Wszyscy sobie poszli. Hans sobie... poszedł... chyba... Nie było nikogo, tylko on, wiatr, deszcz i zimno. I głodno. Nie, stracił serce do tej zabawy, przynajmniej na tą chwilę. Chciał się gdzieś schować. Ale iść na plażę, jak Hans... Przyjrzał się krwawym plamom - ale niezbyt dokładnie. Z daleka. Lepiej było o tym nie myśleć. Lepiej było pójść do miasteczka, tam znajdzie sobie coś do jedzenia. Ale... Przecież nie pójdzie plażą, prawda? Chyba dało się jakoś przejść przez las...? Cóż, będzie musiał spróbować. Ruszył, powłócząc nogami.
__________________ Cogito ergo argh...! |