Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2012, 08:54   #209
Grytek1
 
Grytek1's Avatar
 
Reputacja: 1 Grytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie cośGrytek1 ma w sobie coś
ulfram spacerując wdychał nocne, mroźne powietrze niesione wiatrem z gór. Gwieździste niebo, niczym czarny atłas upstrzony milionem diamentów nadawał miejscu magicznej aury. Wszystko wokoło wydawało się tak świeże i ekscytujące. Człowiek spędzając kilka lat w domowych pieleszach zapominał o tym niezwykłym dreszczyku emocji związanym z walką i podróżami. Życie na trakcie, z dnia na dzień - bez zobowiązań i powinności. Miało to swój szaleńczy urok. Uśmiechając się niczym wioskowy głupek wpadł na inną miłośniczkę nocnych wędrówek. Besztając się w myślach za nieostrożność, wpatrywał się w dwa rozrzażone węgliki będące oczyma elfki. “Infrawizja” - pomyślał zadroszcząc długouchej daru widzenia w ciemnościach. Nie chcąc uchodzić za dziwaka, pragnąc jednocześnie zamaskować swoje zaskoczenie odparł :
- Tak, noc jest wyjątkowo pogodna. Pozwala nabrać dystansu. - przez chwilę zastanowił się nad tym o czym właściwie plecie. - Silverymoon to dobre miejsce...tolerancyjne.
- Mieszkasz tam, czy tylko gościsz, w trakcie awanturniczych przygód? - Spytała.
- Mieszkam, choć z punktu widzenia długowiecznego elfa jestem zapewne tylko nic nieznaczącym epizodem. - podsumował jednooki nim ugryzł się w język.
- Poeta się znalazł - Parsknęła śmiechem, choć nie było to wyśmiewanie się, bardziej tak szczerze, z rozbawienia...
- Jestem Marhianna - Wyciągnęła do niego dłoń, przedstawiając się.
- Wulfram - odparł pochylając się i całując dłoń gestem podpatrzonym na dworze Alustriel Silverhand - Miło mi poznać - dodał, na drobną chwilę mając jej dłoń w swej dłoni, wyczuwając bijące z niej, przyjemne ciepło...
- Och, jaki światowy - Elfka uśmiechnęła się do niego - Pewnie już wiele dam na swej drodze spotkałeś, urodziwych i obeznanych?
- Jestem prostym człowiekiem - stwierdził. - Biorę to co daje mi los, starając się przeżyć godziwie swój czas. Wieczorami gwiazdy pozwalają mi nabrać dystansu do siebie. - przez chwilę milczał po czym zebrał się na odwagę i zapytał - Mąż nie towarzyszy pięknej żonie w przechadzce ?
Elfka zdziwła się na ostatnie słowa Wulframa, potrząsając głową.
- Nie mąż, tylko brat - Uśmiechnęła się - A skoro już w tym temacie, masz kogoś, rodzinę?
Przez drobny moment w myślach najemnika zagościła chęć gładkiego kłamstwa. Nie chciał jednak być nieszczery w rozmowie z elfką. Starsza rasa i tak miał niskie mniemanie o ludziach, oraz było to sprzeczne z jego zasadami. - Mam małą córeczkę - Neriss, to dla niej robię to wszystko. - stwierdził z pewnością w głosie.
- Pewnie jest słodziutka... i bezpieczna pod skrzydełkami mamy - Powiedziała Marhianna, a jej oczy dziwnie zamigotały - Ja dzieci nie mam... - Dodała, po czym dłońmi potarła własne ramiona - Brrr, trochę już chłodno
- Proszę - powiedział usłużnie podając własny płaszcz. Był to jedynie uprzejmy gest, jego magiczne buty chroniły od wszelakiego zimna.
- Dziękuję - Wzięła go, ponownie na drobną chwilkę dotykając jego dłoni, i ponownie Wulfram wyczuł bijące z niej ciepło. Dosyć dziwna sprawa... Elfka owinęła się płaszczem, po czym uśmiechnęła do niego.
- To dokąd zmierzacie, jeśli spytać mogę?
