Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2012, 12:52   #54
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Odprowadzili pospiesznie Betty do granicy niebezpiecznej dzielnicy, po czym ruszyli w kierunku, w którym według Davida powinna znajdować się stara opera - siedziba Konsylium. W pewnym momencie z mgły w ich pobliżu wyłoniła się zgarbiona, odziana w porwane szmaty sylwetka. Wyglądała na jakiegoś wyjątkowo połamanego żebraka. Jej twarz wydawała się zniekształcona i pokrytą bąblami, które świadczyć mogłby o przewlekłej chorobie. Dopiero, gdy podeszła bliżej dało się dojrzeć, iż jej oczy były zupełnie czerwone.
- Diablę... - stwierdziła z mieszanką odrazy i współczucia Drusilla. - To potomek człowieka i diabła, Thrune gardzą nimi, bo najczęściej są to ofiary nieumiejętnych targów między człowiekiem, a wezwaną przez niego infernalną mocą. - szepnęła mu do ucha. - Symbol ich porażki...
Tymczasem diablę nie odpuszczało, kierując się pospiesznym, utykającym krokiem w ich stronę, próbując im odciąć drogę.
- Ja cię znam... znam cię! - wskazało gnijącym palcem Davida - Oni o tobie mówią... szepczą mi do ucha... do uszu nas wszystkich... Ahh takkk... - zasyczał, a na jego ustach pojawiła się piana. - Oni wiedzą, że tu jesteś... szukają cię... Jest ich wielu... tak wielu... On jest tu... tu jest - zdawało się, że istota wpadła w trans. - Oni widzą.. słyszą... nadchodzą... wielu wielu... zniszczą ciebie, każdego kto ci bliski... wszystkich... Nie uciekniesz!!! Już tu są!!!! - zaryczał z niewysłowionego bólu i padł na kolana, a z jego oczodołów popłynęły strugi krwi.

David popatrzył na diablę, z grymasem niesmaku na ustach i odsunął się nieco.
- Ostatnio sporo dziwnych osób wydaje się mnie znać. Trochę czasu musiałem spędzić w tym mieście. I coraz częściej dochodzę do wniosku, ze ta zasłona niewiedzy może być jakimś rodzajem błogosławieństwa... lepiej stąd chodźmy.
Rozejrzał się bacznie i biorąc kobietę za ramię ruszył przed siebie. Nie chciał nawet dotykać tego czegoś, a nawet jeśli sporo zmyślało, to przekaz nie nastrajał pozytywnie.
- Diabły chyba nie są stworzone do kłamstw jako takich, prawda? A diablęta?

Drusilla wydawła się głęboko poruszona tym, co się właśnie stało.
- Diabły? - popatrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem. - Nie kłamią bezpośrednio, lecz wybrana przez nich prawda potrafi być dużo bardziej fałszywa od kłamstwa...
Zwlekali zbyt długo. Przestrzeń wokół diablęcia zapulsowała i wybrzuszyła się nagle jak pękający wrzód, rodząc ze swoich trzewi znanego już Davidowi diabła. Bzycząca dziko hybryda muchy i niewolęcia oblizała się długim, ociekającym kwasem językiem.
- Nie uciekniesz teraz nam, wielu ziomków z sobą mam!
Dziewczyna wrzasnęła przerażona, chowając się odruchowo za Davidem.

- Jasna cholera, znowu ty! - na twarzy łotrzyka pojawiła się irytacja zmieszana z wściekłością.

Diabeł był zabójczo szybki, nim zdążyli zareagować kończył już harczącą inkantacje powodującą, iż powietrze wokół nich chorobliwie zapulsowało. Dosłownie widzieli jak tworzą się w nim ropiejące czarną kleistą mgłą rany.

Najwyraźniej zaklęcie okazało się jednak za słabe. Wydawało się, że rzeczywistość walczy z planarną inwazją, próbując zasklepić wrogie portale. W końcu jej to się udało. Diabeł zaharczał wściekle.
- Belial teraz wszystko wie, już nie schowasz nigdzie się!
David był tak zaskoczony, że zaczął działać dopiero po tym, jak to coś wypowiedziało swoje zaklęcie. Zdjął z pleców łuk i wyciągnął z kołczanu jedną z poświęconych strzał, ciekaw, czy to zadziała na paskudę lepiej od zwykłego żelaza.
- To może sobie dużo gadać, ale bydlaka da się utłuc. Na pewno ma też przerośnięte ego!
Uniósł łuk i wycelował.

