Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2012, 17:23   #7
Hikari
 
Hikari's Avatar
 
Reputacja: 1 Hikari nie jest za bardzo znanyHikari nie jest za bardzo znany
Początek

<img src="http://img651.imageshack.us/img651/7081/hl600.gif" width="650">
<table width="600" align="center"><td>
<img src="http://img803.imageshack.us/img803/8026/39811537.gif" style="float:left">
<p align="justify">
imo heroicznych wysiłków rycerza jak i pozostałych w grupie ocalonych oczyszczający ogień dosięgnął oddalający się wehikuł. Każde światło pozostawia jednak cienie, tym głębsze im jaśniejsze ono było - i tak, po chwili światłości zapadł mrok. Zimne objęcia rzeki pochwyciły sponiewierane ciała uciekinierów i wydawałoby się że fale ukołyszą ich do śmierci, jednak oczekiwany kres nie nadszedł, przynajmniej nie taki jakiego można by się spodziewać. Znowu zapachniało jabłkami, tak samo jak przy poprzedniej wizycie na Ynys Avallach tuż przed walką z monstrum, które próbowało wedrzeć się do siedziby opiekuna Putaka i pani jego serca. Być może teraz również młody rycerz miał przed sobą równie heroiczne zadanie? Otaczająca go ciemność zbladła poddając się sile światła. Gdy otworzył oczy zauważył kandelabr zastawiony świecami których nadnaturalnie jasne i białe światło padało na jego twarz oraz mężczyznę, prawdopodobnie cyrulika który pogryzając wyjątkowo dorodne jabłko siedział przy pobliskim stole notując coś w swojej księdze.
Nagły powrót do przytomności i przypływ wspomnień niedawnych wydarzeń rozbudził Artura. Po raz kolejny usłyszał kojący duszę głos Pani Jeziora zapraszający bohaterskie dusze do należnego odpoczynku w jej sadzie, lecz i tym razem nie dane było przybić do brzegów Avalonu, który rozmył się w mgłach na granicy pola widzenia. Może dokonania młodego rycerza nie były jeszcze wystarczające by dostąpić tego zaszczytu, bądź jego rola nie została jeszcze wypełniona. Przez jego myśli przemknęły twarze jego kompanów - przyjaciół za których bezpieczeństwo był odpowiedzialny. Rany które odniósł podczas wschodu nowego słońca były poważne, jednak nie mógł bezradnie leżeć nie wiedząc co stało się z resztą jego drużyny. Mając nadzieję że wszystko z nimi w porządku otworzył oczy i spróbował wstać.
Niestety, gwałtowny ruch otwarł zamknięte dotąd tamy powodując że świadomość rycerza została zalana przez ból. Był on wszechogarniający, zdawał się rozpalonymi kleszczami szarpać każdy fragment jego ciała, na całe szczęście jednak szybko został zastąpiony on przez zimną, chłodną ciemność gdy studentowi została dana łaska utraty przytomności.
</td></table>
</p>
<table width="600" align="center"><td>
<img src="http://img255.imageshack.us/img255/6572/93359268.gif" style="float:left">
<p align="justify">
wiatło kaganka pełgało łagodnie po płótnie namiotu i choć rozświetlało pomieszczenie w wystarczającym stopniu by dojrzeć w pobliżu kolejne łóżka to w jego kątach wciąż czaiły się złowrogie cienie. Na sąsiedniej pryczy dało się dostrzec nieruchome ciało Majora i tylko delikatnie podnosząca się i opadająca klatka piersiowa mogła świadczyć że wciąż żyje. W pobliżu przy stole na którym stał kaganek siedziała przerażająca postać, w której na poły ludzkiej a na poły ptasiej twarzy domyślałeś się maski cyrulika. Świecące niczym rozżażone węgle oczy wpatrywały się w ciebie jakby w oczekiwaniu





