Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2012, 21:00   #212
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
- Mhm... - mruknął Daritos na jej uwagę o kąpieli. Dawno nie czuł się już tak rozluźniony i z kobietą u boku. - Powiedz mi Meggy... powiedz mi o sobie coś, czego nie wiem.
- Ale co? Tak obojętnie co? - Zachichotała - No to... lubię gruszki! - Zaśmiała się już głośniej, przez chwilę gilgocząc go po brzuchu.
Również zachichotał (z powodu łaskotek), jednak po chwili zabrał jej ręce z brzucha i podniósł ją delikatnie, sadzając “Meggy” sobie na nogach, twarzą do siebie.
- Miałem na myśli jakąś ciekawą historię z życia wziętą. - wyciągnął rękę i wziął z talerza ukrojoną kostkę gruszki, który następnie włożył dziewczynie do ust i natychmiast ją pocałował, kradnąc kawałek owoca, jednocześnie wolną ręką pieszcząc jej pierś.
- Ty... - Pacnęła go dłonią po torsie - Ty łobuzie ty...mmm - Zamruczała odnośnie jego dłoni.
- Historyjkę z życia... a bo ja wiem.... - Meggy zamyśliła się na moment - Kiedyś pewien rycerz szukał najemników, żeby z nim oczyścić las należący do jego pana, Lorda... jak mu tam było... Ellihorn, czy jakoś tak... no i ja też się zgłosiłam. Było nas dziewięciu i ten rycerz cholerny, i mieliśmy Gobliny przepędzić, co tam się panoszyły i wszystko co las oferował zżerały... no i je znaleźliśmy, a raczej one nas, kilka z nich, i uciekły, a my za nimi, i wpadliśmy prosto w ich wioskę. Sypały się strzały, dzidy, bełty, a ja ich ogniem! - Uniosła pięść w górę - I poranili naszych sporo, nawet paru mocno, a ja ich przypalałam, i jak pewną chatkę z dymem puszczałam, to jak nie walnęło! - Pacnęła w wodę, ochlapując Daritosa, i kontynuowała z przejęciem - Bo w tej chatce to coś składowali, chyba wino albo gorzałę, i jak srutnęło, to wszyscy padli, my też, Gobliny wystraszone w końcu uciekły, a my cali różowi tam stali od tego świństwa hihi...
Zaklinacz słuchał z umiarkowanym entuzjazmem, na koniec śmiejąc się lekko.
- Ciekawa przygoda, nie powiem. - nie przestawał pieścić jej piersi, teraz dodatkowo miał zajęte usta, bo przygryzał jej ucho.
- A może pójdziemy do łóżka? - Zaproponowała tuż po cichutkim westchnięciu z rozkoszy, z rumieńcem na twarzy i sztywniejącymi pod jego dotykiem, różowiutkimi suteczkami.
- Mhm. - wymamrotał jedynie nie przestając całować ją w ucho, ani pieścić jej piersi. Uszczypnął ją w stwardniałe sutki i nie wyglądało na to, żeby miał zamiar wychodzić z balii.
- Ał! - Pacnęła go w łeb za te szczypnięcie - Woda już zimna... - Dodała.
- No to chodźmy. - Wstał po chwili i wyszedł z balii, po czym podał jej rękę, żeby jej pomóc wyjść.
Wpadli gwałtownie na łóżko, zespoleni ze sobą ustami i ciałami, szaleńczo się całując i pieszcząc, wśród miłosnego uniesienia. Meggy tym razem wyraźnie przejęła kontrolę nad sytuacją, stając się tą bardziej dominującą stroną... dziewczyna leżąc na Daritosie smakowała jego ust, do figli włączając nawet języczek, a Zaklinacz czuł się po prostu wspaniale z cieplutkimi piersiami na swym torsie...które po pewnym czasie zaczęły jednak przesuwać się po jego ciele w kierunku brzucha, a następnie niżej i niżej. Dziewoja szybko zajęła się jego męskością, nie szczędząc tam wyuzdanych pieszczotek...


A on nie zamierzał jej w tym przeszkadzać - kiedy “Meggy” zeszła niżej, mógł jedynie pieścić jej włosy i mówić jej czułe słówka...pozostawiona więc swym czynom dziewoja uwijała się nad wyraz pracowicie, coraz bardziej i bardziej przybliżając Daritosa cudownemu uczuciu. Gdy jednak było już tuż tuż, przestała nagle, po czym z uśmieszkiem spojrzała ku niemu.
- Wytrzymasz jeszcze trochę?
Wziął głęboki oddech i odwzajemnił zawadiacki uśmieszek.
- To zależy co planujesz, ale zrobię co w mojej mocy. - powiedział, rozbawiony z jakiegoś powodu.
Śmignęła ku jego twarzy, składając przelotny uśmieszek, chichocząc pod nosem, po czym ustawiła się na łożu, już w milczeniu wypinając bezwstydnie ku niemu pupę... w Daritosie na taki widok - i wbrew jego naturze - zagotowała się krew.
Przez chwilę Zaklinaczowi naprawdę wydawało się, że śni. Jednak wszystko dookoła niego - jego rozpalenie, piękny zapach kobiety obok niego, napięcie wynikające z tego, co miało się zaraz wydarzyć, błyskawicznie sprowadziły go na ziemię.
Już po chwili podźwignął się energicznie z pozycji leżącej i stanął za “Meggy” na kolanach. Przez chwilę gładził pośladki (i ich okolice) dziewczyny. Już miał się zabrać do rzeczy...
...gdy w karczmie rozległ się dziwaczny, nieco stłumiony ryk, dochodzący gdzieś z dołu. Należał on chyba do Saebrineth, lecz nie był okrzykiem przerażenia, tylko bardziej brzmiało to jak ryk wściekłości, czy też może i krzyk bojowy? Elfka rozdarła się na całego, choć może i u niej był to efekt miłosnych uniesień?
 
Gettor jest offline