Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2012, 08:35   #139
Issander
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Gelid i Gregoriusz wskoczyli do piwnicy, lecz po Arabelli nie było już tutaj śladu. Znajdowało się tam za to całkiem sporo wampirów, które najwyraźniej wyczuły zapach większej ilości ludzi i było przygotowane na atak. Powoli zaczęły ich okrążać...

Prośba Vernona została wysłuchana. Niewielka ilość światła, jaka tu się przedostawała, wystarczyła. Co prawda nadal nie widział zbyt dobrze, lecz w połączeniu ze wzmocnionymi innymi zmysłami wyczuwał kierującą się w ich stronę dużą grupę wampirów. Razem z ankarianem powoli zaczęli wycofywać się w stronę piwnicy, do której wpadła Arabella, a w której jak teraz wyczuwał znajdowali się Gregorius i Gelid.

Wzmocnione zmysły pozwoliły im ominąć dziurę, w której zniknął Alnin. Vernon nie dostrzegł w niej żadnej drabiny ani stopni, które umożliwiałyby wydostanie się.

Cała czwórka zebrała się w jednej piwnicy, stojąc plecami do siebie, gotowa odeprzeć atak, choć szanse na zwycięstwo z hordą wampirów nie były zbyt obiecujące.

Wtedy usłyszeli z daleka powoli narastający, odbijający się echem dźwięk. Ktoś krzyczał... i zbliżał się w ich stronę. Nagle z tego samego korytarza, którym przyszli Vernon i Ankarian do pomieszczenia wpadł Nikt z krzykiem na ustach. Wampiry wydawały się nieco zdezorientowane i tylko dlatego nie zaatakowały od razu. Gdy wydawało się, że chłopak zostanie za chwilę rozszarpany, zaczął z rozpędu okładać najbliższego wampira. Choć ciosy były absolutnie amatorskie i nie powinny wyrządzić takiej istocie żadnej krzywdy, wampir dosłownie rozpadał się w miejscach uderzenia. Z wizgiem bólu, który część z nich od razu skojarzyła z wampirem potraktowanym ogniem, rzucił się do ucieczki, jednak nie dopadł nawet drzwi, gdy postępujący rozkład zamienił go na proch.

Reszta wampirów wydawała się zdezorientowana, ale tylko chwilę zajęło im podjęcie decyzji o rzucieniu się do ataku. Cztery najbliżej strojące rzuciły się na niespodziewanego przeciwnika. Jeden wbił mu rękę w bok, trzy pozostałe wgryzły się w szyję, łydkę i ramię. I zaczęły się rozpadać na fragmenty, a te z kolei na pył.

Wampiry rzuciły się do ucieczki. Te, które właśnie straciły głowy w wyniku dziwnej mocy chłopca, wprowadzały przy tym jeszcze większy zamęt. Co więcej, inne wampiry, których dotknęły, także zaczęły odczuwać efekty tej dziwnej magii. Tymczasem jednak chłopiec upadł. Bądź co bądź ręka wampira przebiła go na wylot.
 
__________________
"My heart is neither black nor do I fear for my life. The fact remains that I do not wish him to forget me."
Issander jest offline