Świdrujące spojrzenie balwierza sprawiało, że Artur czuł się niepewnie. Jego ubiór lekarza plagi także nie wróżył nic dobrego. Rycerz wierzył iż będzie z nim wszystko w porządku, w końcu ścieżki losu nie pozwoliły mu jeszcze wkroczyć do raju. Bardziej martwił się o swoich towarzyszy, których poprzysiągł chronić. Rozglądając się po namiocie ujrzał Majora, ale nigdzie nie dostrzegł reszty swoich towarzyszy. Mając nadzieję że również się tu znajdują spróbował wstać, tym razem powoli pamiętając ból towarzyszący poprzedniemu przebudzeniu.
Niestety, plany rycerza roztrzaskały się w zderzeniu z brutalną rzeczywistością gdy przy próbie wstania uświadomił sobie że jest przywiązany bandażami do łóżka. Być może zmyślny cyrulik w ten sposób próbował uchronić go przed bólem, choć wywołało to nieprzyjemne skojarzenie z domami dla obłąkanych gdzie mnisi chroniąc przed napadami agresji swoich podopiecznych również wiązali do łóżek. Widząc ruch medyk powstał i zbliżył się do posłania próbującego wyswobodzić się z bandaży Artura po czym odezwał się z wyraźną troską w głosie

- W porządku, jesteś bezpieczny, nie wykonuj proszę gwałtownych ruchów. Miałeś poważny wypadek i teraz musisz leżeć jeśli masz powrócić do sił
- Jak mogę po prostu leżeć gdy stan moich przyjaciół jest mi niewiadomy? Będę mógł spocząć dopiero kiedy upewnię się, że są cali i bezpieczni.

Mężczyzna skryty pod ptasią maską wpatrywał się uważnie w swojego pacjenta jakby nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi. Dopiero po chwili odpowiedział powoli, wyraźnie próbując go uspokoić.

- Pozostali uczestnicy wypadku są w lepszym stanie niż ty, więc nie musisz się o nich martwić. Ten wielkolud - wskazał na sąsiednie posłanie - Ma się prawie dobrze, poza sporym guzem raczej nic mu nie będzie więc sądzę że skoro wczoraj podałem mu ostatnią dawkę leku to dziś powinien się ocknąć. Obydwie dziewczyny leżą za parawanem - teraz wskazał na jedną ze ścianek namiotu, która faktycznie gdy oczy przyzwyczaiły się do światła okazała się tylko parawanem odgradzającym drugą część namiotu - A drugi mężczyzna odzyskał przytomność już jakiś czas temu

Rycerz odetchnął z ulga na wieść, że wszyscy przetrwali żar ognistych jezorów nowego słońca. Jednak obecność cyrulika wisiała nad nim jak zły omen. Wiedząc że siła nie uda mu się zerwać bandaży przytwierdzających go do łoza na razie postanowił wypełniać polecenia doktora by jak najszybciej wyrwać się z pod jego opieki.

- Serce me się raduje na wieść iż przyjaciołom mym udało się wyrwać z kościstych łap śmierci. - odpowiedział, zdając sobie sprawę ze cyrulik może ukrywać przed nim ich faktyczny stan zdrowia.
- Teraz muszę ci podać leki, konieczne jeśli chcesz poczuć się lepiej i spotkać ze swoimi przyjaciółmi - stwierdził medyk idąc w twoją stronę z naczyniem pełnym opalizującej cieczy. Płyn zdawał się skrzyć i migotać hipnotyzująco, wręcz zachęcając by go wypić. Słysząc wiele o uzdrawiającej mocy wywarów balwierzy, Artur pozwolił lekarzowi napoić się lekiem, który rzeczywiście okazał się potężny, w chwilę po jego wypiciu rycerza ponownie ogarnęła pozbawiona marzeń sennych ciemność.
</p></td></table>
<img src="http://img856.imageshack.us/img856/5228/hl2600.gif" width="650">
 
__________________
In mad a world only the mad are sane.
~Akira Kurosawa

Ostatnio edytowane przez Hikari : 05-12-2012 o 12:25. Powód: formatowanie tekstu
Hikari jest offline