Wulfram uśmiechnął się łobuzersko - Musiałbym Cię zabić gdybym powiedział - zachichotał ubawiony, po chwili już nieco poważniej lecz nadal z uśmieszkiem dodał - Ruszamy przetrzepać skórę zielonoskórym, zwłaszcza komuś kto pociągał za wszelkie sznurki - postanowił nie wdawać się w szczegóły.
- No...tak... - Marhianna zrobiła dziwną minę - A gdy już przetrzepiecie im skórę, i temu komuś też, to wrócisz do Silverymoon, do swej kobiety i dziecka i będziecie żyli długo i szczęśliwie? Pozazdrościć... - W jej głosie było wyraźnie czuć smutek - Niektóre to mają szczęście...
- Szczęście ? - spytał śmiejąc się. - To cud że One nie uciekają na mój widok. - rozłożył ręce jakby pozwalał lepiej się przyjrzeć. - Wyglądam jak pies przemielony razem z budą i upichcony w orczym niedomytym garczku. - Jego twarz rzeczywiście różniła się od gładkiego oblicza paladyna czy maga Tarina. Miał już długą drogę za sobą. Czasami zastanawiał się co znajduje się za kurtyną śmierci. Nie bał się jej. Taki był jego zawód. Jednak czuł pewną ciekawość, zastanawiało go czy to co plotą kapłani to brednie dla wyłudzenia złotych krążków ? A może “najprawdziwsza prawda” jak mawiali sami orędownicy wiary. W Silverymoon kapłani wprost prześcigali się w próbach nawracania go na “tę jedyną słuszną wiarę” twierdząc że nie można żyć pobawionym światła boskich. On jednak wiedział swoje, widział jak bogowie wypruwają sobie flaki wśród swych wyznawców w Dolinie Cieni. Wydawało się że kapłanom chodziło o własny prestiż. Przerwał jednak swoje rozmyślenia i zapytał :
- A jaka jest Twoja historia ? - zapytał kierowany wyraźną ciekawością a nie wyłącznie uprzejmością jak mieli to w zwyczaju czynić wielcy panowie i szlachta.
Pozbawiony płaszcza na rzecz damy, ubrany wyłącznie w skórzaną kamizelę wytartą w wielu miejscach przez pancerz, niedbale zasznurowaną prezentował światu część swojego torsu poznaczonego zgrubieniami blizn które niczym tajemne tatuaże zdobiły jego ciało. Ktoś nieobyty z życiem na szlaku mógłby wziąć go za watażkę barbarzyńców w skompletowanych przypadkowo szatach. Był niczym wiekowa górska sosna która przetrwała wiele szalonych burz i wichur, lecz każda pozostawiła ślad po swoim przejściu. Mimo to nadal zachowywał młodzieńczy wigor.
- Nie ma o czym zbytnio się rozwodzić. Podróżowałam wiele, spędzając czas to tu, to tam, robiąc różne rzeczy. Właściwie można powiedzieć, że zawsze byłam w drodze - Uśmiechnęła się niemrawo - Wiele widziałam, wielu poznałam i... właściwie to nie mam miejsca dla siebie, jeszcze takiego nie znalazłam. A czy siły wyższe na to pozwolą, to już całkiem inna sprawa, choć może z drugiej strony, chyba nie potrafię długo usiedzieć na jednym miejscu, byłoby to raczej dla mnie nudne. Zostać tu - Machnęła niedbale dłonią - Siedzieć wiele lat, oglądać te same gęby dzień w dzień... nie to nie dla mnie. Lubię nowe miejsca i nowy osoby - Przysunęła się nieco bliżej niego.
Wulfram pokiwał głową ze zrozumieniem. Odczucia elfki były bardzo podobne do jego własnych... Z tym wyjątkiem, że przed nim było jeszcze kilka dekad, ją zaś czekały stulecia poszukiwania własnego miejsca pod słońcem. Położył swoją dłoń na jej. - Rozumiem kiwnął głową przytakująco. Wydawało mu się to słuszne.
Marhianna zaś, nie powiedziała już ani słowa, przytulając się nagle do Wulframa, i przystawiając głowę do jego torsu.Ten zaś otoczył ją swymi ramionami, wdychając zapach jej włosów. Ciepło promieniujące od Elfki szybko pokonało warstwy odzienia jednookiego... czy ona nie miała jakiejś gorączki czy coś?
