Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2012, 15:47   #9
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Nie trwało to długi czas, by byli gotowi i zaopatrzeni odpowiednio w podróż. Kolejnego ranka zebrali się przy wozie i swych wierzchowcach, by następnie wyruszyć. Czekało ich wiele, wiele dni drogi. Z Salkalten do Beeckerhoven było jakieś 200 mil… dużo. Oprzyrządzili wóz wrzucając na niego większość ekwipunku i wyruszyli...

Mijał dzień za dniem. Było wystarczająco dużo czasu, by poznać się z nowymi towarzyszami. Dni zwykle przebiegały spokojnie, choć też nie zawsze. Tu musieli przekonać bandytów, że nie mają zamiaru im oddawać wszystkiego co posiadają, tam przegonić kilkoro wygłodniałych wilków. Raz po raz wypadało też dobić grupkę błąkających się zwierzoludzi. Nic nadzwyczajnego. Nocami bywało ciężej, tu jednak nieoceniony był Aliquam, potrafiący bez problemu dopatrzyć się zagrożenia, przy oświetleniu dobiegającym jedynie z gwiazd. Oczywiście jeśli tylko mu się chciało…

Większość terenów była zniszczona, toteż zwykle musieli wybierać noclegi pod gołym niebem, rezygnując z i tak wątpliwych wygód przydrożnych karczm. Pamiętali też ‘gorące’ doświadczenie, z czasów gdy jeszcze podążali do Vogelsang. Ci, którzy tam nie byli, oglądając poparzoną twarz Alexa i jego reakcje na takie niesprawdzone miejsca, mogli sobie sami dopisać historię. Nie było to jednak regułą, czasami po prostu trzeba było porządnie się wyspać, przemyć, zjeść przygotowany specjalnie dla nich posiłek.

Na trakcie nie raz spotykali uchodźców wracających do swych wiosek, z nadzieją że jeszcze one stoją. Na drzewach wokół traktu gdzieniegdzie dyndały sobie mutanty, którym ktoś w tę sposób wymierzył ‘sprawiedliwość’.

I właśnie na jeden z takich samosądów wzburzonych chłopów przyszło trafić, gdy przejeżdzali przez znajdującą się przy trakcie wieś,
- Zabić tego padalca – krzyczał jeden z podżegaczy.
- Podpalcie już stos, niech ten heretyk skwierczy - krzyczał drugi podżegacz wskazując pospiesznie ułożony stos, a po środku niego przybity pal, z przywiązanym doń osobnikiem. - Widziałżem na własne oczy, jak złym magicznym płomieniem dwóch żebraków ubił. - wskazywał ekspresywnie dwa spopielone ciała . - A oni go tylko o odrobinę strawy prosili! Strawy! Ogniem zwalczać ogień! – wykrzykiwał. Chłopom za to nie trzeba było wiele, by uwierzyć w te słowa i z animuszem reagować na słowa krzyczącego. Osądzany był ubrany w poszarpaną i obrzuconą błotem szatę. Był to ubiór nowicjusza z Altdorfskiego Kolegium Płomienia, ale mężczyźni krzyczeli mimo to.
– Jakiż że to sługa Imperatora pali ludzi żywcem? Heretyk! Wiedźmiarz! Zabił i przywłaszczył czyjeś rzeczy. Zabić! Spalić - darł się wniebogłosy. Uwięziony, mając zawiązane usta, nawet nie miał jak się tłumaczyć. Choć pewnie i tak widząc wzmagającą się agresję sporego tłumu, a także rozpalające się już pochodnie, na niewiele by się to zdało.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 07-12-2012 o 15:52.
AJT jest offline