Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2012, 08:07   #134
Issander
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
W zasięgu wzroku macie kilkanaście chałup otaczających studnię. Kilku z nich towarzyszą zagrody. Wszystkie są spalone. Nie widzicie nigdzie mieszkańców... ani ich ciał.

Ruszył bez wyjaśnień. Odłączył się od kompanii. Zamierzał rozejrzeć się w owych zgliszczach, bowiem właśnie w tej wiosce miał spotkać jakoby ponownie kogoś z długimi kłami. Wystarczyło go tylko odnaleźć i przekabacić, bądź raczej uświadomić, iż walczy się po tej samej stronie. Nie widział, która część tego planu mogła okazać się trudniejsza, wszak bywa różnie.

Gregorius odwrócił się do reszty grupy i rzucił z opanowaniem w głosie.

- Tu powinna być dobrze funkcjonująca osada. A mamy zgliszcza. Za daleko na armię, a bandycinie odważyliby się zniszczyć całej wioski. To musiało się stać niedawno. - ruszył powoli w głąb osady, obnażając miecz. - Cokolwiek to zrobiło, prawdopodobnie ciągle tu jest.

Arabella jako pierwsza ruszyła między zgliszcza, gdy nagle przechodząc obok jednego z domów nagle zniknęła reszcie drużyny z oczu z niewielkim hukiem. W miejscu, gdzie stała, widać małą dziurę.

Kobieta powoli doszła do siebie. Znajdowała się w jakiejś piwnicy, od której odchodziły korytarze. Reszta jej grupy mówiła o czymś takim w Highmarket, najwyraźniej więcej osad na Północy wykorzystywało podziemia jako schronienie przed mrozem i wysokim śniegiem. Gdzieniegdzie drewniana konstrukcja była nadpalona i to właśnie dlatego się pod nią zapadła. Ale to, co jako pierwsze rzuciło jej się w oczy (i w nozdrza) było “zawartością” pomieszczenia, czyli sześcioma ciałami powieszonymi za nogi. Oprócz tego była tu jeszcze jakaś istota, tylko trochę przypominająca człowieka. Miała szarą skórę i wyłupiaste oczy. Teraz spoglądała na leżącą Arabellę z kąta...

Tymczasem Alnin poszedł w innym kierunku. Krótkie rozeznanie w ruinach jednego z budynków wystarczyło, by zauważył właz prowadzący do podziemi.

Widząc że Arabella nagle i niespodziewanie znikła pod poziom gruntu, Exardesco rzucił się biegiem w jej kierunku. Dopadł do dziury, i krzyknął w głąb niej

- Nic ci nie jest?

Ruszyła chcąc przyjrzeć się bliżej jednemu z zawalonych budynków w nadziei, że może uda jej się wywnioskować coś ze zgliszczy, choćby to jak dawno miał miejsce pożar. Całkiem możliwe że nie będzie tego w stanie sama ocenić, ale nie była przecież sama, kto jak kto ale demon ognia na pożarach powinien się znać, może jej coś szepnie? Zastanawiając się tak szła powoli w wybranym kierunku, w życiu by jej do głowy nie przyszło, że grunt może się pod nią zapaść, niemniej stało się. Zaskoczona runęła w dół.

Oszołomiona rozejżała się w okół, w pierwszej chwili nie uwierzyła w to co widzą jej oczy, ale zapach nie mógł kłamać, nagły skurcz targnął jej wnętrznościami, o mało nie zwymiotowała. Patrzyła w wielkie ślepia nie wiedząc jak powinna zareagować. Usłyszała jak ktoś staje na krawędzi otworu, spojrzała w górę, płatki śniegu opadły na jej twarz. Dopiero teraz poczuła ból poobijanego przy upadku ciała.

- Nie, chyba nie... ale nie jestem tu sama.- odpowiedziała Gregoriusowi ponownie koncentrując wzrok na tajemniczej istocie. Spróbowała się podnieść. Chciała wierzyć że to nie to stworzenie zabiło wieśniaków i powiesiło ich tutaj, ale to byłaby chyba zbytnia naiwność z jej strony.

Bestia obnażyła swoje zębiska w pełnej krasie i z wizgiem rzuciła się na Arabellę. Kobieta zdążyła się podnieść do tego czasu, ale nie wyciągnąć broni. Światło padające z dziury w stropie nie było zbyt silne i Arabella nie była w stanie powiedzieć, co znajduje się w korytarzach, ale jeżeli jest tu więcej tych istot, z pewnością usłyszą odgłosy, jakie wydaje ta stojąca przed nią.

Wampir atakował na oślep i zejście z drogi jego atakom nie było zbyt trudne - zwłaszcza, że kobieta pamiętała to, co mówili jej towarzysze o ich zachowaniu i uwielbieniu do samobójczych ataków. Jednak gdy pojawi się więcej przeciwników, sytuacja szybko stanie się bardziej niebezpieczna.

Dziwna istota szczerząc kły natychmiast rozwiała wszystkie wątpliwości Arabelli co do swoich zamiarów. Kobieta ledwie zdążyła się podnieść, a już musiała wykonać unik, na szczęście nie było to szczególnie trudne. Korzystając z okazji wyszarpnęła miecz z pochwy. Czyż to nie właśnie o czymś takim słyszała w domu burmistrza? To był wampir? Jakoś inaczej je sobie do tej pory wyobrażała, chociaż nie, nigdy nie wyobrażała sobie wampirów. „Ogień!”- nieco już zirytowany demon przerwał ciąg jej myśli . „Ach tak ogień, no przecież, tamte panicznie się go bały!”- natychmiast sobie przypomniała. Celując czubkiem trzymanego w jednej ręce miecza w pierś stwora, wyobraziła sobie jak kilka cali nad jej drugą dłonią formuje się niewielka kula ognia już niemal czuła jej kojące ciepło. To powinno dać jej przewagę w tym starciu.

Demon odpowiedział na jej wezwanie i przywołał ognień nad dłonią Arabelli. Wampir jednak wykorzystał chwilę skupienia przeciwnika by rzucić się do ataku. Nadziewając się na wycelowany w siebie miecz, objął kobietę rękoma, blokując także prawą rękę trzymającą miecz. W chwili, gdy dosięgnął go także ogień, wgryzał się już w szyję swojego celu.

Jednak najwyraźniej poczuł gorąco i płonące ubrania, gdyż po chwili rozluźnił uścisk, odskoczył i zaczął motać się po pomieszczeniu, oświetlając je.

Arabella czuła się słabo. Ugryzienie nie było głębokie, wampir chyba nie chciał jej zrobić krzywdy... Kręciło się jej w głowie. Teraz bestia rzucała się po całym pomieszczeniu i Arabella mogła dostrzec w korytarzach ślepia kolejnych. Na razie nie zbliżały się, widząc płonącego pobratymca. Po chwili nawet trzymanie miecza było trudne. Ankarian wspominał coś o paraliżującym jadzie, przypomniała sobie Arabella. Potem upadła na ziemię. Zanim straciła przytomność, poczuła jeszcze, że jest gdzieś niesiona...
 
__________________
"My heart is neither black nor do I fear for my life. The fact remains that I do not wish him to forget me."
Issander jest offline