- Powinniśmy wracać, jeszcze się rozchorujesz - zaproponował troskliwie Wulfram.
- Mi tam nie spieszno... - Szepnęła, wtulając się w niego, a wojak poczuł nagle... jej dłoń na swych spodniach, lekko skubiąc przez materiał, co do skubania w nich było.
Jako że wojownik od czasu kłopotów z orkami nie był z kobietą jego oręż wyjątkowo aktywnie reagował na wszelkie pieszczoty. Obecnie dumnie wybrzuszał spodnie świadcząc że jego posiadacz był proporcjonalnie zbudowany. Kierując się impulsem pozwolił dłoniom na wędrówkę po plecach kobiety, usta zaś skierował w poszukiwaniu warg elfki. Marhianna nie dała Wulframowi długo czekać, i stając na palcach, mężczyzna skosztował jej słodkich ust, podczas gdy dłoń kobiety zaczęła masować przez spodnie ich nabrzmiałą zawartość. Pogłębiający się oddech mężczyzny świadczył o skuteczności zabiegów Marhianny, pocałunki przybierały na intensywności przechodząc z nieśmiałych w namiętne. Usta wojownika gwałtownie przeniosły się na szyję w okolice spiczastego uszka, co wywołało cichutkie jęknięcie u Elfki i lekkie drżenie jej ciała. Do dłoni harcującej po spodniach dołączyła zaś druga, choć nagle owe zabiegi się skończyły, a kobiece paluszki próbowały nerwowo rozpiąć pas Wulframa...ten zaś nie czekając wspomógł kobietę, jednocześnie zaś wolna dłoń najemnika zaczęła zakradać się po wewnętrznej stronie uda partnerki masując i zataczając kręgi samymi opuszkami palców w szaleńczej grze zmysłów.
- Chodźmy gdzieś - Powiedziała równie nagle, co jej dłoń wślizgująca się w spodnie Wulframa i docierająca bezbłędnie do celu - Chodźmy gdzieś, gdzie... będziemy mogli się położyć - Elfka spojrzała mężczyźnie prosto w oczy, z ognikami tańczącymi w swoich.
- Tak ochrypłym z podniecenia głosem potwierdził Wulfram. Prowadząc ją do obiecanego przez karczmarza przytulnego pojedyńczego pokoju. Jego myśli wypełniło pożądanie zgrabnej elfki. W nozdrzach wciąż czuł upajający zapach jej włosów. Pod ciężkimi skórzanymi spodniami, które miał na sobie jego nieodzowny “oręż” stawał się coraz bardziej twardy i nabrzmiały w oczekiwaniu na nieuniknione.

Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, zdumiewająco delikatnie jak na jego posturę zaczął ją rozbierać. Powoli, sycąc oczy każdą sekundą, bez pośpiechu i nerwowości która mogła by ją spłoszyć. Marhianna uśmiechnęła się Wulframa, gładząc go dłońmi po torsie, a gdy pantofelki, sukienka, i skromna bielizna opadły na podłogę, położyła dłoń na jego karku, przyciągając twarz mężczyzny do swych kształtnych piersi...
Porozrzucane części wojennego rynsztunku oraz elementy kobiecej garderoby zaścieliły podłogę małego pokoiku. Wojownik całując i pieszcząc ustami brązowe sutki kobiety, powoli przesuwał się w stronę łoża. Krok, zaraz za nim drugi. Marhianna już chciała się na nim położyć, lecz Wulfram powstrzymał ją przed tym. Sam zajął miejsce na białej pościeli, kładąc się na wznak pociągnął elfkę na siebie. Inicjatywa przekazana była w atrakcyjne kobiece dłonie, które nie miały zamiaru próżnować. Ich usta ponownie spotkały się w namiętnych pocałunkach, a języki zakręciły wokół siebie. Elfka była i dosłownie, i w przenośni, wyjątkowo gorąca. Ugryzła go lekko w szyję, schodząc ustami do jego torsu, który lekko podrapała pazurkami, jednocześnie składając pocałunki wzdłuż całej drogi, w jaką się wybrała. A dodatkowo, Wulfram czuł przesuwające się po jego ciele, mięciutkie i cieplutkie piersi...
