Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2012, 18:12   #20
Avder
 
Avder's Avatar
 
Reputacja: 1 Avder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znanyAvder nie jest za bardzo znany
Zabójca zmierzył najemnika spojrzeniem i warknął - Nie myśl że puszcze cię samego człeczyno. Jeśli coś ma być zrobione dobrze to ja tego dopilnuję. - Potarł zszyte przedramię i z zadowoleniem stwierdził, że szew trzyma. - Nikt nie będzie bezkarnie okradał Thargrotha Burgrundsona - dorzucił jeszcze bardziej do siebie niż do reszty. Irytował go brak piwa, a fakt że złoto za które mógłby uzupełnić zapasy zostało skradzione przez te szumowiny rozwścieczało go jeszcze bardziej.

Adamas sam nie wiedział czy ma czuć się obrażony czy zażenowany, ale nie mógł niczego innego spodziewać się po krasnoludzie. Z westchnieniem rzucił do rudego kurdupla - No dobra, nie traćmy czasu. Idziemy.
Thargroth zgodził się krótkim burknięciem i odwrócił w stronę lasu. Wiedział że forsowny marsz i krasnoludzka determinacja doprowadzą go do zdrajców, a wtedy...

Nie zdążył jednak wymyślić jeszcze dość adekwatnej kary zanim Cyrulik nie podniósł głosu. - Nie możecie nas tutaj zostawić! Na łasce bandytów? Ja sam i ranna elfka? - Nie były to jedyne powody dla których chciał podążyć za tą dwójką. Chciał sam odzyskać swoją sakiewkę. Nie zamierzał 'płacić' żadnej prowizji za jej odzyskanie, cenił sobie złoto.

Krasnolud nieźle już poirytowany zacisnął pięści i rzucił gardłowym głosem. - Tylko nas spowolnicie, zostań tu i pilnuj spiczastouchej.
Elfka jak można się było spodziewać, krzywiąc się i tłumiąc jęk wstała i rzuciła wyzywająco - Sądzę, że to ty mnie spowolnisz na tych swoich serdelkowatych nóżkach. - Nasyciła się rozwścieczonym warknięciem 'malucha' i kręcąc biodrami dworsko niczym balerina, minęła go rzucając jedynie - Idziemy?

Zabójca zaciskał szczęki niemal miażdżąc sobie zęby, a jedyne co powstrzymywało go od zmielenia tej chuderlawej suki to fakt, iż jego przysięga zobowiązywała go do nie uszkadzania jej. Musiał zadowolić się potężnym grzmotnięciem ramieniem którym potraktował ją chwilę później, zanim nie wysunął się na prowadzenie burcząc pod nosem.

Anselm wściekły na głupotę elfki i całej reszty zbieraniny, dopadł pierwszą lepszą koszulę, zawinął w nią resztki swojego sprzętu i ostrożnie, aby nie pociąć się skalpelami, przerzucił ją przez ramię. Nie miał wyboru, musiał iść za innymi.

William nie wydawał się zbytnio przejęty a bardziej znudzony, rozejrzał się tylko, zebrał swoje rzeczy i ruszył bez słowa.

***



Droga była równie męcząca jak ta prowadząca tutaj, różnice stanowiła jednak droga, którą grupa prowadzona przez krasnoluda obrała. Ślady i pojedyńcze przedmioty wskazywały na to, że właśnie tędy udali się ich niedoszli towarzysze.

Elfka starała się nie pokazywać zmęczenia i bólu, poirytowana mierząc jedynie wzrokiem Cyrulika który zdawał się ją obserwować. Nie zamierzała okazać jakiegokolwiek dyskomfortu więc w miarę możliwości przyspieszała kroku, trzymając się jednak na kilka metrów z daleka od Zabójcy.

Kamienista i twarda droga, nieubłagalnie kaleczyła ich stopy, była tak inna od miękkiej trawy nad brzekiem Talabeku, że wyrzekliby się równej scieżki na rzecz ulgi dla nóg którą zapewniała. Słońce nadal paliło niemiłosiernie, brak wody dawał im się we znaki i ratowali się jedynie cieniem który dostarczały drzewa kiedy droga wbiegała do lasu.

Po 5 godzinach marszu, kiedy słońce mozolnie zaczęło przekraczać swoje południowe położenie, na wpół przytomni ale zdeterminowani, natknęli się na karczmę, a może raczej przydrożny zajazd. Drewniany szyld wiszący przy bramie ukazywał 3 beczułki. Był nieco zwietrzały i w marnym już stanie, a jednak nadal wyraźny.
 
__________________
Ave Sanguinus.
Avder jest offline