Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2012, 17:58   #27
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Niektórzy mieli talent do zrażania sobie innych. Albo pychą, albo głupotą, albo nieprzemyślanymi odzywkami. I nawet ślepy by zauważył, że po jego nieprzemyślanej odzywce Yagara calibanie stali się zdecydowanie mniej przyjacielscy, za to dużo bardziej nerwowi, niż wynikałoby to z ponurej atmosfery otaczającego ich lasu. Aż dziw, że Noa nie spróbowała ich od razu wytruć.

Widocznie calibanie (mimo paskudnego wyglądu) nie mieli wobec nich żadnych złych zamiarów, bowiem wędrówka przez mroczny las nie przyniosła żadnych mrocznych niespodzianek i cało i zdrowo zdołali dotrzeć do Ghallgard. Miasto, sądząc po nazwie, mogło być siedzibą lorda Ghalla. Po wyglądzie sądząc - również. Było dostatecznie okazałe, by stanowić siedzibę władcy na jakiejś wyspie. Łatwo było jednak dostrzec, że choć na terenie, który można by śmiało nazwać podgrodziem, kręciło się dość dużo ludzi, to ich mała grupka wywoływała pewne zainteresowanie. Może ze względu na Papuszę, a może z powodu dość egzotycznego wyglądu Bahadura, Yagara czy - przede wszystkim - Noi.

Atuar rozglądał się początkowo za jakąś świątynią, jednak po drodze żadne nie zauważył. Nim jednak zdążył kogokolwiek wypytać, zaczepił ich przedstawiciel tajemniczych Vistani.
 
Kerm jest offline