Spoglądał na jej kołyszące się piersi. Widok ten dodatkowo podniecał go, wprowadzając go na nieznane dotychczas poziomy żądzy. Odchylając głowę do tyłu w pełni poddawał się jej zabiegom. Czuł jak twarde niczym małe diamenciki sutki kobiety przemieszczają się wraz z właścicielką w dół jego ciała. Zmysły, wyczulone do granic możliwości, odbierały najdrobniejszy dotyk jako małe eksplozje przyjemności, oszałamiając i wprawiając w trans.

Powietrze w komnacie wypełniała woń dwóch rozpalanych miłością ciał. I najwyraźniej nie było to jedyne takie miejsce tego wieczoru w karczmie sądząc po typowych odgłosach, dochodzących zza ściany...

Gdy usta Mariahanny dotarły do męskości Wulframa, mężczyźnie wyrwał się jęk rozkoszy. Elfka była naprawdę doświadczoną kochanką, pieszcząc jednookiego w tak wyuzdane sposoby, jakich jeszcze nigdy w życiu nie zaznał, nawet od swoich kobiet. Jej usta i języczek harcujące w newralgicznych miejscach pobudziły go tak bardzo, iż wiedział, że długo tak nie wytrzyma, nie będąc z kobietą już od ładnych paru dni. Uniósł się lekko na łokciach, chcąc podziwiać kunszt kobiety. Zacisnął palce w pięści marszcząc prześcieradło i głęboko oddychając. Wiedział że fale rozkoszy są już tuż-tuż i że będą one silne niczym trzęsienie ziemi. Zacisnął swoje palce wokoło nasady, chcąc przedłużyć tę pieszczotę lecz nie wytrzymał i eksplodował. Najemnikiem wstrząsnęły skurcze ekstazy które wraz z ochrypłym okrzykiem opuściły jego ciało. Pociemniało mu w oczach, wprawiając wyćwiczone mięśnie szermierza w ekstazjonalne drżenie. Dreszcz orgazmu trwał, napełniając usta kobiety nasieniem które wprost musiało wrzeć po otrzymanych pieszczotach. Ona zaś, wśród uśmiechu, i lubieżności całej sytuacji, nie przestawała jeszcze z pieszczotą przez dłuższą chwilę, nie roniąc przy okazji ani kropelki... W końcu wyczerpany i chwilowo zaspokojony opadł na pościel. Nie trwało to jednak długo. Wkrótce to kobieta leżała na plecach pozwalając Wulframowi na podziwianie wilgotnej kobiecości, wprost czekającej na dotyk.
- Pozwól że się odwdzięczę - szepnął chwytając ustami nabrzmiałą brodawkę, sięgając dłonią do ociekającej sokami różyczki elfki. Wprawnym ruchem rozchylił mokre płatki, wsuwając dwa palce. Wilgotne i rozpalone wnętrze z cichym mlaśnięciem zacisnęło się na dwóch przybyszach. Kciuk nie chcąc pozostawać biernym, wyruszył na spotkanie tego cudownego małego guziczka znajdującego się nad wejściem do tejże krainy rozkoszy delikatnie masując go okrężnymi ruchami. Język z piersi kobiety rozpoczął chaotyczną tułaczkę wprost na południe ciała kochanki, znacząc swój szlak śladami po pozostawionych po drodze pieszczotach. Zakręciło mu się w głowie od kobiecego aromatu, lecz język nie zaprzestawał zataczania pracowitych okręgów wokół swego celu. Drażnił ją w oczekiwaniu budując stopniowo napięcie.
- Ooooooooch! - To było wszystko, co w tej chwili miała z siebie do wydania Elfka, rozkoszując się pieszczotami sprezentowanymi jej przez Wulframa. Lekko drżąc na ciele, z rumieńcami na policzkach, wplotła palce we włosy na głowie mężczyzny, przyciągając go jeszcze mocniej do swego kwiatu kobiecości...
- Szybciej, szybciej, szybcieeeeeeeej! - Wyjęczała.
