Administrator | Wojna jest po to, by mężowie zbrojni łupy brać mogli.
Gdy bitewna zawierucha do końca umilkła Alex i jego kompani ze straży zajęli się tym, co z dobytku wszelakiego pozostało po czarowniku i tych, co nie do końca skutecznie chronili jego głowę i zadek. A trochę tego było - i z broni, i z pancerzy.
Podział zysków był prosty - jedna trzecia dla dowódcy, dwie piąte dla tych co z magiem się zmagali, tudzież wdów po tych, co nie przeżyli. Reszta dla pozostałych strażników szła, jeśli w walkach w mieście przeżyli. Co i tak w znaczną kwotę stanowiło i nikt nie narzekał.
Sobie zaś pistolet Alex zostawił, wraz z amunicją. Proch jedynie dokupić musiał, jako że to, co mieli, przeciw norsmeńskim korabiom zużyli.
Miło jest być bohaterem. Dzieci obsypujące cię kwiatami; nieznajomi, obsypujący cię gratulacjami i pochwałami i częstujący piwem w ilościach przekraczających możliwości zwykłego człowieka; panny, wdowy i mężatki obsypujące się całusami, rzucające ci się na szyję, i nie tylko.
Żyć nie umierać.
Ci, co znają dobrze życie wiedzą, iż nic nie może trwać wiecznie. Ileż można wypić piwa, ile panienek... hmmm... obściskiwać. A jeśli nawet to się człowiekowi nie przeje, to w końcu przyjdzie taki jeden, co mu się wydaje, że wszystko może i zaczynają się kłopoty.Szczególnie gdy ów ktoś ma rację i powiedzenie mu “nie” byłoby życiową pomyłką, może i ostatnią.
Wtedy faktycznie lepiej było zwinąć swoje manatki i ruszyć w drogę.
Szkoda co prawda było się żegnać z wygodnym stołkiem, tudzież z ludźmi ze straży obywatelskiej, ale jak mus, to mus...
No i papier Alex za pazuchę schował, pieczęciami opatrzony, na którym stało, iż w misji zleconej jadą, a nie oszustami jakowymiś są.
***
Nordland był krainą dość dużą i jeżdżenie to tu, to tam w poszukiwaniu jakiegoś tam Beeckerhoven, wydał się Alexowi pomysłem mało rozsądnym. Powiadają niektórzy, że koniec języka za przewodnika. Jeśli się zamierzało korzystać z takiej rady, to im szybciej, też lepiej. Innymi słowy - zanim się w ogóle wyruszy w drogę.
Nikt nie wiedział lepiej, gdzie co leży, niż urzędnicy, a w mieście, ostatnio, było ich więcej niż zwykle.
Na fali sławy, tudzież powołując się na otrzymane rozkazy, udało się Alexowi zdobyć kilka ciekawych informacji.
- Z Salkalten jedźcie na południe - mówił jeden z ‘wiedzących’ - aż dojedziecie do szlaku na Middenheim, potem ruszycie na zachód.
- Dotrzecie do Schuten i pojedziecie dalej prosto. Parę mil za Skjalberg skręcicie na południowy zachód, stale podążając szlakiem na Middenheim. Miniecie Luftberg i jakieś pięćdziesiąt mil dalej traficie do Beeckerhoven.
- Jakieś dwieście mil z okładem - dodał na koniec.
***
Garść złota w sakiewce, dobry koń, garstka zaufanych kompanów. Czy trzeba czegoś więcej?
Ktoś, kto dużo podróżuje, powie od razu, że parę drobiazgów z pewnością by się przydało. Jedzenie na kilka dni, jakieś picie. Trzeba było uzupełnić amunicję. No i jeszcze dokupić parę drobiazgów. |