Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2012, 21:01   #45
aveArivald
 
aveArivald's Avatar
 
Reputacja: 1 aveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie coś
Coś działo się przy bramie, niziołek po chwili dopiero zorientował się że do wioski wtargnął wilk, i to nie byle jaki wilk! Dla Orina stworzenie to zdawało się być największym koszmarem który spotkał w życiu. Piana toczona z pyska i dzikość, którą dostrzegł w oczach drapieżnika po prostu go sparaliżowała. Patrzył jak w zwolnionym tempie zwierze doskakuje do rannego już elfa, który stał zaledwie parę kroków przed nim. Czarne cielsko przewróciło znajomą postać a po chwili Orin dostrzegł krew. Nie spodziewał się jednak tego co nastąpi dalej, bowiem nagle powietrze jakby zawibrowało, cienie zatańczyły niewyraźnie oplatając wilka, który po sekundzie rozpadł się na kawałeczki. Na widok tej krwawej miazgi niziołkowi aż oczy wyszły z orbit.

"Co to za zwidy?" - zastanawiał się trzęsąc głową - "To niemożliwe! Ten elf, on, czy to on zrobił? Przecież wilki nie wybuchają ot tak, same z siebie!" - zastanawiał się gorączkowo powoli wracając do siebie. Szok stopniowo przeradzał się w podniecenie i ekscytację tym bardziej, że wszystko wskazywało na to że krew, jak i nieistniejący już wilk, były prawdziwe.

Mało tego, za palisadą wilków było jeszcze więcej, co potwierdziła Cathil, która bez większego zastanowienia ruszyła na podest strzelniczy i posyłała w stado jedną strzałę za drugą. "Ha! I dobrze im tak!" - myślał bard wciąż mając przed oczyma wielkie, rozwarte szczęki bestii zaciskające się na ramieniu elfa.

Po chwili ponownie pojawił się spór między Neną a kobietą barbarzyńcą. Druidka chwilę pomedytowała jednak ostatecznie nie wiedziała dokładnie co się wkoło dzieje, pomijając fakt, że w okolicy grasowały dziesiątki, jeśli nie setki - o! - jeśli nie setki wilków!

- Czy w okolicy jest jakieś magiczne miejsce? Lub czy wydarzyło się tutaj kiedyś coś niezwykłego? - zapytała Nena zwracając się do postawnego człowieka, który wcześniej zamykał bramę.
- Jest tylko nasza osada. Innych nie ma. - odburknął tylko - Magiczne miejsce? Uroczysko? Czy coś? Nic nie wiem. - rzekł na prędce a Orin zauważył, że mężczyzna mówiąc to zacisnął kurczowo dłonie w pięści a mięśnie twarzy zadrgały mu niemal niewidocznie.

Niziołek nie słyszał w ogóle o czym rozmawiają pozostali, zawiesił wzrok na zapytanym wcześniej mężczyźnie. Ten chłop kłamał, to było oczywiste. Albo przynajmniej starał się coś przed nimi ukryć. Trzeba było zaryzykować. Orin wykorzystał chwilkę gdy reszta dyskutowała, podszedł do myśliwego, gestem zachęcając go by się schylił. Gdy tylko dryblas to zrobił, niziołek powiedział mu wprost do ucha obniżonym głosem:

- Rozmawialiśmy już z Zebem i wszystko wiemy. Chcemy pomóc. - niziołek próbował wykorzystać element zaskoczenia. Widać było, że myśliwy jest ledwo co po dużym wysiłu oraz dawce intensywnych emocji... Taki stan sprzyjał popełnianiu błędów...

Chłop spojrzał wprost na Orina. Przez chwilę niziołkowi zdawało się, że dostrzega na twarzy wielkoluda radość oraz wyraz ulgi ale trwało to zaledwie chwilę. Zaraz po tym chłop roześmiał się głośno.
- Zeb ci powiedział? - zapytał po czym odszedł wgłąb budynków cały czas głośno się śmiejąc..

Nie takiej reakcji spodziewał się bard. Cóż, nie udało się, ale zachowanie tego mężczyzny tylko utwierdziło Orina w przekonaniu, że sołtys nie powiedział im wszystkiego. "Moment. Czy aby na pewno?" - zastanawiał się intensywnie podczas gdy do rannego elfa przybył wioskowy uzdrowiciel. Niestety niziołek nie znał się na medycynie toteż w ciszy przyglądał się całemu wydarzeniu gdzieś z boku.

Zazwyczaj to on był centrum wydarzeń, najwięcej mówił i hałasował ale teraz rozglądał się bacznie, wręcz podejrzliwie. Starał się robić wrażenie wsiowego głuptoka ze słomą w butach i przyglądał się uważnie wszystkim naokoło, szczególnie Mateuszowi - temu uzdrowicielowi. Coś tu śmierdziało i nie był to bynajmniej niewyprany kubrak Orina.

Chłopi oczywiście byli przestraszeni całą, niecodzienną w końcu sytuacją. Zachowywali się, na ile mógł to ocenić, normalnie. Normalnie jak na taką sytuację. Mateusz był zajęty raną Rednasa i wydawał się tym całkowicie pochłonięty. Wszystko więc, poza oczywiście zachowaniem tego chłopa, którego chciał nabrać, wyglądało na takie jakie być powinno...

No właśnie. Zachowanie dryblasa podsunęło Orinowi skojarzenie, jakiego wcześniej nie miał. Gdy pytał sołtysa o cmentarzyska i pobojowiska ten zrobił dziwny grymas, na który w tamtej chwili niziołek nie zwrócił większej uwagi, jednak teraz, w połączeniu z zachowaniem myśliwego...
- A niech mnie! Coś tu jednak jest! - sapnął do siebie pod nosem podekscytowany.

- Czy ktoś mógłby pomóc mi go przenieść do dzwonnicy? - zapytał Mateusz wskazując na elfa - Mam tam specyfiki, które pomogą mi oczyścić ranę.

Orin chętnie by pomógł ale nie miał na tyle siły by ponieść rannego. Zresztą, jego myśli zaprzątał teraz zupełnie inny temat. Podszedł do Neny i stanął obok. Tak, tu czuł się bezpieczniej niż gdziekolwiek indziej.

Gdy tylko Cathil z Mateuszem zabrali mdlejącego Rednasa do dzwonnicy a ludzie się troszkę rozeszli w strachu chowając po domach, Orin pociągnął delikatnie druidkę za płaszcz a gdy ta zwróciła się ku niemu powiedział przyciszonym głosem:
- Neno, musimy uważać. Oni coś skrywają. Nie wiem co ale z pewnością nie powiedzieli nam wszystkiego. Mam na myśli tego wielkiego no i sołtysa. - a po chwili namysłu dodał jeszcze - Myślę, że nie puszczą pary z ust. Trzeba znaleźć inny sposób na zdobycie informacji. Można też porozmawiać jeszcze z Mateuszem... jest ważną osobą w wiosce i... wydaje się być szczery, przynajmniej w tym co robi...
 
__________________
Wieża Czterech Wichrów - O tym co w puszczy piszczy.
aveArivald jest offline