Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2012, 20:23   #3
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Aliquam otrząsnął się po bitwie, dobrą godzinę po zabiciu ostatniego wroga. Poczuł zmęczenie, każde najdrobniejsze zadraśnięcie (a trochę ich było). Mimo to nie kładł się wtedy do łóżka. Był na nogach dopóki nie doszedł do wniosku ile strażników miejskich zginęło, dopóki nie dopilnował by każdy z rannych podopiecznych dostał odpowiednią opiekę medyczną. Sam jej odmawiał. Ostatnio miał jej dość. Dzięki szale, który po raz pierwszy od dawna zaczął płynąć w jego żyłach, był bardzo rozbudzony.

Jednak było coś jeszcze... czuł dziwny niepokój w głowie, coś w tym stylu... nie żeby się bał, ale coś mu nie grało jak powinno. Jakby miał za mało problemów z banią!! Amnezja i jeszcze to! Na starość wariował. Oczywiście w przenośni, w końcu to cały świat był zwariowany.

***

Dziwnie się stało z ich drużyną. O kozaku i cyriliku słuch zaginął. Aliquam słyszał o śmierci Ignatza. Szkoda. Kislevczyka naprawdę polubił, nawet się zaprzyjaźnił, a Aarona podziwiał i szanował za jego wiedzę i inteligencję. Ignatza zaś tak naprawdę nigdy dobrze nie poznał. Przynajmniej odnalazł się Eryk... nie żeby przepadał za nim, stare utarczki wciąż pozostawał w niemiłych wspomnieniach, ale bądź co bądź, sporo razem przeszli i sobie nawzajem pomogli. Jednak dołączyli do nich inni. Dwóch z nich, od razu przypadło mu do gustu, głównie dzięki wspólnej rasie i ich wyczynom w bitwie. Mordirin i Jemioła wydawali się być obiecującymi kompanami, to jednak jeszcze przyjdzie mu ocenić. W razie czego zawsze miał obok siebie Alexa i Wujka.

Po tym jak ich wynagrodzili nalegał by poszli to porządnie opić na koszt Wujka Wielkiego Szlachcica. A pić było za co! Alex co by tu nie mówić uratował miasto, przez co zyskał niepomiernie w oczach krasnoluda (dawny spór odszedł wręcz w zapomnienie), a Wujek... Wujek to był cwany lis! Na tym ich balu wszyscy się potruli, ale nie on! Już to Aliq widział siebie samego odmawiającego trunku o specyficznym smaku...

Pomimo iż khazad nawiązał z miastem pewną emocjonalną więź, najwyższy czas nastał by je opuścić. Mieszkańcy może i go nie polubili, ale na pewno szanowali. Starał się jak mógł jako sierżant i w ostatniej bitwie rozłupał niejeden i nie dwa łby. Trzymał porządek jak potrafił najlepiej. Na dodatek to, że narażał dla dobra mieszkańców życiem, a nawet prawie je przypłacił, wzmocniło jego przywiązanie.

Ale dupa go bolała od siedzenia za biurkiem! Bitwa przypomniała mu jak świetnie można się bawić w podróży w poszukiwaniu Chaosu i kłopotów.
Aliquam był skory zapłacić za wóz, czy cokolwiek co ma koła i nie wymaga jazdy na koniu. Wysokie, wredna bydlęcia! Srają pod siebie, nie patrząc czy przypadkiem nie idzie tamtędy krasnolud, który łeb swój ma akurat na wysokości końskiego zada.

Wóz, albo nie jedzie. A nakupił sobie jeszcze jedzenia i trochę wina w bukłaku. Na starość zaczął przekonywać się do tego trunku. Widać wszystkie elfy są stare i zmęczone. Pewnie dlatego tak słabo walczą...
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline