Gislanowi najbardziej odpowiadałoby sfajczenie całego tego cholernego lasu w pizdu, ale po naradzie z Brunem, który znał się na lasach bardziej, odstąpił od tego pomysłu. - On dobrze gada - krasnolud niechętnie przyznał rację Vogelowi - Jak nie odpoczniemy to zdechniemy w połowie drogi do klasztoru. Jazda nocą też nie jest rozwiązaniem. Wy ludziska ledwie widzicie w nocy i gdyby coś na nas napadło to moglibyście się powyrzynać nawzajem. Jak dobrze wszystko zorganizujemy, to ta świątynia może być niezłym miejscem do obrony. |