David wystrzelił poświęconą przez osiriońskich kapłanów strzałę, spostrzegając ze zdziwieniem, iż wystrzelona z nowego magicznego łuku pokryła się w czasie lotem szronem. Niestety, diabła tylko drasnęła, a magiczne zimno bez wiekszej szkody wyparowało na jego ciele.

Na szczęście była tam jeszcze Drusilla. Może jej magia okaże się bardziej skuteczna? Drżącym głosem wyszeptała zaklęcie kierując w stronę zaskoczonego diabła strugę migoczących dziko kolorów.

Ten tylko zarechotał złowieszczo, jakby czar go jedynie połaskotał. W oczach dziewczyny pojawiło się przerażenie.
- Jest dla nas za silny! - spojrzała zagubiona na Davida, mając nadzieję, iż ten ma jeszcze jakieś niespodzianki, które będą w stanie ich uratować.

Tymczasem diabeł nie odpuszczał. Dziko bzycząc zaszarżował na Davida!
Karwasze łotrzyka rozświetliły się pomarańczowym żarem, gdy diabeł wgryzł się w jego ramię. Nie zdołał przebić zbroi i magicznej ochrony. David nie miał zbyt wiele niespodzianek, przynajmniej nie takich, które robiłyby poważniejszą szkodę temu latającemu straszydłu. Strzelanie z takiej odległości i marnowanie strzał także najwyraźniej nie miało sensu, więc zarzucił łuk na plecy, wyciągając miecz. Bydle spróbowało go ugryźć, więc David spróbował obciąć jedno z tych paskudnych skrzydełek.

- Ostatnim razem wcale na niepokonane nie wyglądało! Tylko zdecydowanie zbyt odporne!

Ostrze jego miecza pomknęło ku obrzydliwemu stworzeniu, jednak mimo trafienia najwyraźniej nie wyrządziło żadnych szkód w jego organiźmie. Diabeł zachichotał.

Drusilla odstąpiła krok do tyłu, starając się, by jej magia nie trafiła związanego walką z diabłem Davida. A potem wykrzyczała zaklęcie z całą siła swoich płuc. Magiczny kolorowy obłok zapulsował w jej dłoniach po czym pomknął z impetem w stronę wroga.

Diabeł wrzasnął, zaskoczony skutecznym magiczny atakiem. Jego oczy zaszły mgłą, a obrzydliwe ustka opadły bezwolnie, uwalniając długi kleisty język, z którego skapywał kwas. O dziwo jednak nadal unosił się na skrzydełkach nad ziemią, musiał więc robić to mimowolnie.
- Spadamy!
Decyzja Davida była błyskawiczna. Obrócił się i chwycił za rękę Drusillę, ciągnąc ją za sobą.
- Dobra robota. Muszę kupić jakąś broń przeciwko demonom, bo ta paskuda się nie odczepi, a ja nawet nie wiem czego chce!
Domysły to za mało, nie miał zamiaru nic robić na podstawie domysłów. Mgła wciąż się utrzymywała, a łotrzyk na wszelki wypadek wyciągnął jeszcze dymową pałeczkę, gotów rzucić ją pod nogi na którymś ze skrzyżowań.

Szybko zbiegli z miejsca zdarzenia, pozostawiając za sobą ogłuszonego diabła i jęczące z bólu oszołomione infernalną wizją diablęcie. Kątem oka zobaczyli jeszcze jak rzeczywistość wreszcie zostaje rozdarta, a z mgły wyłaniają się pokraczne, rozlane makabrycznie postaci:


David szybko rzucił pod nogi alchemiczną glinianą kulkę, z której momentalnie buchnął gęsty dym, po czym wciągnął Drusille w najbliższą uliczkę, mając nadzieję, że ewentualna pogoń wybierze złą drogę.
 
Tadeus jest offline