Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2012, 13:31   #41
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Emma kręciła głową na słowa Gustava, z drżeniem rąk nalewając krasnoludowi piwa.
- Niedaleko poszli, ledwie co w stronę stawu, niedaleko za zachodnią bramą. Powinni już wrócić, po nocy przecież nie widać nic zupełnie...
Helv, który już przysiadł przy Visserze i tłumaczył mu co i jak, przerwał, nagle zaskoczony reakcją łowcy na słowa żony karczmarza.
- Nie tam! - warknął wściekle. - Głupcy, zapytać mogli, cholerni głupcy! Tam pojawiła się bestia.
Obdarzył khazada bardzo zimnym spojrzeniem, nie dotykając monet Potem przesunął nieco swój płaszcz, ukazując schowane pod nim bandaże na brzuchu i nodze.
- Gdybym mógł, to bym się ruszył. Bestia mnie tak załatwiła, największa bagienna ośmiornica, jaką widzieliśmy tu od bardzo dawna. Teraz to mogę co najwyżej rady dawać. Nie palcie dużo ognia, bo przyciąga stworzenia. Trzymajcie się lądu, kijem przed sobą grunt badając. Nie wyglądacie na chłystków, ale Przeklęta Bagna swoimi prawami się rządzą.
Nie było co dalej gadać, ci co mieli iść, byli już gotowi, kierując się ku bramie.

***

Gereke pozostał we wsi, nie tak znów długo czekając na powrót Wiliarda, któremu przekazał najnowsze wieści. Noel mógł pozostać i chronić śpiącego już w swoim pokoju poborcę, ruszyć za grupa poszukiwawczą... lub zwyczajnie zrobić cokolwiek innego. Cyrulik na jego decyzję nie czekał, samemu wychodząc z karczmy i wracając do chaty Saskii, grzecznie pukając i wchodząc po zaproszeniu. Kobieta właśnie siedziała na zydlu, niewielkim nożykiem wyciskając sok z łodygi jakiegoś zielska.
- Wróciłeś więc. Siadaj, siadaj. Opowiedz o sobie. Teraz nikomu się nie spieszy, nikt nikogo przekrzyczeć nie próbuje...
Uśmiechnęła się szczerze, odnosząc się do towarzyszy Gereke, a uśmiech odjął jej kilka dobrych lat, jeszcze mocniej ukazując ją jako piękną, chociaż niemłodą, kobietę.

***

Wystarczyło spytać kilka osób, zwłaszcza strażnika przy bramie. Chłopak z entuzjazmem przytaknął, że widział Tomasa i jego syna.
- Wychodzili niewiele przed zmrokiem, z włóczniami i sieciami. A tam, na południowy zachód się skierowali. Nie wrócili jeszcze...
Poproszony o otwarcie, nie wahał się ani chwili.
- Znajdziecie ich, prawda? Ja w nocy po bagnach...
Zatrząsł się cały ze strachu, obserwując jak wychodzą poza palisadę, z każdym krokiem zostawiając za sobą cywilizację, a witając się z groźną naturą. Cisza otoczyła ich błyskawicznie, podobnie jak mgła, unosząca się bez przerwy nad tym miejscem. Nogi zaczęły zapadać się i ślizgać po wszechobecnym błocie. Głos jakiegoś brodzącego ptaka rozległ się w oddali, będąc jedynym dźwiękiem, jeśli nie liczyło się tych, które wydawali sami.
Ketil jako pierwszy dostrzegł ślady dwóch osób, prowadzące we wskazanym kierunku. Krasnoludy, mimo mgły, nie musiały zapalać tu pochodni czy latarni. Co innego ślepi w takich warunkach ludzie.

Pół godziny zajęła im powolna wędrówka przez bagna. Po kolana, a nawet wyżej, pokrywało ich błoto, a ciemność stawała się coraz bardziej złowieszcza, gdy wreszcie dotarli do stawu. Jego czarna powierzchnia rozciągała się przed nimi, warunki nie pozwalały uważniej rozejrzeć się po okolicy. Bez problemu jednakże dostrzegli Tomasa, leżącego na brzegu, całego w błocie, z ułamaną włócznią w prawej dłoni i poszarpaną siecią w lewej. Oddychał, ale ledwo, a jego oczy pozostawały zamknięte. Z otwartej rany na czole sączyła się krew. Ocucony powiedział słabo tylko jedno słowo, gdy ponownie pogrążył się w nieświadomości.
- Karel...
Chwila dalszego przeszukiwania okolicy, pozwoliła odkryć ślady olbrzymich stóp jakiegoś stworzenia. Miały ponad sześćdziesiąt centymetrów długości, a i odległość między nimi była znaczna, sugerując wielkie kroki. Pomiędzy nimi Helv wypatrzył ślad, mogący sugerować, że istota ciągnęła coś za sobą. Nie była to bestia, wspomniana przez Steffana, w końcu ośmiornice takich śladów zostawiać nie mogły.
Teraz mogli wrócić do wioski... albo biorąc na barana nieprzytomnego, ruszyć za kolejnym tropem.
 
Sekal jest offline