Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2012, 20:36   #28
Sznycelek
 
Reputacja: 1 Sznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znanySznycelek nie jest za bardzo znany
- Zdaje się, że ktoś ci rąbnął służbowe... - rzekła do chłopaka rozglądając się nerwowo po opustoszałej ulicy. To aż dziwne, jeszcze kilka dni temu roiło się tu od charczących trupów, a teraz nie widać ani żywej duszy, ani martwego ciała. Z jednej strony to dobrze, Tamara jeszcze nie miała przyjemności spotkać się twarzą twarz z jednym z tych stworzeń. Za każdym razem, kiedy Evan opuszczał pub w poszukiwaniu zapasów, martwiła się, że nie wróci. Początkowo fakt ten nasilały pojedyncze, gardłowe odgłosy trupów, które w ostatnich sekundach swojej egzystencji padały na kolana przez dźwięk przebijającego czaszkę noża. Później mogła trochę odetchnąć, bo w okolicy nie było nikogo, ani niczego, co mogło ją w jakiś sposób przerażać. Oczywiście pozostawał jeszcze fakt ukochanego, ale znała jego możliwości, była pewna, że zawsze do niej wróci.
- No co ty nie powiesz? Jakby to teraz miało jakieś znaczenie. Służbowe, nie służbowe, mniejsza o to. - odpowiedział jej mężczyzna. Był ubrany w służbowy strój policji, aktualnie brudny, poplamiony zgniłą krwią, która przesiąknęła część jego koszulki. Czuć od niego było walką o przetrwanie, głównie zapachem smrodu rozkładających się ciał. Pomimo to, że może nie pachniał za dobrze, ani nie był tak schludny jak kiedyś, imponował jej swoją osobą. Co by zrobiła, gdyby go przy sobie w tym momencie nie miała. Zapewne chodziła by gdzieś teraz, potykając się o własne nogi, szukając jakiegoś żywego mięsa do zjedzenia.
- Będziemy musieli iść na piechotę. Jeżeli będziemy mieli szczęście, to reszta dróg będzie tak samo pusta jak ta. Jakby co zawsze możemy się gdzieś zabarykadować. Jak za dawnych czasów co? - uśmiechnęła się do niego słodko.
- Nie tak dawnych znowu. Ruszajmy. I pamiętaj, nie używaj pistoletu, kiedy nie musisz. One reagują na dźwięk. Musiałem jednego zastrzelić kilka dni temu, potem przyszła reszta. Na szczęście uciekłem...
- ...i jesteś cały i zdrowy. Niech tak pozostanie. Chodź, nie gadaj tyle. - odpowiedziała mu i razem ruszyli wzdłuż ulicy w kierunku, z którego parę tygodni temu przybili. Każdy z nich trzymał w ręku nóż wzięty z pubu, w którym długi czas przebywali. Nadawał się on bardziej niż ten marny scyzoryk, który przy sobie miała. W porównaniu do Evana była czystsza, jej ubrania nie miały bliskiego kontaktu z krwią tych stworzeń. Miała na sobie ciemną koszulę, a także jeansowe spodnie i sportowe buty. Była przygotowana na kolejną robotę w terenie, jednak ta okazała się niewypałem. Zrobiłaby by wszystko za choć minutkę pod prysznicem. Albo chociaż z wiaderkiem wody. Wraz mężczyzną zbliżali się do zakrętu, stojąc od niego w pewnej odległości tak, aby mieć możliwość ucieczki w wypadku ataku z którejkolwiek strony. On szedł z przodu, ona tuż za nim, uważnie rozglądając się dookoła.
 
Sznycelek jest offline