Zdecydowanie zrobiło się od razu przyjemniej. Wprawdzie została niezbyt kulturalnie odepchnięta i musiała rozłożyć ręce, by zachować równowagę i nie wygrzmocić się na twardym chodniku, ale nie miała jakoś krasnoludowi tego za złe. Uśmiechnęła się pod nosem cofając się jeszcze o krok, starała się najzwyczajniej w świecie nie przeszkadzać żadnemu z mężczyzn dookoła, nie wtrącać się w ich dzikie walki i w razie czego uchylać gdyby nagle jakiś tajemny pocisk bądź kawał żelazna zaczął mknąć w jej stronę. Ale bezczynnie stać nie mogła non stop, no ludzie kochani. Najuważniej obserwowała swojego wybawce, któremu postanowiła choć minimalnie pomóc. Wyminęła ich szybciutko w bezpiecznej odległości po to, by zaraz wysunąć swój ukochany sztylet i spróbować wbić go w okolice kręgów ostatniego z drabów atakowanego przez krasnoluda. Martwić się o swoje ostrze teraz nie będzie, o wiele ważniejsza była dla niej własna skóra, właśnie dlatego od razu wycofała się o parę kroków w wolną od mężczyzn przestrzeń. A niech szlag trafi tą walke i zakończy jak najszybciej.
__________________ "Załamanie nerwowe, dzwoń po pogotowie" |