Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2012, 13:25   #35
Blackvampire
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Elf udał się do swojego pokoju, kiedy już wszyscy jego towarzysze zmęczeni dniem ułożyli się do spoczynku. Na docinki khazada nie reagował, mogło mu być jedynie żal tego brodacza. Wydawał się o wiele bardziej ignorancki i zagubiony niż reszta jego rasy. Może z czasem zmądrzeje, a przynajmniej Cal miał taką nadzieję. Drużyna zdawała się unikać rozmowy z nim w ostatnich dniach, czuli się nieswojo w towarzystwie istoty z legend i mitów, nie wiedząc czego mogą się spodziewać i węsząc jedynie podstęp, smutne. Pocieszenie znajdował w rozmowie z Draxem, który przybył ostrzegając tutejszych przed zwierzoludźmi. Osadnicy, co nie zdziwiło szczególnie elfa, zignorowali zagrożenie. Czas pokaże czy mogli sobie na to pozwolić.

Tak jak polecił w jego pokoju czekała bala z gorąca wodą. Z lubością więc zanurzył swoje ciało w oczyszczającej wodzie. Wypuścił powietrze z ulgą, tego mu było potrzeba. Przyjemne ciepło rozluźniało spięte mięśnie a olejek owocowy, który zabrał ze sobą z ambasady skutecznie oczyszczał skórę usuwając wszelkie ślady brudu. Wylegiwał się w bali nieco dłużej niż powinien, ale zasłużył sobie na tę chwilę relaksu. Jednakże mimo tego, iż ciało zaznało spokoju, umysł nie potrafił. Zastanawiał się czym jest ów przedmiot, który znaleźli przy umierającym człeku. Franc nie chciał mu go przekazać nawet na krótką chwilę, oby nikt nie musiał zapłacić życiem za tę pozbawioną wyobraźni decyzję.

Cal wyszedł powoli z bali wycierając dokładnie pozostawionym przez służbę ręcznikiem. Teraz przyszedł czas na wyczyszczenie jego szat, co też uczynił przy pomocy szczotki, własnych rąk i wiadra czystą wodą, o które także przed opuszczeniem sali biesiadnej poprosił. Wyczyszczone i nieco wilgotne ubranie pozostawił na komodzie aby wyschło. Do wschodu Słońca powinno być w miarę suche, a nawet jeśli nie, to promienie Słoneczne w trakcie dnia wysuszą je na pewno. Sam Elf zaś pogrążył się na krótką chwilę w zadumie, odpowiedniku snu tej rasy, polegającym na zapadnięciu w trans, podczas którego elf wspominał dzieje swojego życia i rozkoszował się najcenniejszymi wspomnieniami.

Złe przeczucie sprawiło, iż Cal wyszedł z transu, a krzyki, które dobiegły go z zewnątrz tylko wzmocniły obawy i potwierdziły słuszność owego przeczucia. Czym prędzej narzucił na siebie wilgotne jeszcze ubranie, przypiął do pasa miecz a w dłoń wziął zdobioną laskę. Resztę dobytku zapakował do swojej podróżnej torby i czym prędzej ruszył na dół. Jak się okazało spora grupa zwierzoludzi próbowała forsować bramę, a przestraszone pospólstwo uzbrojone na prędko w niezbyt skuteczny oręż stało nie wiedząc za bardzo co czynić. Jeden człowiek, wyglądający na gwardzistę, starał się jeno opanować sytuację choć i w nim nadzieja gasła. Począł błagać podróżników o pomoc. Elf nie zamierzał odrzucić jego próśb. Zaczął spokojnie splatać magię aby kiedy nadejdzie odpowiednia chwila cisnąć zaklęciem w nacierających przeciwników. Brama nie wytrzyma długo, a ogień, który wzniecił Franc mógł okazać się obusiecznym ostrzem. Płomienie mogły zająć bramę, a z niej niedaleka droga do pokrytych strzechą dachów drewnianych domostw.
 
Blackvampire jest offline