgła sprawiała, że cały świat wokół tonął w szarości i był pozbawiony wszelkich kolorów.
Calibani kilkakrotnie powtarzali jeszcze ostrzeżenie, że tak gęsta mgła bardzo źle wróży.
Po dwóch dniach grupa dotarła w końcu do bram miasta.

Miasto faktycznie było potężne. Zbudowane wokół wysokiego wzgórza na którego szczycie znajdował się otoczony murem zamek.
Liczne murowane domostwa, sklepy i warsztaty świadczyły, że życie w mieście toczyło się prężni. Przez brukowane ulicach przelewał się tłum mieszkańców, jak i przyjezdnych. Mimo to egzotyczny wygląd najemników wzbudzał zainteresowanie. Idąc ulicami miasta najemnicy słyszeli pokątne komentarze i czuli na sobie ciekawskie spojrzenia.
Grupa calibanów pożegnała się i udała w swoją stronę i najemnicy zostali sami. Dotarli do głównego placu miasta na którym właśnie odbywał się targ. Liczne stragany z przeróżnymi towarami i jedzenie ustawiono na całym rynku. Trudno było przejść, by nie zostać zaczepionym przez handlarz, który zachęcał do zakupienia swoich towarów. Zapewne w innej sytuacji najemnicy udaliby się do jakieś karczmy, czy zajazdu, by przy kufelku piwa omówić dalsze plany. Niestety brak funduszy nie pozwalał im na tego typu luksusy. Prowiant, jaki Yagar, Noa i Bahadur otrzymali od elfki powoli się kończył i trzeba było racjonalnie go używać, by nikt nie chodził głodny.

W pewnym momencie do grupy najemników podszedł wysoki, barwnie ubrany mężczyzna o ciemnej karnacji. Jego włosy przewiązane były granatową chustą, a u pasa wisiał szeroki, lekko zakrzywiony miecz.
Ukłonił się elegancko przed grupą i z uśmiechem rzekł:
- Witajcie przybysze. Widzę, że z dalekich stron przybywacie. Jestem Nicos i jeżeli pozwolicie chciałby was zaprosić na szklaneczkę czegoś mocniejszego.
Na pytanie najemników, czym sobie zasłużyli na ten zaszczyt, Nicos odpowiedział:
- Wieści z dalekich stron mnie interesują i z chęcią z wami porozmawiam. A przede wszystkim ciekawi mnie, co moja młoda krewniaczka robi w waszym towarzystwie.
W uśmiech, jakim zakończył swoją wypowiedź było coś diabolicznego i wróżącego niebezpieczeństwo. I choć Nicos wydawał się człowiekiem przyjaznym i towarzyskim, to było w jego oczach coś, co kazało się najemnikom dwa razy zastanowić zanim się zgodzą na jego zaproszenie lub powiedzą cokolwiek.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline