Wątek: Wyprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2012, 16:54   #19
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
Jako, iż Baz intelektem nie grzeszył, więc w swym przebłysku geniuszu postanowił zmarnować swój czas na myślenie oszczędzając energie na wypadek nadlatującego z niebios smoka. Nie raz bowiem słyszał historie, że te piekielne bestie za pomocą swych czułych nozdrzy potrafią wyczuć ludzką padlinę ze swych najgłębszych kryjówek, nie mówiąc już o ich lubieżnym zachwycie, kiedy to mają okazje schrupać cieszącego się zwycięstwem śmiałka, który to ledwo co wyszedł ze starcia żywcem. Nie to, żeby szanował tych co czerpali radość z marnej potyczki, on zwykł bowiem traktować przygody na traktach jako rozgrzewkę przed prawdziwą burzą. Spojrzał w górę mieląc ślinę w ustach, a na jego bladej twarzy można było dostrzec pierwszą kropelkę potu, kiedy wpatrzony w dziwną chmurę zamarł w bezruchu.

”Na szczęście Beliar podzielał jego obawy” – pomyślał wpatrzony w modlącego się kapłana.

Czas jakby zatrzymał się w miejscu, gdy nagle do świadomości przywrócił go trzask pękającej czaszki.

-Durak, kurwiszonie! Zwolniłbyś no trochę tę kikuty? O smokach to ty kiedyś słyszałeś, psia jucha?

Syknął pod nosem ledwie powstrzymując swoje i tak podkrwione oczy od całkowitego zalania na czerwono. Zły grymas wysunął się spod krzaczastej brody, a zazdrość przeszyła go do szpiku kości. To on chciał ściąć pierwszy czerep, jednakże, nawet po takim czasie nie podjął jeszcze decyzji czym przyniesie mu to więcej szczęścia. Spluwając pod but spojrzał szybko na swoje wyposażenie. Do pasa przypięte miał dwa śmiercionośne narzędzia, po lewej stronie wisiał spokojnie toporek do rzucania, który, choć marnej jakości był dobrze wyważony. Co prawda stępiał nieco, kiedy to po podchmieleniu się w oberży zorganizował zawody, który topór nie pęknie po rzucie w zamkowe mury. Jako, iż był jedynym uczestnikiem bezapelacyjnie wygrał z własnym cieniem zapijając się do nieprzytmności. Zdobionego, który był znacznie dłuższy i cięższy wolał się nie tykać, z racji, że mu niedawno wpadł do sławojki i od tamtejże chwili dażył go niemiłymi wspomnieniami. Chwytając za mniejszy toporek, na którym odciśnięte było piętno czasu, rozpędzając się niczym kula armatnia i jednocześnie zamachując się ramieniem nadając przy tym odpowiednią rotacje rzucił żelazem celując od serca w grupkę walczących przed nim zbrojnych.

-Uważaj Durak! Zemsta nadlatuję! Hehe!

Zarechotał radośnie widząc jak jego topór zmierza w dobrym kierunku. Był ciekaw którego trafi...

http://s14.postimage.org/w4xx489ox/Axe_by_cony86.jpg

Cytat:
(4 i 7)
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 03-12-2012 o 18:16.
Libertine jest offline