Ta`nar Korris Vellas
Śmiech Korrisa był tyleż irytujący, co i zaraźliwy. Hallie musiała mocno trzymać się w karbach, by się nie uśmiechnąć. Zwłaszcza, gdy na dodatek zobaczyła zniesmaczoną minę ppor. Vellas. Jej złość minęła, jak ręką odjął. Taki już miała charakter.
Może jednak kiedyś polubię tego Klingona? - zastanawiała się. Zaciekłość, z jaką bronił wartości każdego życia, musiała budzić szacunek.
Hallie przykucnęła, by poprawić jakiś szczegół ekwipunku.
Wstając, spojrzała jeszcze raz na sztywną, jak posąg, Wolkankę, i nagle poczuła coś na kształt litości.
Biedna istota, - pomyślała - na swój sposób kaleka. Z taką samą odrazą, jak na nich, patrzyłaby na piękno zorzy polarnej, czy barwnego, niczym żywy klejnot, tropikalnego motyla. Bez zachwytu, czy choćby zwykłej ciekawości.
No cóż, przynajmniej nigdy nie uświadomi sobie, że coś ją w życiu ominęło, - stwierdziła Hallie w myślach, westchnęła i znów skupiła się na chwili obecnej.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.
Ostatnio edytowane przez Tildan : 02-12-2012 o 20:16.
|