Wątek: Wyprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2012, 18:02   #15
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Na żądanie zapłaty zapłaty, każdy zareagował inaczej, zdecydowanie jednak nikt się nie kwapił z przekazem swoich dóbr na rzecz tubylców.
Pierwszy odezwał się Baz. Powiedział co myśli, rzucił wkoło kilka groźnych spojrzeń, o dziwo głównie na własnych towarzyszy i na tym swoje działanie zatrzymał.
Wolf zaczaił się z tyłu, próbując strzelić znad ramienia barda z mozołem szukającego czegoś w swojej dość przepastnej sakwie.

Durak nie oglądając się za siebie i nie sprawdzając czy ktoś za nim podąża ruszył truchtem do przodu wymachując nadziakiem. Najwyraźniej zaskoczył swoim działaniem koczowników, którzy z rozdziawionymi ustami gapili się na szarobure coś, zbliżające się do nich posapując i warcząc.
Cios krasnoluda był celny i prawdziwie potężny, jednak z powodu niedopasowania wysokości atakowanego do atakującego, ostry koniec broni nie dosięgnął jeźdźca, a jedynie powalił stojącego pod nim konia. Śmiertelny kwik ranionego wierzchowca zmieszał się z soczystą wymową tego, który go dosiadał. Sądząc po wykrzywionej wściekłością twarzy, nie były to wyrazy chwalące celność krasnoluda, nie dało się tego jednak stwierdzić z całą pewnością, bo słowa wyrzucane były w mowie nie znanej nikomu z uczestników wyprawy, a ci znający ich znaczenie zamiast podjąć próbę translacji, naciągnęli cięciwy na łukach kierując ostrza strzał na pokrytego szarą patyną przeciwnika.
Pierwszy, młody i wyraźnie zdenerwowany przeszarżował, bo napięta zbyt mocno cięciwa zerwała się nagle, a smętne resztki końskiego włosia, z którego była zrobiona, zwisły po dwóch stronach łęczyska. Dwaj pozostali mieli więcej szczęścia, bo przynajmniej ich broń po wystrzale nadal pozostała sprawna. Tyle że ich strzały niewielkie wrażenie zrobiły na krasnoludzie. Jedna wbiła się nawet w jego pancerz, nie przebiła go jednak, druga przeleciała ponad ramieniem i uderzyła w ziemię kilka kroków dalej.

Ostatni koczownik, dzierżący w dłoni włócznię ruszył na pomoc przywódcy, który wprawdzie zdołał zeskoczyć z padającego zwierzęcia, jednak przy tej ewolucji upuścił włócznię i teraz tracił cenne sekundy próbując ją odzyskać. Jeździec zamierzył się i pchnął, raniąc lekko Duraka, nie zdołał jednak pogłębić ciosu, bo jego wierzchowca dosięgnął pocisk z kuszy Wolfa. Zranione zwierzę stanęło dęba wysadzając jeźdźca z siedziska i pognało na oślep naprzód, jakby próbując w pędzie zapomnieć o bólu. Koczownik wykazując się iście kocia zręcznością wywinął w powietrzy salto i stanął na nogi ponownie gotów do ataku.
Wtedy ku zaskoczeniu wszystkich jęknął z bólu chwytając się za lewą stronę głowy z zachwiał dość mocno. Spomiędzy jego palców obficie popłynęła czerwona posoka. Zarówno Wolf jak i stojący niedaleko Falco i Baz zobaczyli niziołka machającego do nich dłonią uzbrojoną w niewielką procę, a drugą podrzucającego małą kamienna kulkę.
 
Eleanor jest offline