Nie wymagał od niej by powtarzała, zwiększając szybkość i natężenie swoich sztuczek. Dawał z siebie wszystko. Cały wszechświat, jego problemy oraz bolączki nie istniały. Było tylko Tu i Teraz. Zaskoczyło go, jak szybko jej mały skarb wilgotnieje. Łapczywie, z szeroko otwartymi ustami łapała powietrze, by po chwili oznajmić całej okolicy stopień swojego uniesienia. Ogarnęło ich szaleństwo niecierpliwości i nieopanowanych pragnień. Odbieranie jej sygnałów o wyjątkowo wrażliwych punktach traktował jak swoje osobiste drobne sukcesy. Elfka drżeniem reagowała na delikatne ukąszenia, muskanie języczkiem oraz wyjątkowo ruchliwe dłonie.
W przypływie miłosnych uniesien zarzuciła na jego plecy nóżki, po czym nieco zbyt mocno wytargała za włosy w finałowym momencie.
- Przepraszam - Bąknęła, zmieszana, i wtulająca twarz Wulframa w swe piersi - Trochę mnie poniosło... Ten jednak niczym w transie, mając uprzednio swoją chwilę odpoczynku był gotów do kolejnej rundy zmagań. Jego wojownik znów przyjął bojową postawę, gotów szturmować wrota świątyni kobiecości. Wyprostował się, dumnie prezentując liczną kolekcję blizn która zdobiły jego tors. Rozpalone dłonie trzymające kobietę za pośladki przyciągnęły ją ku niemu. Wkrótce bezbronna i rozpalona seksem znalazła się tuż pod nim. Jej wzgórek łonowy był dokładnie pod jego naprężonym penisem. Zaczął się powoli zagłębiać. Niewypowiadalnie wilgotna ciasność otuliła żołądź jego przyrodzenia, a potem również i trzon. Wulfram sapnął z rozkoszy, a jego dłonie ujęły biodra Marhianny. Powoli zaczął się w niej poruszać, co jakiś czas zmieniając kąty sztychów. Niczym szermierz w pojedynku, wypatrywał wrażliwych punktów by je wykorzystywać w sprawianiu obopólnej przyjemności. Przyspieszając ruchy i zwiększając swoje starania sprawił, że pomieszczenie wypełniło głośne posapywanie i mlaszczące odgłosy miłosne.
Spleciona z nim w miłosnym uścisku, pojękiwała rytmicznie w takt ruchów mężczyzny. Piersi Elfki słodko falowały przy każdym pchnięciu, a pazurki drapały jego plecy. Oboje wznosili się coraz bliżej i bliżej kolejnego uniesienia, będąc już ledwie parę chwil od następnej fali rozkoszy...
- Zmieńmy pozycję - Szepnęła urywanym oddechem, słodko się do Wulframa uśmiechając. Ten zaś, mrużąc pożądliwie oczy przywarł do niej. Uchwycił ją silnie jedną ręką za pupę drugą zaś umieszczając na plecach po czym wykonał szybki obrót. Teraz to kobieta siedziała na nim okrakiem, mogąc dyktować warunki - wolna niczym amazonka dosiadająca rączego konia. Całość manewru wyszła wyjątkowo sprawnie jakby doskonale znali swoje intencje. Rozpuszczone włosy kobiety podziałały na niego niczym czerwona płachta na byka. Piękne kaskady niczym dziewiczy wodospad spływały wprost na dwa urocze wzniesienia które od zawsze sprawiały że mężczyźni tracili głowy. Nie zwlekając skoncentrował się na biuście, dumnie prezentowanym przez właścicielkę.


Mariahanna ujeżdżała Wulframa niczym jakiegoś rumaka, podskakując na nim ze sporym impetem, wbijając pazurki w brzuch mężczyzny, podczas gdy on pieścił dłońmi jej falujące rytmicznie piersi. Oboje czuli słodką rozkosz, rodzącą się z dużą szybkością w dolnych partiach ich ciał...

...gdy w karczmie rozległ się dziwaczny, nieco stłumiony ryk, dochodzący gdzieś z dołu. Należał on chyba do Saebrineth, lecz nie był okrzykiem przerażenia, tylko bardziej brzmiało to jak ryk wściekłości, czy też może i krzyk bojowy? Elfka rozdarła się na całego, choć może i u niej był to efekt miłosnych uniesień?
 
Grytek1 jest offline