Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2012, 18:29   #29
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Ciężko jest tą sytuację zrozumieć. Jak zebrać myśli? Ile to już dni minęło. Co z ojcem? No i co z braćmi. Dla czego ci chorzy ludzie nie zostali odizolowani lub powstrzymani.
- Takie myśli męczyły Katrin.

By nie zwariować przez ten czas, kiedy została sama zaczęła kombinować przy aucie, które stało w pomieszczeniu warsztatowym ojca. To jedyna rzecz, która ją uspokajała. Podczas pilnowania domu jak pies, który został sam bez pana. Nie jeden raz musiała zabić wściekłego. Robiła to za dnia gdyż wyczaiła, że są mniej aktywni i ruchliwi jak i reagują na hałas.

W nocy barykadowała się w domu. Wchodziła na strych i przez okna obserwowała. Jak na ambonie strzelniczej podczas polowania patrzyła na otoczenie. Spoglądała przez lunetę swojego sztucera. Starała się maskować by nikt nie widział jej w oknie. I wcale się nie bała, że wściekli ją zobaczą tylko szabrownicy czy grupy zorganizowane jak gangi. Co lub kto ich powstrzyma? Domyślała się, że skala epidemii przerosła siły porządkowe a nawet siły zbrojne.

Wtedy właśnie myślami wracała do brata, który gdzieś służy w armii. Tak jak chciała żeby nie wyjeżdżał tak teraz modliła się by był jak najdalej stąd.

Ojciec miał wrócić po tym jak wyruszył w centrum miasta. Gdzie on był, co robił? Cały ten mętlik w głowie mijał w warsztacie. --”Naprawię tego grata i sama pojadę sprawdzić, co się dzieje”. --Naprawiając auto, VANa GMC myślała o tym jak zabezpieczyć auto przed napadem, kradzieżą. Każdy pewnie chce wydostać się z tego syfu. Pakowała go jak na wyjazd z ojcem na polowanie. --Hmm patelnia tak tego zawsze zapominaliśmy i nóż kuchenny ten do oprawiania zwierzyny.--

Nagle usłyszała odgłos puszki. Tak puszki! Rozwiesiła je by słyszeć przeciwnika przekraczającego płot. Szybkim krokiem, ale z spokojem wewnętrznym weszła na strych. --Eh to tylko deszcz.-- Nareszcie już myślała, że po zakręceniu wody nigdy się nie umyje. Najpierw jednak ważniejsza rzecz niż umycie twarzy i ciała. Porozstawiała pod otwartymi oknami strychu miski i naczynia. Woda się najbardziej przyda do picia. W ten sposób uzbierała wodę.

Człowiek będący sam w domu ciągle bił się z myślami, co dalej. Ona wiedziała, co dalej. Spakować się w Vana. I ruszyć w centrum. Każdy pewnie chciał uciec z centrum a ona właśnie tam chce pojechać.

Mijał kolejny dzień i nastała noc. Katrin siedziała na swoim miejscu kurczowo trzymając broń. Miała się zdrzemnąć, lecz nie było jej to dane. Usłyszała samochód. Raczej wściekli nie jeżdżą autami. Więc to musiał być żyw. Tak to byli żywi. Głośno się zachowywali. Zbyt głośno i nie roztropnie. Trzymała ich na celowniku patrząc przez lunetę wyliczyła trzech mężczyzn młodej postury. Nie widziała twarzy gdyż zniknęli w domku sąsiadów. Chyba znajomi Veysmanów. Bo nie rozglądali się tylko weszli tak jak do siebie. Zachowywali się tak jak jej młodszy brat Dylan. Tak samo miał pstro w głowie. Do tego problemy z narkotykami. Przyjeżdżał tylko jak kasy na żarcie mu brakowało. --Ale zawsze brat.-- Co robić, co robić? --Te gnojki sprowadzą tu wściekłych. I to nie kilku. --Ale jeżeli żyją to znaczy, że może nie jest tak źle.-- Albo ćpali gdzieś po za miastem. Teraz wrócili i gówno wiedzą o wściekłych. Tak czy siak albo kropnąć ich po cichu albo dać odjechać.

Strach powodował u niej jeszcze większą odwagę złych uczynków. Ale co innego strzelić do zwierzyny czy wściekłego niż do żywego. --Dam im szansę odjechać - pomyślała.-- Ale niech zabiorą ze sobą wściekłych którzy mogli za nimi podążyć.

Tak miała już plan teraz go wcielić w życie. Nawiercić tłumik w ich aucie i zakleić lepikiem. Lepik rozszczelni się jak tłumik się rozgrzeje. Zero sentymentu. Próbowała dowiedzieć się, co robią w domu przez lunetę i wybrać właściwy moment. W pobliżu nie było widać wściekłych jak by nie istnieli. --Ogłuchli czy co?-- Tak czy siak dziura w tłumiku spowoduje hałas jak przejadą krótki odcinek lepik puści.
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 04-12-2012 o 22:55.
Nasty jest offline