Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2012, 11:30   #47
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Saskia zaśmiała się swobodnie, kręcąc głową.
- Ty zwyczajnym człowiekiem? Może kiedyś, Gereke.
Uniosła głowę, odgarniając z twarzy jasne włosy.
- Zwykły człek nie przemierza kraju bez większego celu, nie próbuje innym pomagać, nawet jak tylko za monety. Starasz się być kimś więcej, czy to może natura tak cię do czynu popycha?
Mówiła to wszystko przyjaznym tonem. Wrzuciła kolejne zioła do kociołka. Mężczyzna kilka z nich rozpoznał, inne jednak były zupełnie mu nieznane.
- Rację masz, sadząc, że tu spędziłam swoje życie. Nudne i przewidywalne w większości, ale nigdy nie sądziłam, że mogłabym to porzucić i zająć się podróżami. Większość tak uważa, Gereke. Bo jak to, zostawić cały dorobek życia, miejsce, w którym cię znają i ruszyć w nieznane, bez niczego, może z kilkoma monetami w sakiewce?
Pokręciła głową, ale potem znów pogodny i nieco nawet kokietujący uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- No chyba, że jakiś piękny młodzieniec porwałby mnie ze sobą. - zaśmiała się.

***

Stan Tomasa nie był taki zły, jaki mógł sugerować ogólny obraz nieprzytomnego człowieka całego w błocie. Helv nie znalazł ran innych od tej na czole, która krwawiła lekko, szybko prowizorycznie zabandażowała. Karczmarz był problemem, dlatego szybko rozgorzała dyskusja co zrobić i przeważały głosy, że trzeba odnieść. I byłoby na tym stanęło, gdyby nie fakt, że ludzie chcieli także czekać, na co Ketil pozwolić im nie zamierzał. Splunął na demokrację, zarzucił sobie Tomasa na ramię i ruszył po śladach wielkiej bestii, która wyraźnie okrążała staw, głęboko zapadając się w błocko. Nawet ludzie pozbawieni światła potrafili iść za tym tropem.
A teraz nie mieli już na co czekać, bowiem khazad ani myślał zmienić swojej decyzji, i nawet jeśli karczmarz był dla niego ciężkim brzemieniem, to nie zdradził się jednym nawet gestem czy miną. Chcąc nie chcąc, wszyscy musieli ruszyć za nim.
Upartość krasnoludów też była dość powszechnie znaną cechą tej rasy.

Pół godziny trwało to tropienie, gdy nagle oczom krasnoludów ukazały się samotne drzewa, nieco w głąb stawu. Prowadziło do nich niewidoczne przejście po wąskim brodzie, który należało wymacywać patykami. Ostrzegli pozostałych, zbliżając się do wysepki, z jednego tylko powodu: na jednym z konarów, przywiązany za stopy, wisiał Karel, poobijany i podrapany, ale gdy tylko się zbliżyli - jęknął cicho, nie będąc samemu wykonać jakiegoś ruchu. Ketil odłożył Tomasa, znajdując na wysepce tylko tyle miejsca, by położyć ciało i samemu stanąć na nieco pewniejszym gruncie. Pozostali pozostali po kolana w wodzie, rozglądając się czujnie. We mgle, ciemności i niskiej roślinności nawet khazadzi widzieli niewiele... nie dziwne więc, że wszyscy zostali zaskoczeni.

Wielka bestia, ze dwa razy przynajmniej większa od człowieka, pojawiła się znikąd, wyskakując zza jakiś trzcin, które razem z wodą musiały ją kryć. Olbrzymia, pociągła paszcza usiana ostrymi zębami, długie kończyny, które zwartością przypominały pieńki drzew, nieforemna maczuga, a może raczej gruby konar i smród, który pojawił się zaraz po tym, jak ryknęła, wynurzając się prawie całkowicie. Wiliard, stojący najbliżej, krzyknął ostrzegawczo i rzucił się w tył, lądując na tyłku w wodzie, ale za to cudem unikając prymitywnej broni. Maczuga uderzyła, rozchlapując wodę i błoto wszędzie dookoła.
Troll, bo musiał to być troll, pewnie jego rzeczna odmiana, nie zamierzał stosować wymyślnej strategii. Uderzył raz jeszcze, także niecelnie. Ale młócił z taką prędkością, że to była tylko kwestia czasu, aż wreszcie wceluje gdzie trzeba. Jego twarde kończyny wyglądały na wyjątkowo śliskie, pokryte jakimś szlamem i równie twarde, jak konar, którym uderzał.
 
Sekal jest offline