Spooky zapatrzył się przez chwilę w miejsce, z którego zniknęła statua... Zniknoęcie było dziwne, a raczej dziwnie uspokajające. Nie było jej - nie bylo się czym martwić... Jakby zapadła się pod ziemię. Przystanął. Odetchnął. pomyślał - niestety. Zadziałała wyobraźnia - czarne macki wijące się pod ziemią, przebijające miękkie błoto, szukające... Ruszył szybkim krokiem, potem truchtem, byle dalej stąd. Do miasteczka.
__________________ Cogito ergo argh...! |